Niedawno
Krowy i stada baranów są w Australii odpowiedzialne aż za 11% ogólnej sumy emitowanych do atmosfery gazów, mających wpływ na powstawanie efektu cieplarnianego. W porównaniu z przeżuwaczami, któr ilość metanu produkowanego przez kangury jest niezwykle mała. Naukowcy namawiają więc rolników, żeby przestawili się z hodowli bydła na hodowlę torbaczy i w ten sposób zwiększyli populację tych zwierząt na kontynencie australijskim o ponad 140 mln osobników. Dzięki temu do 2020 roku 7 mln krów i 36 mln baranów udałoby się zastąpić kangurami. Zmiany w hodowli pozwoliłyby zredukować australijską emisję gazów cieplarnianych aż o 16 megaton, co stanowi około 3% całkowitej emisji gazów cieplarnianych Australii. Dr George Wilson podkreśla, że obecnie australijscy rolnicy mają niewiele możliwości prowadzenia gospodarstw rolnych, które miałyby mniej szkodliwy wpływ na środowisko naturalne. Przestawienie się na hodowlę kangurów pozwoliłoby natomiast zaoszczędzić pieniądze w handlu kwotami emisyjnymi w ramach Protokołu z Kioto.
Zgodnie z danymi naukowców obecnie na najmniejszym kontynencie świata żyje około 30 mln kangurów. Ze względu na inny proces trawienia kangury produkują o wiele mniej metanu, niż bydło. W żołądkach przeżuwaczy, które działają niczym duże reaktory fermentacyjne, bakterie rozkładają celulozę zawartą w zjedzonym pokarmie. Produktem ubocznym tego procesu jest metan – gaz cieplarniany, który jest gazem 21 razy silniejszym niż dwutlenek węgla, a jego udział w powstawaniu efektu szklarniowego wynosi 18% (stoi więc na drugim miejscu po CO2). Próby zmniejszenia emisji metanu przez wprowadzanie do pokarmu zwierząt specjalnych suplementów okazały się bezskuteczne. Szkodliwość produkowanych przez jedną krowę gazów jest porównywalna ze szkodliwością jednego samochodu osobowego o średnim rocznym przebiegu 18 tys. km. JSL
źródło: Australian Wildlife Service