Wszyscy wiemy, że czas – przynajmniej w naszym odczuciu – nie płynie równomiernie. Mniej przyjemne i monotonne zajęcia nam się dłużą, przyjemne wydają się kończyć zbyt szybko. Czas dłuży się w podróży i w poczekalni. Weekend albo urlop mijają za to w okamgnieniu.
Amerykańscy badacze postanowili sprawdzić, co odpowiada za odczuwanie czasu. Okazało się, że to dwa osobne psychologiczne mechanizmy. A skoro badacze wiedzą już jakie, sugerują jak można sprawić, żeby wyczekiwany czas wydawał się dłuższy.
Badacze najpierw postanowili sprawdzić, jak ma się nastawienie do postrzegania czasu. Wybrali amerykańskie Święto Dziękczynienia. Z prostej przyczyny – jedni je lubią, inni zaś go nie znoszą. Poprosili badanych o zaznaczenie na osi czasu, jak odległe wydaje im się to święto i jak długo w ich przekonaniu będzie trwało, czyli subiektywne odczucie „bardzo krótko”, „krótko”, „długo”, „bardzo długo”.
To co przyjemne, ledwo się zacznie, już się kończy – bo na to czekamy
Tak, jak przypuszczali naukowcy, im bardziej ktoś to święto lubił i nie mógł się go doczekać, tym odleglejsze w czasie i krótsze mu się wydało.
W kolejnym badaniu uczestników poproszono o wyobrażenie sobie, że spędzają weekend w wymarzony lub wręcz przeciwnie, kompletnie nielubiany sposób. Poproszono ich również o zaznaczenie odległości w czasie początku i końca takiego weekendu na subiektywnej skali. Tu również wyniki nie dziwią – prawie połowa badanych (46 proc.) zaznaczyła początek i koniec miłego weekendu niemal na tym samym miejscu subiektywnej osi czasu.
Badacze stawiają hipotezę, że za zjawisko „subiektywnego skrócenia przyjemnego czasu” odpowiada zbieg dwóch psychologicznych mechanizmów. Gdy czekamy na to, co nas ma ucieszyć, czas nam się dłuży, więc rozpoczęcie takiej czynności wydaje nam się odległe w czasie.
A skoro przyjemne chwile mijają nam szybciej, oba punkty na subiektywnej osi czasu są sobie bardzo bliskie. Początek i koniec wyczekiwanego czasu przypada w naszych głowach niemal równocześnie.
Nie myśl, kiedy. Myśl, jak długo – przedłużysz przyjemność
Czy to subiektywne poczucie czasu można zmienić? Badaczom udało się wykazać, że tak.
W kolejnym eksperymencie uczestników proszono o oglądanie pięciominutowych filmów, które zapowiedziano z wyprzedzeniem jako zabawne lub nudne. Uczestnicy mieli przy tym ocenić, ile według nich trwa film.
Ci, którzy oglądali filmy zapowiedziane jako zabawne, nadal uważali, że subiektywny czas przed rozpoczęciem oglądania był dłuższy. Ale czas zakończenia oglądania na osi czasu zaznaczali jednak dalej niż prawie w tym samym punkcie – choć przecież tak robili w poprzednich badaniach dotyczących trwania przyjemnych czynności.
Skąd ta różnica? Być może część czytelników już dostrzegła. Badanych proszono tym razem o ocenę, ile będzie trwał film. Czyli skupiono ich uwagę na trwaniu czynności, a nie na jej rozpoczęciu i zakończeniu.
Taka jest właśnie recepta badaczy na przedłużenie czasu. Należy skupić się na jego trwaniu. Jeśli czeka nas weekend lub urlop, nie myśl o tym, kiedy się zacznie, ani kiedy skończy. Myśl o tym, ile będzie trwał dni – czas wtedy będzie płynął wolniej.
Czekanie na przyjemności w służbie marketingu
Badanie opublikowano w „Jounal of Consumer Psychology”, bowiem jego autorzy są badaczami psychologii marketingu. Jak piszą w publikacji, wnioski z ich badań można zastosować w tej dziedzinie.
Skoro uważamy, że przyjemne rzeczy są bardziej odległe w czasie, będziemy na przykład bardziej skłonni czekać dłużej na dostawę z lepiej ocenianej restauracji niż z ocenianej gorzej. A skoro przyjemne rzeczy wydają nam się odleglejsze w czasie, będziemy mniej skłonni zapłacić standardową cenę z wyprzedzeniem za produkt lub usługę, na którą trzeba czekać. Łatwiej będzie przekonać nas do zakupu, jeśli w przedsprzedaży będzie tańsza.
To też dobrze wiedzieć.