Różnimy się poglądami, sposobem myślenia, postrzegania i odczuwania świata. Ta różnorodność sprawia, że jesteśmy piękni, barwni i ciekawi. Niestety, jest też przyczyną wielu konfliktów, które prowadzą do wzajemnego ranienia się, poniżania, do rozpadu relacji zawodowych i prywatnych.
Trafnie i dobitnie komentuje tę sytuację William Ury, najsłynniejszy na świecie ekspert w dziedzinie negocjacji i współautor najbardziej poczytnej książki o negocjacjach „Dochodząc do TAK ze sobą”, który mówi: „Chociaż nasz świat jest pełen niedostatku, nierówności i gwałtownych sporów, dzięki rewolucji technologicznej jesteśmy w stanie zaspokoić potrzeby wszystkich ludzi. Wiemy, jak położyć kres głodowi, jak zapobiegać wojnom i jak stosować czystą energię, by chronić środowisko. Ale główną przeszkodą w tym wszystkim jesteśmy my sami, ponieważ mamy kłopoty, żeby się porozumieć i nawiązać współpracę. Aby zbudować lepszy, bezpieczniejszy i zdrowszy świat dla nas i naszych dzieci, musimy w konstruktywny sposób poradzić sobie z dzielącymi nas różnicami”.
W dzisiejszym pełnym napięć i niespokojnym świecie to chyba największe wyzwanie dla każdego z nas – umieć się porozumieć mimo różnic.
6 kroków do porozumienia z sobą
Prowadząc przez ponad 35 lat negocjacje na całym świecie i szkolenia w tej dziedzinie, Ury szukał odpowiedzi na pytanie: „Jak dostać to, czego naprawdę pragniemy, a jednocześnie zaspokoić potrzeby i pragnienia innych ludzi – członków rodziny, kolegów z pracy czy klientów?”. Opracował metodę sześciu kroków, która wcielona w życie, pomaga oswoić swoje emocje, nazwać potrzeby, zaakceptować to, co nam się przytrafia i budować dobre relacje z innymi, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wszystko nas różni.
Jak powiedział Sokrates: „Niech ten, kto chce zmienić świat, najpierw zmieni siebie”. Więc aby być w porządku wobec innych i dobrze z nimi żyć, trzeba być w porządku wobec siebie.
- Krok 1. Postaw się na swoim miejscu
Czy w trudnych sytuacjach udzielasz sobie wsparcia, którego udzieliłbyś najlepszemu przyjacielowi? No właśnie, okazanie sobie troski i zrozumienia jest trudne, bo często nosimy w sobie krytyka, który ocenia nasze zachowanie, upomina, przypomina, że tak „nie powinniśmy”. Utrudnia nam przez to lepsze poznanie i zrozumienie siebie. Aby być swoim sprzymierzeńcem i zrozumieć swoje zachowanie – trzeba spojrzeć na siebie z dystansu, rozpoznać swoje emocje i potrzeby, które za nimi stoją. Jak to zrobić?
Po pierwsze – spójrz na siebie z balkonu. Balkon to metafora emocjonalnego i mentalnego zdystansowania się do sytuacji, w której się znalazłeś. Gdy znajdziesz się w stresującej sytuacji, wejdziesz z kimś w konflikt czy poczujesz się czymś poruszony, zrób stopklatkę. Włącz w sobie ciekawość i jak naukowiec zacznij siebie obserwować.
Jak w medytacji – nie oceniaj i nie zatrzymuj niczego, po prostu obserwuj i nazywaj, co dzieje się z twoim ciałem. Jakie emocje się w tobie pojawiają? Jakie myśli? Czy odzywa się wewnętrzny krytyk? Co mówi? Pamiętaj, że w twoich uczuciach i myślach nie ma nic złego, złe może być zachowanie. Potraktuj czarne myśli i emocje jako ciekawy materiał do obserwacji. Kiedy nauczysz się „wychodzić na balkon”, nabierzesz do siebie dystansu, będziesz w stanie lepiej zrozumieć, co się z tobą dzieje.
Po drugie – słuchaj siebie z empatią. „Gdybyś rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi w taki sposób, w jaki rozmawiasz ze sobą – cytuje w swojej książce zasłyszane powiedzenie William Ury – byłbyś sam jak palec”. Spośród wszystkich myśli, które pojawiają się w naszej głowie, ok. 80 proc. ma charakter negatywny: „Ale ze mnie pierdoła”, „Znów nie umiem sobie poradzić”, „Nie dam rady”, „Tego się nie zmieni”, „Znów puściły mi nerwy” i wiele innych ocen, które wypowiada nasz wewnętrzny krytyk. Takie samoocenianie się jest chyba największą przeszkodą w poznawaniu siebie. Możesz się jej pozbyć, wsłuchując się w siebie z empatią, tak jakbyś słuchał swojego najlepszego przyjaciela.
Pamiętaj, że empatia to nie jest współczucie, to umiejętność wczuwania się w stan wewnętrzny drugiego człowieka, zrozumienie tego stanu. Dlatego wsłuchiwanie się w siebie jest nie tylko doświadczeniem intelektualnym, ale także fizycznym. Aby nauczyć się dobrze rozpoznawać swoje emocje, musisz zaobserwować, w jaki sposób się manifestują. Czy kiedy odczuwasz złość, zaciskają ci się szczęki? Robi ci się gorąco? Czerwienisz się na twarzy? Czujesz, jak przybywa ci energii? Możesz poprosić bliską osobę, żeby powiedziała ci, w jaki sposób odbiera twoje zachowanie, kiedy odczuwasz konkretne emocje. Pamiętaj, że nazwanie głośno odczuwanych emocji pomaga je oswoić i zapanować nad nimi.
Po trzecie – odkryj swoje potrzeby. Nasze potrzeby komunikują się z nami poprzez negatywne emocje, które sygnalizują, że coś jest nie tak, coś nam się nie podoba, jakieś nasze interesy zostały zagrożone – czyli nasze potrzeby nie są zaspokajane. Trafne nazywanie swoich emocji to pierwszy krok do odkrycia swoich potrzeb. Dlatego, kiedy poczujesz, że jesteś w jakiejś sytuacji poruszony, nazwij te emocje, a potem zapytaj siebie:
• Dlaczego się tak poczułem?
• Czego tak naprawdę potrzebuję w tej sytuacji?
• Czego mi brakuje?
- Krok 2. Stwórz alternatywę
W swoich wcześniejszych książkach o negocjacjach Ury zapoznaje nas z pojęciem BATNA (z ang. Best Alternative To a Negotiated Agreement). Chodzi o stworzenie najlepszej alternatywy, która pomoże nam zaspokoić własne potrzeby, jeśli pierwszy pomysł na ich zaspokojenie zawiedzie.
Na przykład zależy ci na tym, żeby zaakceptowała cię konkretna osoba. Mimo starań nie dostajesz od niej tego, czego potrzebujesz. Twoją wewnętrzną alternatywą w tej sytuacji mogłoby być pogodzenie się z tym i zaspokojenie poczucia akceptacji w inny sposób, np. skupienie się na tych, którzy lubią cię takim, jakim jesteś, albo praca nad samoakceptacją, która będzie wolna od opinii innych ludzi. Stwórz po prostu plan B.
O zaspokojenie podstawowych potrzeb musisz troszczyć się sam, dlatego zawsze zastanawiaj się, czy istnieje jakiś lepszy sposób, by je zaspokoić. Dlaczego? Żeby wziąć odpowiedzialność za siebie. Chodzi o to, żeby nauczyć się nie uzależniać swojego samopoczucia i spełnienia potrzeb od działania i decyzji innych. Oczekiwanie, że to inni zagwarantują ci to, czego potrzebujesz, sprawia, że relacje z nimi są frustrujące i częściej wchodzimy w konflikty.
Często nie mamy wpływu na to, co nam się przydarza ani jak zachowają się wobec nas inni ludzie, ale zawsze decydujemy sami, co w danej sytuacji zrobimy. Dlatego „…każdy z nas musi sobie odpowiedzieć na pytanie – pisze Ury – kto jest odpowiedzialny za zaspokojenie moich podstawowych potrzeb psychicznych. Jeśli odpowiedź brzmi »ktoś inny«, to znaczy, że oddajesz temu komuś całą swoją siłę. Lecz jeśli odpowiedź brzmi »ja«, możesz zyskać moc, by zmienić swoje życie”. Bo jeśli umiesz stwarzać w sobie alternatywy zaspokajania potrzeb, zyskujesz wolność, której nikt ci nie odbierze.
- Krok 3. Określ się na nowo
W tym kroku William Ury stawia przed nami fundamentalne pytanie, które jako pierwszy zadał Albert Einstein: „Czy wszechświat jest przyjaznym miejscem?”. Jeśli odpowiadasz „nie”, oznacza to, że postrzegasz świat jako wrogi, niebezpieczny, zbroisz się i reagujesz na najmniejsze prowokacje. Jeśli natomiast twoja odpowiedź brzmi „tak”, łatwiej jest ci ufać, dostrzegać różne okazje. „Czasem życie jest wyjątkowo trudnym wyzwaniem – pisze Ury – ale zawsze możemy dokonać wyboru i zdecydować, czy życiowe wyzwania działają na naszą korzyść czy nie. Możemy też postanowić, że wyciągniemy z nich wnioski bez względu na to, jak trudne się okażą”. Postawa wobec świata na „tak” zdecydowanie się opłaca.
To, jakie masz nastawienie do życia, bezpośrednio przekłada się na postawę wobec innych ludzi. W każdej trudnej relacji czy rozmowie mamy wybór – albo podejdziemy do niej jak do walki, w której trzeba atakować i bronić się, bo tylko jedna strona wygrywa, albo potraktujemy ją jako okazję do wypracowania wspólnego rozwiązania, wspólnego zwycięstwa i nauczenia się czegoś nowego. Wybieraj w życiu to, co jest dla ciebie korzystniejsze. Dlatego, kiedy przydarzy ci się stresująca, bolesna i trudna sytuacja, po której będziesz zdecydowanie na „nie” wobec innych i świata, odpowiedz sobie na pytania:
• Jakie, mimo wszystko, wyniosłem korzyści z tej sytuacji?
• Czego się mogę dzięki niej nauczyć?
• W jakim celu mi się przytrafiła?
• Jaki sens dla mnie z niej wynika?
• Jak zachować się w tej sytuacji, żeby wyciągnąć z niej jakąś korzyść dla siebie?
• Jak się zachować, żeby odzyskać wiarę w siebie, świat i ludzi?
- Krok 4. Pozostań w teraźniejszości
Jak bycie tu i teraz może przełożyć się na nasze lepsze relacje z innymi? Po pierwsze, kiedy jesteśmy całkowicie skupieni na teraźniejszości, jesteśmy mniej skłonni do gwałtownych reakcji, bardziej skoncentrowani i mamy dostęp do naszej naturalnej kreatywności. Wchodzimy po prostu w stan flow, który opisał Mihály Csíkszentmihályi w książce „Przepływ”.
Całkowite zaangażowanie w kontakt i rozmowę sprawia, że jesteśmy w stanie czerpać prawdziwą przyjemność z bycia blisko z drugą osobą. A w sytuacjach konfliktowych bycie tu i teraz pomaga nam lepiej zrozumieć rozmówcę i dostrzegać więcej możliwości rozwiązania konfliktu.
Ponadto umiejętność skoncentrowania się na chwili obecnej wymaga od nas zaakceptowania przeszłości i uwolnienia się od niej. To pomaga wybaczać i uwolnić się od żalu który żywimy do ludzi, którzy zachowali się wobec nas nie fair. Dzięki temu nie angażujemy się w konflikty mogące trwać bez końca.
Jeśli trudno jest ci skupić się na teraźniejszości, bo wciąż myślisz o tym, co bolesnego cię spotkało w przeszłości, poszukaj odpowiedzi na poniższe pytania:
• Co możesz zrobić teraz, żeby dłużej nie rozpamiętywać przeszłości?
• Co możesz zrobić, żeby skupić się na chwili obecnej?
- Krok 4. Szanuj ludzi mimo wszystko
Respekt to traktowanie drugiej osoby z powagą, z jaką sami chcemy być traktowani. Słowo respekt po łacinie znaczy „spojrzeć jeszcze raz”, czyli zobaczyć drugą osobę w nowy sposób: jako osobę godną uznania.
Szacunek to fundament dobrych relacji z innymi, nawet jeśli różnimy się i nie zgadzamy ze sobą. To nasze „tak” dla innych, dla ich człowieczeństwa, chociaż nie dla żądań. Najtrudniej jest okazywać szacunek w sytuacjach konfliktowych, zwłaszcza jeśli ktoś tego szacunku nie okazuje nam. Ale żeby być w porządku wobec siebie i innych, warto tę postawę w sobie wzmacniać. Można to zrobić poprzez stawianie się na czyimś miejscu i szanowanie ludzi nawet wtedy, gdy nas odrzucają.
Postaw się na ich miejscu
Aby wejść w czyjeś buty i zobaczyć świat z jego punktu widzenia, trzeba wejść z nim w konstruktywny dialog. Tylko do tego trzeba mieć gotowość słuchania drugiej strony, patrzenia z perspektywy innego i wprowadzania korekty do swojego sposobu myślenia. Paul Ricoeur mówił, że prawdziwy dialog powinien być oparty na gościnności użyczonej przez język. Nie chodzi o to, żeby wciągać innego w świat swojego języka, ale żeby się dzielić, czyli być gotowym na korektę”.
William Ury w swojej książce przytacza przykład, w którym można zobaczyć, jaką moc ma słuchanie, konstruktywna rozmowa i pozwolenie sobie na wejście w świat swojego „wroga”. Ury był jednym z negocjatorów na granicy syryjsko-tureckiej. Celem jego pracy było stworzenie strategii, która pomogłaby zakończyć wojnę. Wraz z innymi prowadził rozmowy z syryjskimi przywódcami, by dowiedzieć się, dlaczego zaangażowali się w konflikt. Jednym z jego rozmówców był ultraradykalny muzułmanin, dowódca trzytysięcznej armii, dobrze zbudowany brodaty dwudziestolatek. Uosobienie zachodniego obrazu fundamentalisty i terrorysty. Okazało się, że ten człowiek przed wojną studiował poezję. Kiedy miał 17 lat, trafił do więzienia, bo służby bezpieczeństwa uznały go za element wywrotowy. Był trzykrotnie aresztowany i torturowany. Jego przyjaciele zostali zamordowani podczas tłumienia przez rząd pokojowej manifestacji. Zapytany, co będzie jego największym zmartwieniem po wojnie, powiedział, że fundamentalizm religijny, bo uważa, że nie można ludziom narzucać religii. Podczas tej rozmowy Ury poczuł wyraźnie, że jego postawa zmieniła się z wrogiej na przyjazną.
„Było to dla mnie kolejne potwierdzenie mądrości – podsumowuje to spotkanie Ury – która mówi, żeby nikogo z góry nie osądzać, lecz stawiać się na miejscu drugiej osoby razem z jej marzeniami, miłością i smutkiem”. To chyba najskuteczniejszy sposób na pozbycie się negatywnych emocji wobec osoby, z którą jesteśmy w konflikcie lub się nie zgadzamy – spojrzeć na świat z jej perspektywy. Wiele rzeczy wydaje się wtedy bardziej zrozumiałych, dzięki czemu negatywne emocje słabną, a nam łatwiej zachować spokój i prowadzić konstruktywny dialog. Jeśli chcesz zachować postawę szacunku wobec innych i zapanować nad sobą w sytuacjach konfrontacji, zawsze najpierw słuchaj, a potem zastanów się:
• Jak wygląda ta sytuacja oczami drugiej osoby?
• Jak czułbym się, gdybym był tą osobą?
• Jak reagowałbym, gdybym był tą osobą?
- Szanuj ludzi, nawet jeśli cię odrzucają
Prawdziwym wyzwaniem jest okazać szacunek, kiedy ktoś nas atakuje i rani. Bardziej naturalna jest obrona – wycofanie się lub atak. Wpadamy wtedy w spiralę trudną do przerwania – cios za cios. Ury zachęca, żeby w takiej sytuacji zrobić coś kompletnie przeciwnego i zamiast kogoś atakować, zaskoczyć go i obdarzyć szacunkiem.
Jak to zrobić? Kiedy następnym razem twój kolega, partner czy szef zrobi coś, co sprawi, że poczujesz się odrzucony lub urażony i będziesz miał ochotę zareagować agresją – wyjdź na balkon i nabierz do sytuacji dystansu. Obserwuj przez chwilę, co się z tobą dzieje i jakie twoje potrzeby zostały zagrożone. Spróbuj postawić się na miejscu „przeciwnika” i spokojnie wejdź z nim w dialog, wysłuchaj jego racji. Powiedz o swoich uczuciach i potrzebach, ale pamiętaj też o swojej wewnętrznej BATNie. Okazanie komuś szacunku w sytuacji, kiedy nas odrzuca lub rani, zwiększa prawdopodobieństwo, że jego postawa zmieni się na bardziej życzliwą. A przecież o to nam chodzi – żeby konstruktywnie się dogadać. Podczas wojny secesyjnej Abraham Lincoln powiedział pewnej rozzłoszczonej kobiecie, która zarzucała mu, że użala się i współczuje wrogom – mieszkańcom Południa, zamiast myśleć, jak ich zniszczyć: „Szanowna pani, czyż nie zniszczyłem moich wrogów, zamieniając ich w przyjaciół?”.
- Krok 6. Dawaj i bierz
Dawanie w relacjach z innymi to nastawienie się na ich potrzeby. Trudno jest jednak myśleć o tym, co mogę od siebie dać, kiedy mam do czynienia z kimś, kogo nie lubię, z kim jestem skłócony lub z kimś, kto wyznaje zupełnie inny system wartości niż ja. Mamy wówczas raczej pokusę, by bronić swoich racji i dążyć do wygranej. Otóż warto nad takim zachowaniem pracować i zmienić swoją postawę na taką, która pomaga z sytuacji konfliktowych wyjść z twarzą obu stronom i każdemu gwarantuje zwycięstwo. „Najbardziej sprawni negocjatorzy, jakich znam – pisze w swojej książce Ury – zawsze starają się skoncentrować na zaspokojeniu interesów i potrzeb swoich przeciwników w takim samym stopniu jak własnych.
Dzięki temu znajdują sposób, by stworzyć wartość i »powiększyć ciastko« dla obu stron, i ogólnie osiągają korzystniejsze porozumienie niż ludzie, którzy usiłują zabezpieczyć swoje potrzeby kosztem innych”. Taka postawa wcale nie musi oznaczać twojej straty. Tworzenie wartości dla innych ludzi w wymierny sposób pomaga nam zaspokajać własne potrzeby, np. daje poczucie szczęścia, sensu czy satysfakcji.
Pomaganie i dawanie innym przynosi więcej korzyści, gdy wynika z naszego „chcę”, a nie z „powinienem”. Dodatkowo sprawia, że jesteśmy w stanie dawać od siebie coraz więcej, jednocześnie zyskując, a nie tracąc. Potwierdza to w książce „W stronę szczęścia” Tal BenShahar – filozof, psycholog i wykładowca na Uniwersytecie Harvarda: „Pomaganie sobie i pomaganie innym są ze sobą nierozerwalnie splecione – im bardziej pomagamy innym, tym szczęśliwsi się stajemy, a im jesteśmy szczęśliwsi, z tym większą ochotą pomagamy innym”. Jednak dając, musimy mieć zawsze pewność, że nasze potrzeby też zostają zaspokojone. Istnieją pewne granice, które musimy wyznaczyć nawet wtedy, gdy dajemy coś innym tylko dla samej satysfakcji.