Kiwu to jezioro pochodzenia tektonicznego na granicy Demokratycznej Republiki Konga i Rwandy, należące do grupy Wielkich Jezior Afrykańskich. Dwa inne jeziora w Afryce, Nyos i Monoun, mają podobnie zabójczą chemię i eksplodowały w ciągu ostatnich 40 lat. Kiwu jest jednak znacznie większe, ma powierzchnię ok. 2650 km2 i głębokość maksymalną 480 m. Ma również warstwową strukturę, co oznacza, że tylko górne 60 m wody jeziora regularnie się miesza, a dolne warstwy pozostają stojące.
Jezioro Kiwu w końcu wybuchnie, a to będzie katastrofa
Jezioro Kiwu to “tykająca bomba”, gdyż znajduje się na granicy wschodnioafrykańskiego ryftu, granicy płyt tektonicznych. Ryft powoduje, że somalijska płyta tektoniczna przesuwa się na wschód i oddala od reszty kontynentu. Ruch ten powoduje aktywność wulkaniczną i sejsmiczną w regionie, wypełniając jezioro trującymi gazami.
Czytaj też: W Dolinie Śmierci pojawiło się tajemnicze jezioro. NASA już się zabrała za eksplorację
Eksperci twierdzą, że na dnie Kiwu znajduje się 300 km3 dwutlenku węgla i 60 km3 metanu. Składa się on również ze śladowych ilości siarkowodoru. Połączenie tych trzech związków może doprowadzić do niekontrolowanej eksplozji i mieć duży wpływ na gęsto zaludnione obszary.
Niektóre firmy, takie jak Hydragas Energy w Kanadzie, planują wydobywać metan z Kiwu. Uważa się, że wydobycie może pomóc w produkcji energii elektrycznej.
Philip Morkel, założyciel Hydragas Energy, mówi:
Kiedy jezioro osiągnie 100 proc. nasycenia w dolnej warstwie – a obecnie jest to gdzieś ponad 60 proc. – wybuchnie spontanicznie. Nic z tym nie możemy zrobić.
Eksplozja uwolniłaby ogromną chmurę gazu, która unosiłaby się nad jeziorem przez dni lub tygodnie, a ostatecznie rozproszyłaby się w atmosferze. W tym momencie, jezioro mogłoby uwolnić równowartość 5 proc. rocznej globalnej emisji gazów cieplarnianych w ciągu jednego dnia. Liczba ofiar śmiertelnych takiej eksplozji byłaby oszałamiająca. Na brzegach Kiwu mieszka ok. 2 mln ludzi i “gdyby ktoś znalazł się w tej trującej chmurze, zabiłaby ona go w ciągu minuty”.
Chociaż można monitorować stan jeziora, a także oszacować ryzyko eksplozji, są inne, mniej przewidywalne czynniki, które mogą wywołać katastrofę. Mowa np. o trzęsieniu ziemi lub nagłej intruzji lawy, które mogą wstrząsnąć gazami zgromadzonymi w jeziorze i doprowadzić do wybuchu.
Ryzyko może również wynikać z trwających wysiłków mających na celu wypompowanie metanu z jeziora. Wydobycie rozpoczęło się po stronie Rwandy w 2016 r., a jego celem jest zmniejszenie zagrożenia wybuchem, a jednocześnie dostarczenie energii do elektrowni.