“W Polsce jedną z najlepiej monitorowanych populacji są wróble mieszkające w Warszawie. Ornitolodzy z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN zbadali, że w ciągu 30 lat stolicy ubył co trzeci mieszkający tu wcześniej wróbel!” – czytamy w raporcie przygotowanym w ramach akcji wróbloliczenia w Warszawie.
Te sympatyczne ptaki jeszcze 20 lat temu były stałym elementem każdego polskiego miasta. Ich wesoły świergot zwiastował wiosnę (wtórowały im pliszki i sikorki). Właśnie zaczyna się wiosna, a my w redakcji zadajemy sobie pytanie – czemu ich nie słychać?
Odpowiedź ma dr hab. Tomasz Janiszewski, ornitolog z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego. Niestety, nie ma dobrych wiadomości. Oto 4 powody, dla których jest coraz mniej tych sympatycznych ptaków.
1. Nie mają gdzie zbudować gniazd
Powstające w Polsce ostatnich dwóch dekad XX wieku osiedla często składały się z bloków, które dawały wiele możliwości schronienia dla ptaków. Otwory wentylacyjne, odwadniające, załomy wielkich płyt – to idealne miejsca dla takich gatunków jak wróbel czy jerzyk. Niestety wraz z pracami ociepleniowymi wszystkie tego typu otwory zostają uszczelnione, a to uniemożliwia gniazdowanie. Gdzie zatem szukają domów?
– Kiedy wróbel nie może znaleźć odpowiedniego miejsca na gniazdo pod dachami, w szparach, szczelinach czy wyłomach siedzib ludzkich, podejmuje próby lęgów w żywopłotach, gdzie jego lęgi skazane są na pastwę drapieżników – wyjaśnia dr hab. Janiszewski.
2. Nie mają co jeść
Naturalnym źródłem pożywienia wróbli i innych ptaków w mieście są owady, nasiona i owoce roślin. Tego jednak jest coraz mniej w miastach. Po pierwsze zieleń wciąż pozostaje w odwodzie i przestrzenie, które mogłyby być parkami, lub nimi były w naturalny sposób, zostają zabudowywane – najlepszym przykładem jest dogęszczanie Warszawy, ale to nie jedyne miasto borykające się z takim problemem. To jednak nie wszystko. – Coraz mniej owadów, spadek ilości pokarmu roślinnego, zanik transportu konnego, chemizacja środowiska, koszenie trawników – wymienia dr hab. Janiszewski – to tylko niektóre składowe prowadzące do zanikania naszego ćwierkającego towarzysza.
3. Ataki drapieżnych ptaków
“Ale przecież nie jest tak, że nie ma w ogóle ptaków!” – może zakrzyknąć ktoś czytając nasz tekst i wskazać stada gołębi, gawronów i wron. To prawda, z tym, że dla wróbli to żaden argument, a nawet przeciwnie. Dwa ostatnie gatunki oraz sójki to największe nemezis małych ptaków. Nie tylko są znacznie większe i wygrywają w walce o resztki pozostawiane przez człowieka, atakują także gniazda małych ptaków porywając jaja i pisklęta.
4. Chcecie mieć idealnie? To będziecie mieli, ale bez wróbli
Przycinanie każdego trawnika, krzaczka, krzewu – wszystko pod linijkę, by było idealnie jak na obrazku. Zamiast pozwolić naturze po prostu sobie rosnąć chcemy ją uformować by idealnie pasowała do zagrodzonego płotem osiedla i samochodu (czy to na benzynę, hybrydy, czy elektrycznego). Problem w tym, że właśnie w takich półdzikich miejscach swój kąt znajdują zwierzęta. Dr hab. Janiszewski przekonuje, że w ten sposób niszczymy szansę dla wróbli na bezpieczny azyl.
Na terenie Polski wróbel zwyczajny jest objęty ścisłą ochroną gatunkową. Może czas zacząć myśleć o tym jak budować nie tylko z myślą o ludziach, ale i innych gatunkach?
Źródło: UŁ / Wróble.org