Zbiornik ten umieszczony między licznymi pasmami górskimi, w tzw. ryfcie bajkalski i rozciągający się na długości ponad 630 kilometrów w swojej środkowej części ma głębokość ponad 1640 metrów. Nic zatem dziwnego, że dno jeziora Bajkał wciąż pozostaje dla naukowców w dużej mierze niezbadane.
Latem 2023 roku na dno jeziora został opuszczony autonomiczny dron podwodny. Zainstalowane na jego pokładzie kamery były w stanie sfotografować i sfilmować struktury, których nikt się tam nie spodziewał. Naukowcy analizujący zdjęcia zidentyfikowali na dnie Bajkału nieznane wcześniej wulkany błotne oraz uskoki tektoniczne. Struktury tego typu zostały znalezione na głębokości od 100 do 165 metrów zarówno w Zatoce Małej Kosy jak i w Zatoce Goriaczińskiej.
Czytaj także: Jest nie tylko najstarsze, ale i najgłębsze. W tym jeziorze mieszkają kanibale
Owszem, naukowcy doskonale wiedzieli, że wulkany błotne występują na dnie jeziora, jednak nikt dotąd nie spodziewał się ich tak blisko uskoku siewierobajkalskiego, tuż przy brzegu. Jakby tego było mało, wszystko wskazuje na to, że mamy tutaj do czynienia z uskokiem jak najbardziej aktywnym.
Warto tutaj zwrócić uwagę, że wulkany błotne nie mają nic wspólnego z wulkanami lawowymi. Są one jedynie stosunkowo płaskimi kopułami, w których centrum znajduje się krater powstały wskutek wydobywania się z głębszych warstw skorupy ziemskiej mieszaniny gazów, wody, iłu i piasku.
W obu lokalizacjach, w których dron został opuszczony na dno jeziora, badacze zarejestrowali na nagraniach popękane powierzchnię, którą pokrywały cienkie pokłady miękkich osadów, gliny oraz materią, która w erupcjach wulkanu wydostała się na powierzchnię. Co więcej, w jednym z tych miejsc — w Zatoce Goriaczińskiej — wyraźnie widoczne są kratery o głębokości nawet 130 metrów, w których znajduje się mnóstwo błota, co z kolei wskazuje na stosunkowo niedawną erupcję. W otoczeniu krateru widoczne są zresztą skały, które zostały strumieniem błota, gazów i wody wypchnięte z krateru wulkanicznego na powierzchnię dna.
Czytaj także: To jedyna znana foka słodkowodna. Naukowcy nie wiedzą, jak się tam znalazła
Nagrania z Zatoki wskazują, że na głębokości 160 metrów można dostrzec dosłownie setki mniejszych i większych kraterów, z czego niektóre mają średnicę zaledwie kilku centymetrów. Większość jednak z nich dosłownie kipi życiem różnego rodzaju, od ślimaków po gąbki. Warto tutaj wspomnieć, że największe wulkany błotne na Ziemi sięgają na wysokość nawet kilkuset metrów, jednak większość — tak jak właśnie na dnie Jeziora Bajkał — ma rozmiary od kilkudziesięciu centymetrów do kilku metrów.
Co jednak zaskoczyło naukowców, to fakt, że także na mniejszych głębokościach dno Bajkału pokryte jest wulkanami błotnymi. To zdumiewające, jeżeli uwzględnimy fakt, że co do zasady struktury takie powstają zazwyczaj w środowisku charakteryzującym się wysoką temperaturą i wysokim ciśnieniem.
Wskazuje to zatem na to, że ciśnienie i temperatura w tym miejscu nie pochodzą od wody, a wytwarzane są w skorupie ziemskiej pod dnem jeziora. W ten sposób możliwe jest powstawanie hydratów gazu, czyli kryształków zbudowanych z wody i gazu, które z kolei zasilają wulkany błotne.