W obecnych czasach za 3000 złotych można mieć smartfon, który z pewnością wystarczy na długie lata eksploatacji. Producenci prześcigają się zarówno w obietnicach dotyczących aktualizacji, jak i obietnic dotyczących jakości zdjęć czy ekranów. Deszcz cyferek nie powinien jednak przysłaniać faktu, że w obecnych czasach za tę cenę trudno o słaby smartfon.
Chcę jednak zachować z wami pełną uczciwość. Nie każdy smartfon jest dla każdego, nawet gdy różnią się w niewielkim stopniu zastosowanymi aparatami czy procesorem. Dlatego tym bardziej zapraszam was do przyjrzenia się designom prezentowanych urządzeń, do zwrócenia uwagi na takie niuanse jak obecność standardu eSIM czy stopnia wodoodporności obudowy. Te mogą okazać się kluczowe w dłuższej perspektywie i czasem smartfon, w który początkowo nie wierzyliśmy, potrafi być dobrym wyborem na lata.
Smartfon do 3000 złotych bez naginania ceny
Szanuję wasz czas, dlatego nie chcę proponować tu głównie urządzeń, które może zejdą do ceny zadeklarowanej w tytule tego tekstu. Skoro mówimy o smartfonach do 3000 złotych, to tego się trzymamy. Mam dla was trzy propozycje, które bez problemu znajdziecie w elektromarketach w tych właśnie pieniądzach.
Samsung Galaxy S24 FE – tańszy brat Galaxy S24+
Samsung kontynuuje swoją serię dla fanów, którą nieco utrudnia odpowiedź na pytanie: jaki smartfon do 3000 zł, jeśli ma on być od Samsunga? Galaxy S24 FE, czyli edycja dla fanów, ma w sobie sporo uroku i jeśli tylko dacie jej szansę, to może okazać się dobrym wyborem. Zachowujemy tu bowiem niemal wszystkie rzeczy, z których znamy serię Galaxy S. Wodoodporna obudowa w standardzie IP68, to samo wsparcie aktualizacjami przez 7 generacji oprogramowania oraz ten sam aparat główny o rozdzielczości 50 Mpix z optyczną stabilizacją. Co zatem uległo zmianie?
Wbrew pozorom, nie aż tak wiele. Ramki S24 FE, jak i sama obudowa, są nieco grubsze. W departamencie fotografii widać wybór ciemniejszych matryc. W efekcie 8-megapikselowy zoom o trzykrotnym przybliżeniu oraz ultraszeroki kąt 12 Mpix będą nieco mocniej zaszumione. Nie są jednak złe, a warto docenić, że mamy wybór aż trzech ogniskowych, podobnie jak opcję nagrywania w 8K, ale i w 4K wideo wyglądają bardzo dobrze i są dobrze stabilizowane. Jeśli podobały wam się zdjęcia z Samsungów, to Samsung Galaxy S24 Fan Edition was nie zaskoczy.
Czytaj także: Samsung przewiduje sukces Galaxy S25. Zgadnij, jaką sprzedaż prognozuje?
To także dość przewidywalny telefon w reszcie aspektów. Zastosowany panel Dynamic AMOLED 2X oferuje rozdzielczość Full HD+ zamiast 2K+ w S24+, ale to nadal panel o wysokiej jasności, świetnym nasyceniu barw i z dobrymi kątami widzenia, zabezpieczony szkłem Gorilla Glass Victus+ zamiast Victus 2. Zastosowano tu także jednostkę Exynos 2400e, która nie różni się znacząco względem edycji 2400 i w dalszym ciągu oferuje bliską flagowej wydajność, a co ważne – nie przegrzewa się. Do tego skorzystacie na nim z Galaxy AI, które oferuje takie rozwiązania jak chociażby tłumaczenie rozmów telefonicznych na żywo czy rozszerzanie kadrów danego zdjęcia.
Jeżeli będziecie dysponowali większym budżetem lub promocyjną ofertą, Samsung Galaxy S24+ w dalszym ciągu jest lepszym wyborem. Nie zdarzało się jednak, by ten był dostępny za mniej niż 3500 złotych.
OnePlus 12R jest niesłusznie niedoceniany
Rozszerzenie serii flagowców OnePlusa o model nieco słabszy, ale w dalszym ciągu oferujący flagowe doświadczenia, dla wielu osób przeszło bez echa. To dziwne, bo z reguły modele takie jak OnePlus 12R są mocno doceniane za stosunek ceny do jakości. Co prawda pewne kompromisy będą nie do zniesienia dla ludzi przyzwyczajonych chociażby do wodoodporności, wszak model 12R przetestowano tylko pod kątem lekkich zachlapań w ramach IP64 czy też brakiem bezprzewodowego ładowania – to rekompensuje 100-watowa ładowarka. Napełnienie baterii po kablu to kwestia 26 minut, a sam czas pracy na jednym ładowaniu jest bardzo długi jak na smartfon do 3000 złotych.
Pewne kompromisy, podobnie jak w “niemal flagowcu” Samsunga dokonują się tu w przypadku aparatów. Jasne, główna matryca to 50 Mpix z optyczną stabilizacją, oferująca całkiem przyjemnymi dla oka zdjęcia i filmy. Jednocześnie 2-megapikselowe makro to mało śmieszny żart, a 8-megapikselowy aparat ultraszerokokątny rejestruje dużo szumu w brzegach kadru nawet za dnia. To nie jest smartfon do zdjęć, za to dobrze nada się do grania w gry. Zastosowany w nim Snapdragon 8 Gen 2 to w dalszym ciągu rozwiązanie potężne, a dodanie dobrego układu chłodzącego oraz pamięci UFS 3.1 zdecydowanie przysłużyły się tempu pracy. W polskim wariancie otrzymamy też 16 GB RAM-u i aplikacje są tu aktywne przez bardzo długi czas.
Do gier z pewnością przyda się też dobry wyświetlacz. W przypadku tego zastosowanego w OnePlusie 12R trudno o jakiekolwiek zarzuty. Rozdzielczość jest wyższa niż najczęściej spotykana w urządzeniach w tej cenie, podobnie jak jasność sięgająca na co dzień do 1600 nitów, a na fragmentach ekranu nawet 4500 nitów. Ten drugi parametr oczywiście nie ma większego znaczenia, ale czytelność treści oraz kontrast są tu na wysokim poziomie. Smartfon warto wybrać także wtedy, gdy poszukujecie fizycznego suwaka do przełączania się między dźwiękiem, wibracją i trybem cichym. Tego rozwiązania charakterystycznego dla OnePlusa tu nie zabrakło.
Honor 200 Pro to w teorii mistrz portretów, a w praktyce – elegancki smartfon
To jeden z tych smartfonów, które przede wszystkim promowano cechami fotograficznymi, a w praktyce okazał się dużo ciekawszym urządzeniem o solidnej wydajności. Producent obiecał wesprzeć go aktualizacjami oprogramowania do 4 lat, więc jest szansa, że problemy z oprogramowaniem, jakie napotkałem, mogły już zostać wyeliminowane. Na co dzień Honor 200 Pro działa błyskawicznie dzięki połączeniu szybkiej pamięci oraz optymalizacji w nakładce Magic OS, ale gwiazdą jest tu Snapdragon 8s Gen 3, który potrafi działać niemal jak topowy procesor, a na co dzień nie da się odczuć różnicy. Do tego smartfon nie grzeje się znacznie.
Kilka punktów krytyki musi przyjąć obudowa, która nie wytrzymała kontaktów z betonem podczas mojego testu i dość szybko stała się mało estetyczna. Do tego brak tu większej wodoodporności i musimy ufać, że IP65 wystarczy w przypadku zanurzenia. Warto wspomnieć też, że Honor 200 Pro nie obsługuje eSIM, więc poza Unią będziecie zdani na fizyczne karty.
Co zatem robi dobrze? Z pewnością przyjemny jest tu zagięty ekran OLED o przekątnej 6,78 cala, z niewielkimi ramkami i rozdzielczością 2700×1224 piksele, a więc ciut wyższą od rynkowej średniej. Do tego smartfon oferuje dobry czas pracy na jednym ładowaniu i trudno było rozładować akumulator o pojemności 5220 mAh w ciągu dnia. Szkoda, że w pudełku nie znajdziemy ładowarki, bo producent zadbał o wsparcie mocy do 100W przewodowo i 66W bezprzewodowo.
Honor 200 Pro to także całkiem dobry fotograficznie smartfon. Główna matryca o rozdzielczości 50 Mpix i rozmiarze 1/1.3″ rejestruje przyjemne, pełne głębi i szczegółów zdjęcia. Dobrze spisuje się też 50-megapikselowy, 2,5-krotny zoom, z którego najwięcej użytku mamy w przypadku portretów. Te oferują ustawienia przygotowane przez Harcourt, które zapewniają przyjemne dla oka efekty. W oprogramowaniu znajduje się też AI, które może podpowiadać funkcje, jakie będą się wyświetlały na pasku kontrolnym czy aplikacje w folderze, do których często wracamy o danej porze.
Jeśli możesz nieco nadszarpnąć budżet, spróbuj tych smartfonów do 3000 zł
W smartfonach do 3000 złotych jest dużo dobrego, ale z pewnością wśród was znajdą się tacy, których nie powstrzyma to przez poszukiwaniem promocji na inne urządzenia. Te znaleziska będą zresztą ciekawe i jeśli nie boicie się zaufać mniejszym sklepom lub dystrybucji spoza oficjalnego źródła, te propozycje mogą być dla was. Możliwe też, że zapłacicie za nie nieco więcej niż 3000 złotych, ale nie powinniście żałować.
Motorola Edge 50 Ultra, czyli wszystko poza procesorem jest jak najlepsze
W przypadku Motoroli Edge 50 Ultra pojawiała się już w cenach poniżej 3000 złotych, jednak obecnie żaden z większych sklepów nie chce się odważyć na zejście do tego poziomu. To dziwna decyzja, bo urządzenie o tak ciekawym designie z pewnością zwraca uwagę sporej rzeszy klientów. Smartfon możecie dostać w wersji z fakturą imitującą drewno, pomarańczowej, inspirowanej kolorem Pantone Peach Fuzz lub czarnej z ekoskóry, która ma nieco wojskowy odcień. W każdym z wypadków dostajemy smartfon z ogromną przestrzenią na dane wynoszącą 1 terabajt. Do tego 16 GB RAM-u i Snapdragon 8s Gen zapewniają połączenie, z którym przez długi czas nie będziecie musieli martwić się o wydajność czy ilość miejsca na pliki.
Nie musicie też martwić się jakością zdjęć. Motorola w przeszłości nie miała najlepszej passy, ale tym razem udało im zaimplementować dobre oprogramowanie do aparatów rejestrujących zdjęcia w wysokiej rozdzielczości. Dobrą szczegółowość utrzymamy w przypadku każdego z obiektywów, a oprogramowanie dostarcza tu dobre ustawienia i zadowalający tryb nocny bez przesadnego rozjaśniania czy wyostrzania. Cieszy zestaw w pudełku, gdzie znajdziemy nie tylko ładowarkę o mocy 125W, ale i etui. Akumulator o pojemności 4500 mAh wydaje się mały, ale optymalizacja oprogramowania działa tu cuda i telefon bez problemu radzi sobie z dniem pełnym pracy. Oszczędna w środki nakładka Hello UI nie nadwyręża wydajności.
Motorola skradnie wasze serca ekranem. Jeśli jesteście graczami, stanie się to dzięki częstotliwości odświeżania do 144 Hz. Jeżeli należycie do fanów zagiętych paneli, tu takowy znajdziecie. Ci, którzy patrzą na cyfry, mogą zostać oślepieni wysoką jasnością maksymalną, a rozdzielczość to nieco wyższe od normy 2712 na 1220 pikseli. To wszystko składa się na smartfon, w przypadku którego nie poczujecie, że czegoś mu brakuje.
Xiaomi 14T Pro to smartfon, w którym wszystko działa, jak powinno
Po tym, jak Xiaomi miało sporo wpadek z serią 14, wydawało się, że wobec następców spod znaku serii 14T należy pozostać sceptycznym. Przyjrzałem się możliwościom Xiaomi 14T Pro, który czasem wpada na promocje poniżej 3000 złotych i wydaje mi się, że dla wielu to urządzenie więcej niż wystarczające. Współpraca z Leicą zaowocowała dobrymi, choć odczuwalnie innymi od reszty konkurencji aparatami. Spore rozmycie poza pierwszym planem jest miłe dla oka, a telefon nie myli się najczęściej w ustawianiu balansu bieli. Magii dokonuje tu tryb nocny.
Poza zdjęciami Xiaomi 14T Pro ma sporo do zaoferowania, zarówno w kwestii jakości obudowy (ta jest uszczelniona do standardu IP68 i wykończona przyjemnym, matowym szkłem z tyłu), jak i wydajności. Połączenie MediaTeka Dimensity 9300+ oraz szybkich pamięci owocuje szybką pracą na co dzień. Wyeliminowano sporo błędów nakładki Hyper OS i obiecano aktualizacje poprawkami bezpieczeństwa przez 5 lat. Smartfon warto także docenić za bezkompromisowy panel AMOLED o rozdzielczości 2712×1220 pikseli z obsługą Dolby Vision, HDR10+, odświeżaniem do 144 Hz i jasnością nawet do 4000 nitów. Xiaomi potrafi robić flagowe urządzenia i jeśli lubicie bądź chcecie znosić ich oprogramowanie, to za około 3000 złotych nie ma w ich ofercie lepszego wyboru.
Pixel 9 Pro lub 9 Pro XL mogą być najlepszym wyborem dla specyficznej grupy
Czasami zdarza się, że smartfony Google z tego roku trafiają na duże przeceny, są częścią cashbacków lub po prostu zbliżają się do 3000 złotych. Niekoniecznie oznacza to, że powinny one być waszym pierwszym wyborem przy takiej okazji. Sam doświadczałem pewnych nieprzyjemności z tytułu nagrzewania się układu Tensor G4, który nie ma dominującej wydajności o nie wydaje się jednostką o najlepszym stosunku ceny do jakości. Do tego smartfon się mocno palcuje, a ramki mają tendencję do rysowania, z kolei wyspa aparatów mogłaby służyć do wieszania telefonu na niej. Do tego 128 GB w tych czasach flagowcom już raczej nie przystoi.
Czytaj także: Pixel 9a – przeciek mówi nam, jaka będzie cena smartfonu Google’a
Mimo tego seria Pixel 9 jest naprawdę udana pod wieloma względami. Świetnie spisują się tutaj ekrany, których wysoka jasność i dobre odwzorowanie barw zasługują na pochwałę. Czasy korzystania z Pixela 9 Pro przy włączonym Wi-Fi były bardzo dobre. Nakładka Pixel Experience ma szereg narzędzi do edycji zdjęć, ale przede wszystkim sam smartfon potrafi te zdjęcia bardzo dobrze rejestrować.
Google postawił na zestaw matryc, które rejestrują zdjęcia o bardzo podobnej specyfice, korzystają z szybkiego autofokusa oraz są po prostu przyjemne dla oka. Mnie cieszy 5-krotny zoom optyczny – to coś, czego z reguły w smartfonach do 3000 złotych nie ma. O ile wady pokroju wolnego ładowania czy inne wcześniej wspomniane mankamenty nie są dla was problemem, to seria Pixel 9 powinna was zadowolić. Google za ten wybór odwdzięczy się nowym oprogramowaniem przez 7 lat.
Udany smartfon dla fanów wydajności? OnePlus 12
Co prawda za rogiem premiera OnePlusa 13 i już wkrótce nie będzie to topowy model w ofercie producenta, ale OnePlus 12 zasługuje na pochwały także i teraz. Producentowi udało się stworzyć urządzenie, które niemal się nie zacina i które podczas korzystania nie sprawiało mi niemal żadnych problemów. Jedyne, czego brakuje do szczęścia, to wodoodporności w standardzie wyższym niż IP65 oraz implementacji ładowania indukcyjnego. Ładowarka przewodowa 100W oraz akumulator o pojemności 5400 mAh dający dobre czasy pracy, będą w tym przypadku dobrym pocieszeniem. Wydajność Snapdragona 8 Gen 3 także zasługuje na pochwałę, bo w parze z 16 GB RAM-u (a nawet z 12 GB w tańszej wersji) to urządzenie, które przez lata nie złamie się pod ciężarem jakiejkolwiek aplikacji.
To także smartfon z przepięknym ekranem. 6,8-calowy panel LTPO AMOLED o rozdzielczości 3168×1440 pikseli to uczta dla maniaków obrazu. W nakładce OxygenOS nie zabraknie suwaków do regulacji niemal każdego aspektu tego wyświetlacza. OnePlus 12 podnosi też poprzeczkę w kwestii wibracji i rzuca rękawicę Xiaomi czy Apple. Podobnie rzecz ma się z aparatami, do których nie mogę mieć większych pretensji. Zarówno główna matryca, jak i ultraszeroki kąt i 3-krotny zoom oferują wysoką jakość i poziom detali, a do tego zachowują między sobą dość spójną kolorystykę. Wideo, o ile nie poruszacie się za dużo, także wypada dobrze. OnePlus 12 to szef w tej klasie cenowej – o ile zdąży do niej spaść.