Czuję, że zawodowo utknęłam w miejscu i nie wiem, jak to zmienić…, marzy mi się zmiana zawodowa, ale nie wiem, jak się za to zabrać i trochę nie wierzę, że to się może udać… – tobie też przychodzą takie myśli do głowy? Potrzebujesz narzędzia, dzięki któremu zaprojektujesz na nowo swoją drogę zawodową. Coś skutecznego, co odblokuje kreatywność i wyzwoli siłę sprawczą. Dla mnie takim narzędziem stało się Design Thinking. To metoda twórczego myślenia, która pozwala wyjść poza schematy, uporządkować proces twórczy i przejść do działania.
Poznałam ją kilka lat temu na warsztacie Doroty Krasnodębskiej-Wnorowskiej, jednej z pionierek tej metody w Polsce. Teraz sama stosuję ją na swoich warsztatach, np. w grupie Mistrzynie Życia Pełnią (pomaga uczestniczkom skontaktować się ze swoją twórczą naturą i zaprojektować „najlepszą wersję siebie”) oraz w Szkole Liderek (uczestniczki przy jej pomocy wymyślają nowe projekty biznesowe).
Metodę Design Thinking zastosowano m.in. przy tworzeniu portalu Airbnb, produktów dla Apple’a (w tym pierwszej myszki do komputerów) czy koncepcie produktowym piwa Łomża. Według Doroty Krasnodębska -Wnorowskiej metoda ta rzuca wyzwanie konwencjonalnym sposobom myślenia. Wywołuje twórczy chaos. Wykorzystuje przede wszystkim prawą półkulę mózgu, dzięki czemu myślenie jest szybkie, płynne i prowadzi na niekonwencjonalne ścieżki. Następnie systematycznie wkłada wykreowane pomysły w ramy. Zarządza nimi, skutecznie równoważy analityczne i kreatywne procesy myślowe w celu wydobycia najlepszych idei.
OD SZKICU DO PERFEKCJI
Gdy mamy wymyślić nowy produkt lub usługę, pierwszym krokiem jest zbudowanie zespołu. Najlepiej, by w jego skład weszli specjaliści z różnych branż: inżynierowie, projektanci, specjaliści od marketingu, socjolodzy etc. To pozwoli spojrzeć na problem z różnych perspektyw. Pierwszym zadaniem grupy jest
„nasiąknięcie” informacjami na dany temat. Przykład? Chcemy stworzyć portal dla właścicieli kotów, najpierw więc przypominamy sobie wszystko, co wiemy o tych już istniejących w sieci i poza nią, choćby w gazetach o zwierzętach czy ulotkach u weterynarzy. Ten etap nazywamy, bo buduje poczucie sensu zadania u wszystkich członków zespołu. Jeśli wiemy, nad jakim wyzwaniem pracujemy i się z nim identyfikujemy, z większym zaangażowaniem będziemy pracować dalej.
Następnie empatyzujemy się z odbiorcą. To magiczny etap, w którym zaczynamy emocjonalnie identyfikować się z tym, co myśli czuje i jak się zachowuje nasz odbiorca. Od tej pory wszystko, co wymyślimy, będzie odbijało się w lustrze naszych przyszłych użytkowników.
Kolejny etap to ideacja, czyli kreatywne szaleństwo w czystej postaci. Generowanie pomysłów na rozwiązania danego problemu z użyciem wielu kreatywnych technik. Uwaga! Musimy najpierw zgodzić się na zasady wspólnego wymyślania. Są to: brak oceniania siebie i innych (gdy słyszę w swojej głowie „to głupie”, tym bardziej mówię o swoim pomyśle na głos) oraz podejście, że ilość rodzi jakość (bo najlepszy pomysł pojawia się zazwyczaj na końcu). Ważne jest też założenie, że wszystko jest możliwe. Faza ideacji kończy się wyborem pomysłu do dalszej pracy. Po czym – tak już teraz! – generujemy rozwiązanie. Pomysł musi być „wystarczająco dobry”, czyli… ledwo naszkicowany, a tak naprawdę kompletnie niegotowy. Nie szkodzi! Prototyp to szybki szkic, który pokazujemy
światu. Ale taki właśnie antyperfekcjonizm to jedno z najważniejszych założeń Design Thinking. Zamiast przygotowywać coś latami, lepiej jak najszybciej wypuścić to na rynek. Dzięki temu szybko dostaniemy informację zwrotną, czy nasz pomysł w ogóle ma sens. Okazuje się, że ma, ale szwankuje to i tamto?
Świetnie, dopracujmy szczegóły, stwórzmy kolejną wersję. I znowu poddajmy weryfikacji przez konsumenta. Dopiero teraz wyciągamy wnioski. Mogą zawrócić proces o krok lub kilka kroków – wtedy albo wprowadzamy poprawki do prototypu, albo powracamy do etapu empatyzowania, jeśli okazało się, że przy tworzeniu rozwiązania nie uwzględniliśmy ważnej informacji o odbiorcy. Może się zdarzyć też tak, że nasza zawrotka oznacza powrót do początku, czyli ustalenia celu… Portal dla kociarzy okazał się złym pomysłem? Spróbujmy z portalem dla miłośników gupików. Aż do skutku i pełnego sukcesu, bo nigdy nie jest tak, że od razu wypracujemy rozwiązanie idealne.
NARYSUJ SWOJĄ KARIERĘ I OKREŚL CEL
Przygotuj 8 dużych kartek. Na pierwszej z nich napisz, jaki jest cel twoich kreatywnych poszukiwań. Im dokładniej, tym lepiej.
• Co dokładnie chcesz wymyślić /jaką odpowiedź znaleźć?
• Jeśli to ma być np. nowa droga zawodowa, to jakie kryteria ma spełniać? (np. bardziej satysfakcjonująca praca, mniej pracy, większe zarobki, więcej pasji, itp.). Określ te kryteria możliwie mierzalnie.
DAJ SIĘ PONIEŚĆ
Weź drugą kartkę. Nie oceniaj swoich zdolności plastycznych czy literackich. Pisz i rysuj, to co przyjdzie ci pierwsze do głowy. Oto zadania:
• narysuj siebie w swojej aktualnej pracy i nadaj sobie jakąś żartobliwą ksywkę (np. „chomik w kołowrotku”).
• obok siebie narysuj „Wielką Skrzynię Swoich Zasobów”. Zapisz w niej wszystko to, co masz cennego i wyjątkowego i to, czego ci brakuje.
• nad sobą narysuj balon, a w nim wpisz swoje największe marzenie – najbardziej śmiały pomysł na zmianę zawodową, który krąży ci po głowie.