Joga skuteczna jak psychoterapia a nawet leki. Oto asany na niepokój, bezsenność, depresję

Stała się modna? To lans i niezły biznes? Rozprawiamy się z większością zachodnich mitów dotyczących jogi.
Joga skuteczna jak psychoterapia a nawet leki. Oto asany na niepokój, bezsenność, depresję

Poznaj asany (pozycje) na zdrowie: na niepokój, bezsenność, stres, depresję >>>

Mata zamiast kozetki

Duże miasto. Domówka. Przy koreczkach wege pojawia się temat jogi. Bo każdy ze zgromadzonych jogi doświadczył i trochę o niej wie. „Strasznie zrobiła się modna, prawda? Dziś to niezły lans. I chyba niezły biznes” – zagaja córka gospodarzy. „Ja chodziłam lata temu, gdy nie była tak popularna. Ale wolę pilates” – mówi kobieta po pięćdziesiątce. „Dla mnie te kilka zajęć było OK, plecy przestały boleć. Tylko to są zajęcia bardziej dla kobiet…” – tłumaczy kolega dziennikarz, którego żona zabrała na zajęcia. „Nigdy nie nauczę się zadzierać nóg jak te laski z instagrama” – podsumowuje dziewczyna scrollująca ajfona.

W tak krótkiej wymianie zdań pada większość zachodnich mitów dotyczących jogi. Szybko tłumaczę, że joga jest absolutnie dla wszystkich. Niezależnie od kondycji fizycznej, a zwłaszcza elastyczności ciała. Bez względu na wiek, gibkość, pochodzenie czy płeć. I nie może być bazą dla lansu, bo joga to praca nad ego i pokora.

Przede wszystkim zaś joga nie jest ani gimnastyką, ani alternatywą dla pilatesu czy fitnessu. Joga (z sanskrytu „unia”) traktuje człowieka jako całość i prowadzi do harmonijnego połączenia wszystkich aspektów jego egzystencji. To nauka, która wzrastała przez tysiąclecia i wykształciła uniwersalne narzędzia zharmonizowania życia człowieka we wszystkich jego aspektach. Zajęcia z ciałem to jedynie praktyczny jej wymiar. Joga to duchowa droga, ponadczasowa ścieżka samorozwoju, która dziś pomaga coraz większej liczbie osób nie tylko zachować witalność, ale też odnaleźć sens życia.

„O nie, śmierdzi mi to New Age, ja nie jestem z tych duchowych” – obrusza się kolega, wymieniając kolejny stereotyp na temat jogi, którą niektórzy mylnie łączą z parareligijnymi praktykami. Dyskutujemy blisko półtorej godziny, czyli tyle ile trwa zwykle sesja. A przecież zamiast strzępić język i gestykulować w rytm przyspieszonego tętna, moglibyśmy w tym czasie wyciszyć i uspokoić rozpędzony umysł. Ale to jest w dzisiejszych czasach najtrudniejsze. Znacznie trudniejsze niż stanie na głowie czy mostek. I właśnie dlatego potrzebna nam joga.

ZATRZYMAJ CIERPIENIE, ZANIM PRZYJDZIE

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) od kilku lat alarmuje, że czeka nas gwałtowny wzrost zaburzeń psychicznych i emocjonalnych, a przede wszystkim zachorowań na depresję. Jedną z jej przyczyn jest przewlekły stres. Wynika ze skrajnego przepracowania, ciągłej dyspozycyjności i nadmiaru bodźców, a co za tym idzie, zaburzenia rytmów okołodobowych oraz zaniku umiejętności relaksu.

 

Jak pokazują statystyki, coraz więcej osób wybiera właśnie jogę jako metodę odstresowania. Czy to działa? A jeśli tak, to dlaczego? Badania potwierdziły, że regularne zajęcia jogi nie tylko likwidują napięcia w ciele i chroniczny stres, a to za sprawą zmniejszania poziomu kortyzolu, ale też regulują rytm serca i – co rewolucyjne – niwelują wiele zaburzeń psychicznych takich jak depresja, ADHD, stany lękowe czy problemy ze snem. Kilka lat temu amerykańscy badacze z Uniwersytetu Harvarda ujawnili wyniki badań nad Sudarshan Kriya Jogą, czyli medytacyjną techniką jogowego oddechu propagowaną przez fundację Art of Living, dowodząc jej terapeutycznego wpływu.

Niedawno psychiatrzy z Uniwersytetu Pensylwanii potwierdzili te wyniki, ogłaszając, że Sudarshan Kriya pomaga uporać się z różnymi typami depresji u pacjentów, u których nie skutkują inne metody leczenia, w tym farmakologia. Jedna z definicji jogi zawarta w jej najważniejszym dziele „Jogasutrach” Patandżalego brzmi: „zatrzymaj cierpienie, zanim przyjdzie”. Znam osoby, którym psycholog (polski, nie amerykański) zalecił uprawianie jogi w ramach terapii wspomagającej. Znam i takich, którzy dzięki praktykowaniu jogi odstawili antydepresanty, co oczywiście należy robić pod nadzorem lekarza. Od jednej z uczestniczek usłyszałam, że przestała chodzić na psychoterapię, bo po każdej naszej medytacyjnej sesji czuje się tak, jakby ktoś ją sklejał od środka, jakby znowu stawała się jednym, podczas gdy po terapii czuje się rozgrzebana i przerażona tym, że problemy się nie kończą.

Wiem, o czym mówi. Od dzieciństwa zmagałam się z nerwicami i stanami lękowymi, jako nastolatka z bulimią, jako dorosła z depresją dwubiegunową. Zaczynałam wiele terapii i każdą przerywałam ze względu na opłakane skutki i pogorszenie stanu. Przez jakiś czas stosowałam też leki, choć po zwykłe tabletki przeciwbólowe sięgam w ostateczności.

Wkrótce skończę czterdzieści lat, ale muszę wyznać, że życie polubiłam dopiero niedawno. Pomogła mi w tym joga. Nigdy wcześniej nie czułam się tak świeża, stabilna i pogodzona ze sobą i światem. Jako joginka powiedziałabym, że nigdy wcześniej nie byłam tak ześrodkowana. Coraz więcej znajomych pyta mnie, co mają zrobić, by też się tak dobrze czuć i wyglądać. „Idź na matę” – odpowiadam. Ale nie od święta. Najważniejsza jest konsekwencja. Joga, którą kilkanaście lat temu zaczęłam uprawiać w kobiecym klubie, w pewnym momencie stała się świadomym wyborem stylu  życia. I codzienne poranne asany są zaledwie jednym z jego elementów. Bo joga to znacznie więcej.


ZMIENNOŚĆ JEST NIEUNIKNIONA

Joga to nie asany, choć asany są jej ważną częścią. W takiej wersji, w jakiej je dzisiaj znamy, mają niewiele ponad 200 lat, choć pierwsza wzmianka o jodze pojawiła się w Wedach już 1200 lat przed naszą erą. Ale żaden starożytny jogin nie „ćwiczył” w takiej formie, jaką dziś znamy dzięki vinyasie, ashtandze czy jodze Iyengara. Owszem, pewne asany były wymieniane już w dawnych tekstach, jak choćby w „Hatha Yoga Pradipika” Svatmaramy z XV wieku, ale większość z piętnastu wymienionych tam pozycji, to pozycje siedzące i medytacyjne.

 

Bo w myśl filozofii jogi ćwiczenia cielesne mają służyć jedynie wypracowaniu doskonałej kondycji, dzięki której będziemy mogli przez wiele godzin z nieporuszonym ciałem i prostym kręgosłupem medytować. Właśnie medytacja jest głównym celem jogi: stan całkowitego zespolenia, powrotu do siebie i swej prawdziwej natury, zjednoczenia z własnym „ja”, stan najwyższej harmonii i szczęśliwości. Przy czym w przypadku jogi trudno jest mówić o celu: celem jogi jest sama joga, jak mówi jedna z jej definicji. Sensem jest sama droga i nieprzerwana praktyka, a nie konkretny punkt, do którego staramy się dotrzeć, jak wtedy, gdy szlifujemy osiągi w gymie. Nauka jogi mówi, że każdy ma swoje indywidualne możliwości i ograniczenia, dlatego nie ma sensu na siłę ich przekraczać ani też wstydzić się swojej kondycji. Rosnąć należy powoli, bez napięcia. Podczas sesji na sali nikt ze sobą nie konkuruje.

Jedna z ważniejszych prawd filozofii jogi głosi, że zarówno rzeczywistość, jak i nasze ciało i umysł są zmienne, dlatego nie powinniśmy się zbytnio do nich przywiązywać, bo zmienność i dwoistość są nieuniknione i wpisane w naturę rzeczy, jak ciemne i jasne, słodkie i gorzkie, wesołe i smutne, a także progres i regres w pracy z ciałem. Uświadomienie sobie tej prawdy buduje naszą tolerancję i samoakceptację.

Z drugiej strony fajnie byłoby mieć coś pewnego i trwałego w naszym chaotycznym i jednorazowym świecie. Joga odpowiada: ależ mamy! Mamy samych siebie! To prawdziwe „ja”, które podczas medytacji odczuwamy jako emanację wyższego porządku. Według jogi to jedyny stały i niezawodny punkt, nasza opoka. Wewnętrzna wędrówka i spotkanie z samym sobą i ciszą w nas – to kryje się za całym potem przelanym na macie.


BĄDŹ JAK WOJOWNIK

Ale dlaczego asany miałyby nas zbliżyć do niecielesnego wnętrza i prawdziwego „ja”? Jakim cudem, skoro skupiamy się na mięśniach, stawach, kościach? W jodze człowiek stanowi jedność, ciało nierozerwalnie łączy jest z umysłem, z warstwą duchową czy energetyczną. To kultura Zachodu oddziela te sfery od siebie. Joga jest jak uniwersalny, spajający lekarz. Ćwicząc ciało, koncentrujemy umysł na oddechu, uwalniamy się od zbędnych myśli (unikajcie nauczycieli, którzy nie wspominają o oddychaniu – jest ono równie ważne jak ustawienia ciała). Tym samym uwalniamy głowę od galopu, wprowadzamy w stan wyciszenia, z którego płynie medytacja. Inny powód, dlaczego asany wpływają na nasze wnętrze, jest taki, że podobnie jak nasz nastrój i stan umysłu kształtują obraz naszego ciała. Gdy codziennie stajemy w pozycji wojownika – wyprostowani, stabilni, silni i uważni, wówczas takich cech nabiera nasze wnętrze. Asanami nie tylko rzeźbimy ciało, ale i wzmacniamy hart ducha. Wszak wedle słów Jeana-Jacques’a Rousseau „im słabsze ciało, tym silniej nami rządzi”.

W „Jogasutrach” czytamy ponadto, że „asana ma być stabilna i przyjemna”. Nawet w najbardziej wymagającej i trudnej figurze powinniśmy z czasem znaleźć przestrzeń dla odpoczynku oraz rozluźnienia ciała i głowy. Dlatego skupienie uwagi do wewnątrz podczas sesji jest kluczowe (rozmowy, komentarze, zagadywania, używanie telefonu niweczą trud nasz i innych zgromadzonych na sali).

 

Nauki jogi można uznać za formę starożytnego coachingu, a jej ponadczasowe zasady pobrzmiewają w dzisiejszych teoriach rozwoju osobistego. Dzięki niej poznajemy siebie i nasze realne, a nie zaprogramowane przez kulturę i konsumpcję potrzeby. Zatrzymujemy się, wyciszamy, znajdujemy równowagę mimo otaczającego nasz chaosu. Wracamy do swego prawdziwego ja, które obecnie jest mocno rozproszone i pogubione. Pozbywamy się egotyzmu, odrzucamy kult indywidualności, bo rozumiemy, że jesteśmy jedynie elementem większej całości. Stajemy się bardziej pożyteczni dla społeczeństwa, zaczynamy wspierać innych i przestajemy się chorobliwie skupiać na sobie, co jest jednym ze źródeł depresji. Statystyki pokazują, że osoby uprawiające jogę częściej angażują się w wolontariat i wpłacają datki na ważne cele. Bo joga nie tylko podnosi poziom energii, poprawia humor i zdrowie fizyczne, ale też wzmacnia zdrowie moralne, propagując kodeks uniwersalnych wartości, takich jak prawda, niekrzywdzenie innych czy uczciwość.

Dyscyplina na macie z czasem przenosi się na dyscyplinę w życiu i pozwala pozbyć się na trwałe nie tylko niewłaściwych, eksploatujących nas wzorców zachowań (późne chodzenie spać, objadanie się), ale też pozbyć się niewłaściwych wzorców myślenia, które czasem latami przepracowujemy z terapeutą (oczekiwania, rozpamiętywania, ciągłe oceny). Każdy jogin codziennie doświadcza tego, że to co prawdziwe, niezmienne i połączone z nieskończonością jest głęboko w nim samym.

1. Asany na zdrowie: niepokój, panika


(Pozycję wykonuj minimum przez 2-3 minuty, skupiając się na długim, spokojnym oddechu)

2. Asany na zdrowie: bezsenność


(Pozycję wykonuj minimum przez 2-3 minuty, skupiając się na długim, spokojnym oddechu)

 

3. Asany na zdrowie: depresja


(Pozycję wykonuj minimum przez 2-3 minuty, skupiając się na długim, spokojnym oddechu)

4. Asany na zdrowie: stres, zmęczenie


(Pozycję wykonuj minimum przez 2-3 minuty, skupiając się na długim, spokojnym oddechu)

Więcej:joga