Im wilgotniejsze powietrze, tym większe prawdopodobieństwo, że powstanie mgła. Ale ważna jest też temperatura. Gorące powietrze ma większą zdolność przechowywania pary wodnej. Wraz ze wzrostem temperatury wchodzące w skład powietrza cząsteczki gazów poruszają się coraz szybciej i coraz bardziej odsuwają od siebie, pozostawiając więcej miejsca na molekuły H2O. Gdy powietrze zaczyna się ochładzać, cząsteczki ścieśniają się i w pewnym momencie (poniżej tzw. punktu rosy) dla pary wodnej zaczyna w nim brakować miejsca. Wtedy właśnie część wody musi się skroplić i w efekcie powstają zawieszone w powietrzu kropelki średnicy poniżej 0,05 mm. W główce szpilki zmieściłoby się ich ok. tysiąca!
Jeśli więc mamy ciepłe powietrze, które ulegnie schłodzeniu, może powstać mgła. Im różnica temperatur jest większa, tym więcej pary wodnej się skropli i tym mgła może być gęstsza. Może, bo wcale nie musi. W grę wchodzi tu jeszcze ruch powietrza. Przy bezwietrznych warunkach warstwa mgły może mieć zaledwie kilkadziesiąt centymetrów grubości. Wtedy przypomina rozlane mleko, przez które nic nie widać. Z kolei gdy wieje wiatr, grubość warstwy mgły może wynosić nawet kilkaset metrów.
Takie warunki mogą sprawiać kłopot pilotom samolotów, ale kierowcom samochodów – już niekoniecznie. Gdy zimne powietrze znajdzie się nad powierzchnią gruntu, mgła nie sięga do samej ziemi. Grunt często jest cieplejszy niż napływające powietrze, które ogrzewa się od niego i znów może pomieścić więcej wilgoci. Przy powierzchni ziemi kropelki zamieniają się w przezroczystą parę wodną, a widoczność się poprawia. To m.in. właśnie dlatego światła przeciwmgłowe montuje się w samochodach niżej niż te „zwykłe”. Ich zasięg jest wtedy większy, a jadący samochód widać z większej odległości.
Co ciekawe, mgła może istnieć nawet wtedy, gdy temperatura otoczenia jest ujemna, bo tworzące ją kropelki wody wcale nie zamarzają, gdy termometr pokazuje zero stopni. Dlaczego tak się dzieje? Bo zamarzanie – naukowo mówiąc: krystalizacja – musi się od czegoś rozpocząć. Aby mała kropla wody zamarzła, wpierw musi się zetknąć z zanieczyszczeniem, pyłkiem czy kryształkiem. Taki obiekt to zarodek krystalizacji. Choć to wydaje się dziwne, w temperaturze poniżej zera szybciej zamarznie duża kropla wody niż maleńka kropelka. Ta pierwsza ma bowiem większą szansę na zetknięcie z jakimś zarodkiem krystalizacji.
Pozostaje wyjaśnić jeszcze jedno: skoro H2O jest przezroczysta, to dlaczego mgła, która składa się z miliardów kropelek, przezroczysta nie jest? Dzieje się tak, ponieważ światło rozprasza się na tych kropelkach: odbija się od nich i przechodzi przez nie, bardzo często zmieniając przy tym pierwotny kierunek. Nierzadko wraca w kierunku, z którego przyleciało, zachowując się tak, jakby odbiło się od powierzchni lustra. To dlatego, gdy wjeżdżamy w mgłę samochodem z włączonymi światłami, wydaje nam się, że mgła jest źródłem światła. Takie zjawisko mocno ogranicza widoczność.
Formalnie mgła występuje wtedy, gdy widoczność spada poniżej jednego kilometra. W skrajnych przypadkach możemy dostrzec tylko to, co jest o kilka centymetrów od nas. Można wtedy odnieść wrażenie, że gęsta chmura spadła na ziemię. I sporo w tym będzie prawdy, bo mgła i chmura to w zasadzie dokładnie to samo.