Frenemy. Kiedy przyjaciel bywa wrogiem

Jednym ze stu nowych słów, które w ostatnim czasie trafiły do angielskiego słownika, jest „frenemy”. W polskim nie ma jeszcze jego odpowiednika, co wcale nie znaczy, że zjawisko, które opisuje ten termin, jest nam obce.
Frenemy. Kiedy przyjaciel bywa wrogiem

Znacie taką relację: przyjaciel, który wzbudza naszą zawiść, złość, a nawet nienawiść? Bliska osoba, a jednak – kiedy odwołuje spotkanie z nami – odczuwamy ulgę, a nie rozczarowanie. Choć zjawisko nie jest nowe, zostało nazwane w 1977 roku, a termin  popularyzował serial „Seks w wielkim mieście”.

Badania psychologów skupiają się zwykle na pozytywnych aspektach przyjaźni – jej prozdrowotnym działaniu. Boczną ścieżką tych dociekań jest właśnie „frenemy”, czyli wróg-przyjaciel. Bycie w takiej relacji wykańcza nas bardziej niż posiadanie otwartego wroga. Podnosi ciśnienie krwi, zwiększa poziom stresu, obniża odporność. Badania nad tą zależnością prowadzone przez prof. Julianne Holt-Lunstad, psycholożkę z Brigham Young University, opisuje pismo „Annals of Behavioral Medicine”. Specjalistka ostrzega, że toksyczna relacja z przyjacielem może sprzyjać chorobom serca, które rozwijają się niepostrzeżenie przez lata.

Jedną z najbardziej znanych relacji typu „frenemy” była trudna przyjaźń reżysera Wernera Herzoga z aktorem Klausem Kinskim. „Nienawidzę Herzoga, tego mordercy! – wykrzykiwał Kinski. – Powinien zostać żywcem rzucony na pożarcie krokodylom. […] Zasłużył na zarazę! Syfilis! Malarię! Żółtą gorączkę! Trąd! Im okropniejszych życzę mu śmierci i im bardziej traktuję go jak śmiecia, tym trudniej jest mi się od niego opędzić!”. Tak Kinski mówił o człowieku, który odkrył jego geniusz i stworzył jego legendę. To właśnie Herzog wydobył z szaleńca to, co aktorsko było w nim najlepsze. To u niego Kinski zagrał swoje największe role w filmach będących jednocześnie życiowym sukcesem Herzoga.

Być może właśnie dlatego Kinski nienawidził Herzoga, a reżyser odwzajemniał to uczucie, będąc jednocześnie zafascynowany tym dzikim zwierzęciem, jak go często nazywał. Siłą wyciskał z niego kreacje tak intensywne, że aż hipnotyzujące widza. To dzięki tej mieszance fascynacji i nienawiści powstał m.in. elektryzujący film „Aguirre, gniew Boży” czy genialny „Nosferatu”. Podczas kręcenia „Cobra Verde” Kinsky rzucił się na reżysera z pięściami, a następnie uciekł, nie kończąc filmu. Po śmierci aktora Herzog nakręcił poświęcony mu dokument „Mój najlepszy szatan”.