1. Wyrażaj autentyczne zainteresowanie nimi i ich sprawami.
To lepsze niż starać się wzbudzić ich zainteresowanie sobą.
2. Mów szczere komplementy.
3. Odzwierciedlaj.
Naśladuj mowę ciała i sposób mówienia swoich rozmówców. Okaż, że rozumiesz ich uczucia i słyszysz, co do ciebie mówią.
4. Wykorzystuj tzw. efekt Franklina: ludzie cię polubią, jeśli będą mogli wyświadczyć ci drobną przysługę.
Benjamin Franklin pożyczył kiedyś celowo książkę od nieżyczliwego mu członka legislatury stanowej Pensylwanii, na którego poparciu mu zależało. Ta przysługa spowodowała, że antagonista zamienił się w sprzymierzeńca. „Ten, kto raz wyświadczy wam uprzejmość, będzie bardziej chętny, by znowu wam pomóc, niż ten, któremu sami pomogliście” – zanotował Franklin. Jego obserwacje potwierdziły w latach 60. XX w. eksperymenty psychologiczne Johna Jeckera i Davida Landy’ego.
5. Od czasu do czasu popełniaj drobne błędy, aby nie uchodzić za perfekcjonistę.
Elliot Aronson opisał zjawisko tzw. efektu potknięcia, który sprawia, że okazjonalne niezręczności mogą poprawić notowania towarzyskie.
6. Pamiętaj o zjawisku, któremu nadano nazwę „spontaniczne przeniesienie cech” i mów o innych raczej dobrze (albo wcale).
Nie obgaduj, bo gdy o kimś mówisz, słuchający bezwiednie kojarzy cię z wymienianymi cechami. Mówiąc o bliźnich dobrze, będziesz postrzegany jako osoba sympatyczna. Jeśli natomiast będziesz na nich narzekał i wytykał ich wady, ryzykujesz, że inni nieświadomie przypiszą je tobie. Wyjątek: jeśli plotkujesz z X o Y i macie na jego temat podobne zdanie (nawet złe!), to ta „jedność opinii” spowoduje, że mocniej się polubicie.
Źródło: R. Wiseman, „59 sekund. Pomyśl chwilę, zmień wiele”, WAB