Jesienią 1944 r. ukraińscy nacjonaliści, którzy współpracowali z Niemcami w nadziei powstania niepodległej Ukrainy i wybawienia spod rządów radzieckich, pilnie potrzebowali pomocy. Klęska Niemiec była kwestią czasu, a Sowieci już rozpoczęli zemstę za kolaborację z wrogiem, torturując i zabijając schwytanych Ukraińców.
Z pomocą przyszedł im austriacki arcyksiążę Wilhelm Habsburg. Uważał, że nacjonaliści powinni szybko podjąć współpracę z wywiadem państw zachodnich. Zależało mu na Ukrainie, bo sam od 33 lat był Ukraińcem z wyboru. Podjął tę decyzję w 1911 r. – jako zaledwie 16-latek. Kochał swój przybrany kraj i jego mieszkańców, nauczył się języka, fascynował się legendami kozackimi. Po I wojnie światowej miał nawet zasiąść na ukraińskim tronie! Wśród Ukraińców był znany jako Wasyl Wyszywany, bo pod habsburskim mundurem nosił haftowaną ukraińską koszulę.
KRÓLEWSKI NACJONALIZM
Wpływ na życiowe wybory Wilhelma miały bez wątpienia poglądy polityczne jego ojca. Arcyksiążę Stefan był zaniepokojony rozwojem ruchów nacjonalistycznych. Podczas wystąpień rewolucyjnych 1848 r. przeciw Habsburgom zbuntowali się Polacy, Włosi, Niemcy i Węgrzy. W późniejszych latach Austria utraciła swe włoskie posiadłości: Księstwo Sardynii i Piemontu oraz Wenecję. Kiedy zaś w 1866 r. – po klęsce w wojnie z Prusami – Habsburgowie musieli porzucić marzenia o zjednoczeniu państw niemieckich pod swoim berłem, okazało się, że w ich monarchii przeważa ludność słowiańska! Czesi, Słowacy, Serbowie, Polacy, Ukraińcy – wszyscy żądali większej niezależności, a jeśli nie zagwarantowaliby jej Habsburgowie, gotowi byli sprzymierzyć się z Rosją. Dlatego Stefan hołdował idei „królewskiego nacjonalizmu”: argumentował, że słowiańskim narodom opłaca się pogodzić ich aspiracje narodowe z lojalnością wobec monarchii habsburskiej. Chciał prowadzić taką politykę, która ukazałaby, że cesarz szanuje narody swego imperium (szczególnie te duże, które mogłyby się zjednoczyć i zbuntować), a ich potrzeby są bliskie jego sercu.
Stefan kierował swój wzrok przede wszystkim w stronę Galicji, gdzie w roku 1907 odziedziczył tzw. państwo żywieckie. Zamierzał tam panować jako zarazem habsburski i polski książę. Przyjechał do Żywca z żoną Marią Teresą i szóstką dzieci (Olbrachtem, Leonem, Wilhelmem, Renatą, Eleonorą, Mechtyldą). Nauczył się języka polskiego, studiował polską historię i sztukę, zatrudnił polskich korepetytorów dla dzieci, portrety rodzinne Habsburgów wisiały obok podobizn Piastów i Jagiellonów.
W 1909 r. córka Stefana Renata wyszła za mąż za księcia Hieronima Radziwiłła, dwa lata później Mechtyldą poślubiła księcia Olgierda Czartoryskiego. Były to mezalianse, gdyż polscy mężowie, choć potomkowie znamienitych familii, nie pochodzili z panujących rodzin. Jednak akceptacja ze strony Franciszka Józefa świadczyła, że monarcha uważa polskich arystokratów za godnych austriackich arcyksiężnych. Zapewne chciał, aby z małżeństw córek Stefana z polskimi szlachcicami powstała polska gałąź Habsburgów.
Według biografa Wilhelma, historyka Timothy’ego Snydera Stefan de facto „założył rodzinę królewską w kraju, który nie wiedział, że jej potrzebuje”. Czyli pokazał swym polskim poddanym, iż mają do odegrania szczególną rolę w imperium.
JAKO UKRAIŃSKI OFICER
Po ślubie swych sióstr Wilhelm został odsunięty na boczny tor. Jego szwagrowie zaczęli odgrywać ważną rolę w „polskich” planach ojca. A udział w ewentualnej sukcesji po Stefanie (który najpierw musiałby wskrzesić polską monarchię) wydawał się bardzo niepewny: Wilhelm miał bowiem dwóch starszych braci Olbrachta i Leona. Musiał więc znaleźć sobie nowe królestwo. Zainteresowali go mieszkający w Galicji Ukraińcy.
Jak przyznał, „przyciągnęły jego uwagę” komentarze szwagrów. Radziwiłł i Czartoryski – pochodzący z rodów, które miały rozległe posiadłości na ziemiach ukraińskich – określili tamtejszych mieszkańców jako „dzikich rozbójników”. To przeciwstawienie cywilizowanych polskich magnatów i barbarzyńskich sąsiadów zafascynowało młodego Habsburga. Ucząc się o literaturze i historii relacji polsko-ukraińskich, Wilhelm sięgnął po powieści Sienkiewicza. Pisarz, choć brał stronę Polaków, nie odmawiał Kozakom odwagi i honoru.
Po swojej pierwszej podróży w Karpaty w 1912 r. 17-letni arcyksiążę doszedł do wniosku, że Ukraińcy zasługują na własnego władcę, a on sam ma szansę zostać pierwszym ukraińskim Habsburgiem. Tę opinię podzielał sam Franciszek Józef, dostrzegający rosnącą rolę mniejszości ukraińskiej w swoim imperium. Aż 13 proc. populacji Austro-Węgier posługiwało się językiem ukraińskim, a posłowie ukraińscy stanowili 6 proc. parlamentu. Granica między Austro-Węgrami a Rosją przebiegała przez Galicję, więc podczas wiszącej nad Europą wojny walka toczyłaby się na ziemiach ukraińskich. Wygrana jednej ze stron doprowadziłaby do powstania państwa pod egidą Romanowów lub Habsburgów, a zwycięzca zająłby tereny przegranego.
Jednak w armii Austro-Węgier służyło zaledwie 1 proc. oficerów Ukraińców. Należało więc zwiększyć ich kontyngent i poświęcić im więcej uwagi. To Wilhelm – zdaniem Franciszka Józefa – powinien podjąć się tego zadania. Cesarz zakomunikował mu swoją decyzję w sprawie ziem ukraińskich w trakcie spotkania w Hofburgu, swej wiedeńskiej rezydencji. Wilhelm wstąpił zatem do cesarskiej akademii wojskowej.
POLSCY HABSBURGOWIE
Najstarszy syn arcyksięcia Stefana – Karol Olbracht – ożenił się z Alicją Alkarkrona, córką wielkiego łowczego króla Szwecji, która też była Polką z wyboru.
W niepodległej Polsce mieszkali w swym żywieckim zamku i produkowali słynne piwo. Po wybuchu II wojny światowej nie próbował ocalić siebie ani majątku: podczas przesłuchania na gestapo książę zadeklarował, iż jest Polakiem. Równie nieprzejednana była jego żona Alicja. Karola Olbrachta uwięziono w Cieszynie, Alicję i dwie ich córki wysłano do obozu pracy w Niemczech. W 1945 r. cała czwórka wróciła do Polski, gdzie nowe komunistyczne władze przejęły ich browar i ziemie. Pod koniec lat 40. rodzina wyjechała z Polski do Szwecji. Habsburgowie powrócili do Żywca za sprawą Marii Krystyny, córki Karola Olbrachta i Alicji. W 1993 r. Maria Krystyna odzyskała polskie obywatelstwo i dostała od miasta mieszkanie na zamku. Zmarła jesienią 2012 r.
BŁĘKITNO-ŻÓŁTE OPASKI
Po wybuchu I wojny światowej objął w czerwcu 1915 r. – dowództwo plutonu w 13. Pułku Ułanów, składającym się głównie z Ukraińców. Wilhelm poprosił, by podwładni zwracali się do niego, używając ukraińskiego imienia Wasyl.
Posługiwał się też językiem ukraińskim, którego zaczął się uczyć w Żywcu po pierwszej podróży na Ukrainę. Ponadto rozdał swoim żołnierzom opaski na ramię w narodowych błękitno-żółtych barwach.
Szacunek Wilhelma dla chłopskich poborowych sprawił, że polscy oficerowie i politycy uznali go za niebezpiecznego radykała i nadali mu przydomek „Czerwony Książę”. On sam nie miał nic przeciw skojarzeniom z socjalizmem; uważał, że poparcie dla Ukraińców – jednego z najbiedniejszych ludów habsburskiego imperium – musi zawierać odwołanie do sprawiedliwości społecznej. Poza tym chronił swych żołnierzy przed wszelkimi nieprzyjemnościami ze strony lokalnych władz cywilnych, w których zazwyczaj zasiadali Polacy. Sam chwalił ukraińskich podwładnych jako najlepszych wojaków.
Kiedy w listopadzie 1916 r. zmarł cesarz Franciszek Józef, jego politykę wobec ziem ukraińskich kontynuował następca – Karol I Habsburg. Popierał pomysł utworzenia Austro-Wę- gro-Polski: docenieni Polacy mieli łatwiej przełknąć fakt, że ziemie ukraińskie (i pozyskane na Rosji, i wydzielone z części polskiej Galicji) znalazłyby się przy austriackim członie cesarstwa. Wkrótce Wilhelm-Wasyl otrzymał własny ukraiński przydomek. Podczas pewnej oficjalnej ceremonii zgromadzeni Ukraińcy ujrzeli, że pod mundurem arcyksiążę nosi haftowaną koszulę i z zachwytem zawołali: „Wyszywany!”. Austriacki arcyksiążę został Wasylem Wyszywanym.
POKÓJ CHLEBOWY
Wybuch rewolucji bolszewickiej w listopadzie 1917 r. oznaczał wycofanie się Rosjan z działań bojowych, co było na rękę państwom centralnym. Gdy w styczniu 1918 r. ukraińska rada w Kijowie ogłosiła powstanie Ukraińskiej Republiki Ludowej, stało się jasne, że nowe państwo będzie potrzebowało pomocy, by przetrwać atak Armii Czerwonej.
Na początku 1918 r. w Brześciu Litewskim rozpoczęły się negocjacje pomiędzy Niemcami i Habsburgami z jednej strony a bolszewikami z drugiej. Ukraińska Republika Ludowa miała mocną pozycję przetargową – dysponowała rozwiniętą gospodarką rolną, Niemcy i Austriacy zaś rozpaczliwie potrzebowali chleba. W Brześciu doszło do podpisania tak zwanego pokoju chlebowego: państwa centralne uznawały Ukraińską Republikę Ludową w zamian za obietnicę dostarczania żywności.
Ponadto Habsburgowie w tajnym protokole obiecali utworzyć ukraiński kraj koronny ze wschodniej Galicji i Bukowiny. W przyszłości miałyby więc istnieć dwie Ukrainy. Możliwe, że Habsburgowie zamierzali je w niedługiej perspektywie zjednoczyć pod swym berłem. „Pokój chlebowy” był triumfem Wilhelma jako dyplomaty: Ukraińska Republika Ludowa pod względem terytorium przerastała zapowiadane przez państwa centralne (od 1916 r.) Królestwo Polskie! Wilhelm napisał, że dla niego jako Ukraińca („a naprawdę czuję się Ukraińcem” – dodał) był to „jeden z najpiękniejszych dni w życiu”.
WASYL KRÓLEM?
Na zaproszenie rządu ukraińskiego państwa centralne wkroczyły na Ukrainę, by oczyścić jej teren z bolszewików. Niemcy, okupujący Kijów i północ kraju, traktowali go po prostu jako źródło żywności. W przeciwieństwie do nich Wilhelm postanowił zaskarbić sobie miłość i szacunek Ukraińców. Dobierał urzędników według ich pochodzenia etnicznego, założył ukraińską gazetę, jego żołnierze bratali się z miejscowymi chłopami. Habsburg wiedział, że dla ukraińskich chłopów najważniejsze było posiadanie ziemi, więc nie pozwalał odbierać im włości zajętych przez nich w rewolucyjnym 1917 r. Ukraińcy podążali za Wilhelmem; prawosławnym nie przeszkadzało nawet, że jest katolikiem.
W końcu Niemcy zaczęli wyrażać zaniepokojenie, że „książę Wasyl” przyciąga „wszystkie niezadowolone elementy na Ukrainie”, a „poważne kręgi” polityczne na Ukrainie (np. metropolita unicki Andrij Szeptycki czy wpływowi dowódcy wojskowi) uważają Wilhelma za kandydata na ukraińskiego króla. Władze w Berlinie usiłowały przekonać cesarza Karola do odwołania Wilhelma z Ukrainy. Wysyłały swoich agentów, by obserwowały poczynania arcyksięcia zagrażającego ich planom ekspansji na ziemiach ukraińskich. Ale dopiero gdy dowódca wojsk austriackich na Ukrainie oświadczył, że nie jest w stanie zagwarantować Wilhelmowi bezpieczeństwa osobistego na terenach ogarniętych rosyjską wojną domową, arcyksiążę i jego ludzie odpłynęli z Odessy.
Tymczasem narody Europy były już zmęczone trwającą cztery lata I wojną światową. Przez Niemcy i Austro-Węgry przetoczyła się fala protestów. Władcy państw niemieckich zostali zmuszeni do abdykacji. Imperium Habsburgów rozpadło się. 23-letniego Wilhelma czekała bitwa o dalsze losy jego Ukrainy.
JAŁOWE LATA
W styczniu 1919 r. zwycięzcy I wojny światowej zebrali się w Paryżu, aby wyznaczyć przyszłość Europy zgodnie z zasadą samostanowienia narodów, postulowaną przez amerykańskiego prezydenta Woodrowa Wilsona. Ale to uczestnicy konferencji decydowali, który naród zasługuje na własne państwo. Polscy politycy wiedzieli, jak rozegrać ukraińską kartę na swoją korzyść. Walcząc z Ukraińcami o panowanie nad habsburską Galicją, Polacy przedstawili ten konflikt jako kontynuację I wojny światowej. Polscy dyplomaci ukazali poczynania Ukraińców jako „habsburski spisek” uosabiany przez Wilhelma. Ignacy Paderewski poinformował Amerykanów, że Wilhelm zgromadził 80 tys. żołnierzy pod bramami Lwowa, choć nie było to prawdą. Wobec powszechnego zmęczenia wojną światowi przywódcy postanowili nie pomagać „agresorom”.
Arcyksiążę prosił Anglię i Francję o pomoc dla URL, śląc listy do uczestników konferencji, lecz europejskie potęgi wolały wesprzeć Polskę. Postrzegały ją bowiem jako barierę przed komunizmem. Wtedy Wilhelm wyrzekł się Polski i ojca polonofila. Oświadczył na łamach wiedeńskiej gazety, że Polacy to barbarzyńcy: jako przykład podał pogrom Żydów we Lwowie. Stefan zerwał wszelkie kontakty z niepokornym synem, o czym też zawiadomił w prasie.
Arcyksiążę nie ustawał w wysiłkach na rzecz sprawy ukraińskiej, wstępując do ruchów rewizjonistycznych. Na czele jednego z nich stanął gen. Erich Ludendorff, pałający chęcią zemsty za poniżenie Niemiec w I wojnie i skupiający wokół siebie weteranów rozczarowanych ustaleniami paryskiej konferencji pokojowej. Niektórzy z członków tego ruchu wierzyli w powstanie niezależnej Ukrainy, przyjaznej dla niemieckich inwestorów i otwartej na niemieckie wpływy. Arcyksiążę ochoczo dołączył do tego grona, powołując ukraińską organizację paramilitarną z siedzibą w Wiedniu i zakładając własną gazetę. Jej nagłówek przedstawiał ukraińskiego chłopa z sierpem i młotem, głoszącego: „Ukraińcy wszystkich ziem, łączcie się!”. Świadomie odwoływał się do „Manifestu komunistycznego”, dając do zrozumienia, że ma socjalistyczne przekonania i że tak zwana sprawiedliwość społeczna jest bliska jego sercu. Współpracował też z cesarzową Zytą, wdową po Karolu, na rzecz restauracji monarchii Habsburgów.
Niestety popsuła Wilhelmowi opinię afera, do której doszło w 1935 r. w Paryżu. Przez swoją kochankę Paulette Couyby (prawdopodobnie agentkę radzieckiego wywiadu) został uwikłany w skandal finansowy. Kobieta usiłowała wyłudzić 400 000 franków od bogatego francuskiego przemysłowca, obiecując zwrot pieniędzy po rychłej restauracji Habsburgów. Gdy została schwytana, oświadczyła, że działała za namową Wilhelma, w którym była rzekomo na zabój zakochana. Arcyksięcia oskarżono o próbę oszustwa. Miał stanąć przed sądem, ale uciekł z Francji do Wiednia. Jego reputacja legła w gruzach, na szwank narażono też dobre imię rodu. Pretendent do tronu arcyksiążę Otton pozbawił Wilhelma godności rycerza Zakonu Złotego Runa, rodzinnego stowarzyszenia Habsburgów.
NADZIEJE ZAWIEDZIONE PO RAZ DRUGI
Na koniec mieszkający w stolicy Austrii arcyksiążę Wilhelm zaufał Adolfowi Hitlerowi, postrzegając faszyzm jako wyzwanie dla powojennego porządku w Europie i sposób na zmianę granic państw europejskich. Niemcy nie traktowali go jednak poważnie, uważając za dekadenta. On z kolei nigdy nie wstąpił do NSDAP.
Miał jednak nadzieję, że Niemcy uwolnią Ukrainę od Sowietów. Te złudzenia prysły, gdy we wrześniu 1939 r. Fiihrer oddał Stalinowi pięć milionów Ukraińców zamieszkujących wschodnie tereny Polski. Na dodatek po ataku na ZSRR Hitler nie zdecydował się na utworzenie nawet marionetkowego państwa ukraińskiego. Na dawnej radzieckiej Ukrainie Niemcy ustanowili strefę okupacyjną, której mieszkańców traktowano jak podludzi, a ich ziemię jak spichlerz Rzeszy. Hitler nie potrzebował „Legionu Ukraińskiego” proponowanego przez Wilhelma (jeszcze przed inwazją na ZSRR). Fiihrerowi wystarczyli ukraińscy ochotnicy w SS „Galizien” czy funkcjonariusze Ukraińskiej Policji Pomocniczej, współuczestniczący w zbrodniach III Rzeszy: mordowaniu Żydów i Polaków, pacyfikacjach, akcjach antypartyzanckich, pilnowaniu obozów.
Wilhelma napawały odrazą nazistowskie zbrodnie. Po klęsce pod Moskwą domyślał się już, że III Rzesza jest skazana na przegraną, pomagał więc ukraińskim nacjonalistom w nawiązaniu kontaktów z państwami zachodnimi. Sam od 1942 r. współpracował z wywiadem brytyjskim. Brytyjczyków przekonały jego anglofilskie poglądy oraz znajomości w sferach politycznych. Wilhelm liczył na restaurację monarchii Habsburgów w powojennej Europie. Jednak nie było na to szans. Nie było też nadziei dla Ukrainy. Radzieckie oddziały zgniatały wszelki opór nacjonalistów.
W momencie niemieckiej kapitulacji 8 maja 1945 r. arcyksiążę mieszkał w Wiedniu. Miasto zdobyła armia radziecka, ale w sierpniu alianci podzielili je na „strefy”. Wilhelm wciąż współpracował z wywiadami państw zachodnich. Tak było, dopóki jego pomocnik nazwiskiem Kaczorowski nie wpadł w ręce wiedeńskiej policji wiosną 1947 r. za… zbyt głośne słuchanie muzyki wieczorem. Przekazano go wywiadowi radzieckiemu, bo znajdował się na liście osób poszukiwanych przez Sowietów. Kaczorowski złożył zdumiewające zeznanie: zdradził, że Wilhelm Habsburg mieszka w Wiedniu i nadal działa na szkodę ZSRR.
KIEDY ŻELAZNA KURTYNA OPADA
26 sierpnia 1947 r. Sowieci porwali arcyksięcia na wiedeńskiej ulicy ze strefy kontrolowanej przez Brytyjczyków, wciągając go do samochodu. Po przesłuchaniach przeniesiono Wilhelma do Lwowa, a potem do miasta jego marzeń – Kijowa. Lecz zamiast korony na głowę, założono mu na oczy opaskę. 29 maja 1948 r. radziecki sąd skazał Wilhelma m.in. za dążenie do ustanowienia monarchii na Ukrainie w 1918 r. oraz za współpracę z zachodnimi wywiadami. Czekała go jednak nie na kara śmierci, lecz „tylko” 25 lat pozbawienia wolności.
12 sierpnia 1948 r. arcyksięcia przewieziono do więzienia na zachodniej Ukrainie (niestety nie ustalono, gdzie dokładnie), sześć dni później zmarł na gruźlicę w tamtejszym szpitalu. Nie wiadomo, jakie były plany Sowietów wobec Habsburga. Czy chcieli arcyksięcia zabić? W takim przypadku nic przecież nie stało na przeszkodzie, by skazać go na karę śmierci. Może widzieli, że i tak umiera na gruźlicę…
Kiedy radziecka bezpieka poinformowała Austrię o wyroku wydanym na Wilhelma, dała do zrozumienia, że arcyksiążę żyje. Potem Moskwa nie poinformowała o jego zgonie. W 1952 r. władze w Wiedniu w ogóle zaprzestały dochodzenia w sprawie losów Wilhelma. Prawnicy uznali bowiem, że nie był on obywatelem austriackim – po klęsce Austro-Węgier w I wojnie światowej i upadku monarchii nowe władze nadawały austriackie obywatelstwo tylko tym Habsburgom, którzy rezygnowali z dążeń do tronu. Wilhelm tego nie zrobił. Miejsce pochówku arcyksięcia pozostaje nieznane.