Jego oficjalny start miał miejsce wczoraj, a w projekcie brali udział nie tylko Japończycy, ponieważ wsparcia w realizacji całego przedsięwzięcia udzieliła także Unia Europejska. Oczywiście nie było to podyktowane wyłącznie dobrą wolą polityków ze Starego Kontynentu. W ramach rewanżu japońscy inżynierowie mają testować technologie i udostępniać dane, które zostaną później wykorzystane w budowie ITER, czyli Międzynarodowego Eksperymentalnego Reaktora Termojądrowego.
Czytaj też: Z niedopałków robią paliwo. Wyjątkowa technologia znad Bałtyku
Ten ostatni powstaje już na terenie Francji, a za kilka lat powinien zostać uruchomiony. Jeśli tak się stanie, to JT-60SA straci miano rekordzisty. Mało kto będzie jednak z tego powodu smutny, wszak najważniejsze są postępy czynione w zakresie rozwoju technologii pozwalających na wytwarzanie ogromnych ilości energii niskim kosztem. A fuzja termojądrowa z pewnością do takowych należy.
Oczywiście przed nami jeszcze długa droga, zanim – jako ludzkość – będziemy w stanie wytwarzać na tyle dużo energii z udziałem tego zjawiska, by spełnić zapotrzebowanie całego świata. Wielkim sukcesem było w ostatnim czasie uzyskanie dodatniego bilansu energetycznego netto, czyli sytuacji, w której reakcja termojądrowa dostarczała więcej energii aniżeli było potrzebne na rozpoczęcie i utrzymanie fuzji.
Japoński reaktor termojądrowy JT-60SA ma dostarczyć kluczowych informacji, które pozwolą na rozwój innego projektu, zwanego ITER, który jest rozwijany w Europie
W przypadku tzw. inercyjnej syntezy ograniczającej udało się uzyskać taki dodatni bilans, choć wciąż był on daleki od zapewnienia ekonomicznej opłacalności. W tym przypadku plazmę trzeba kontrolować za pośrednictwem silnego pola magnetycznego, jednocześnie utrzymując ją w temperaturze rzędu 200 milionów stopni Celsjusza. W międzyczasie przechodzi przez nią prąd o natężeniu 1 miliona amperów.
ITER, czyli reaktor powstający w kraju nad Sekwaną, będzie większy i pozwoli na uprzednie osiągnięcie spalania plazmy, a następnie pełnej syntezy. Plan zakłada osiągnięcie tego celu do 2035 roku. W międzyczasie naukowcy będą natomiast gromadzić i analizować dane związane z funkcjonowanie JT-60SA. W czasie październikowych testów rzekomo udało się doprowadzić do przepływu plazmy, choć przepuszczany przez nią prąd miał rzecz jasna niższe od docelowego natężenie. Możemy się jednak spodziewać, że po oficjalnym starcie, do którego doszło 1 grudnia, sytuacja będzie się rozwijała w prawidłowym kierunku.
Czytaj też: Wykonali materiał z elastycznych kryształów organicznych. Jest jedyny w swoim rodzaju
JT-60SA jest kluczem do międzynarodowego planu działania w zakresie syntezy termojądrowej, ponieważ zapewnia jedyną w swoim rodzaju możliwość nauki, obsługi tego wyjątkowego urządzenia termojądrowego i dzielenia się tą cenną wiedzą z ITER. podsumował Marc Lachaise, dyrektor Fusion for Energy