Jak być idealną służącą? Tak sto lat temu doradcy zawodowi uczyli Polki fachu

Nie układać włosów na tłuszcz, co tydzień zmieniać bieliznę i nie wykorzystywać seksualnie chłopców, czyli… jak zostać idealną służącą. Zaglądamy do “Psychoarchiwum”.
Jak być idealną służącą? Tak sto lat temu doradcy zawodowi uczyli Polki fachu

Dawno już odczuwać się da wał brak książeczki w języku polskim, która by służące pouczała o wszelkiej pracy domowej od nich po dziś dzień wymaganej” – pisze we wstępie do wydanego w 1909 r. poradnika „Dobra służąca, czyli co powinnam wiedzieć o służbie i na służbie” Elżbieta Bederska. Na jej książkę czekali jednak nie tyle służący, ile gospodarze. Na przełomie XIX i XX w. dawał się bowiem coraz wyraźniej odczuwać kryzys tego zawodu. „Potrzeba takiego podręcznika tem więcej stała się konieczna, że szkoły praktycznej dla sług nie mamy, a wymagania ze strony państwa przy dzisiejszej wysokiej płacy i częstej zmiany służby są większe jak przed laty. Dziś pani wiedząc, że służąca niedługo u niej pobawi, nie ma ani ochoty, ani czasu uczyć nowo przybyłej sługi wszystkiej pracy domowej, przyswajać jej dobre maniery i obyczaje, tylko z góry żąda pewnych w tym kierunku wiadomości”.

Diagnoza postawiona przez Bederską była wyjątkowo trafna. Uwłaszczenie chłopów w drugiej połowie XIX w. oraz przechodzenie na gospodarkę opartą na pieniądzu sprawiło, że koszty pracy służących zostały urealnione, choć – jak twierdzi historyk Tadeusz Epsztein, badacz stosunków społecznych tamtego okresu – nadal pozostawały niewysokie.

Ale konieczność ich regularnego wypłacania stanowiła spory kłopot dla borykających się z brakiem gotówki, a często wręcz mocno zadłużonych ziemian. W efekcie tych procesów, a także rewolucji przemysłowej, zawód służącej stawał się znacznie mniej atrakcyjny. Wzrastająca mobilność ludzi oraz możliwość zatrudnienia w powstających jak grzyby po deszczu fabrykach tworzyły nieistniejącą wcześniej alternatywę wykonywania innego, bardziej wolnego zawodu. Coraz trudniej było więc znaleźć służących, a ci, których udało się pozyskać, szybko odchodzili lub mieli niższe kwalifikacje niż kiedyś.

„Starałam się zebrać i umieścić to wszystko, o czem wiedzieć i co umieć powinna każda dobra służąca. Pewno, że wskazówki moje nie zastąpią doświadczenia i wprawy, bo te dopiero z czasem się nabywa, ale niewątpliwie uważnym i roztropnym pomogą do prędszego zdobycia potrzebnych wiadomości, co tak dla sług, jak chlebodawczyń będzie znaczną ulgą” – pisze Bederska. I gorąco zachęca, by młode dziewczyny nie rezygnowały z tej ścieżki osobistego rozwoju. Jakie konkretne rady miała autorka dla służących?

Rady dla służących

#1 NIE PRZESADZAĆ Z POBOŻNOŚCIĄ

Dla pragmatycznej Wielkopolanki, którą była Bederska, dużym kłopotem były odciągające od obowiązków częste praktyki religijne: „Ile to jeszcze mamy służące, które wskutek fałszywie pojmowanej pobożności popadają we wstrętną dewocję i swym, że tak powiem, religijnym szale, popełniają mnóstwo grzesznych niedorzeczności? Taka dziewczyna, pozostając w ustawicznym kłopocie o swe zbawienie, chciałaby ciągle w kościele przesiadywać. Inne znowu, choć to śmieszne, ale prawdziwe, nawet podczas gotowania obiadu, rozmyślania pobożne biorą do czytania i tak na przemian to w garnku zamieszają, to się przeżegnają, aż pieczeń się przypali”.

 

#2 PRZESADNIE NIE DBAĆ O SIEBIE

Na przełomie XIX i XX w. służące coraz częściej mieszkały razem z pracodawcami, w małym pokoiku przy kuchni. Stopniowo przejmowały też przynależny dotąd wyższym sferom styl życia, co niektórym paniom się nie podobało: „Trefienie włosów, zaczesywanie na wałki więcej zajmuje czasu, z czem liczyć się należy i rychlej wstawać tym, które już koniecznie tak czesać się pragną. Służące powinny też pamiętać, że trzeba dbać nie tylko o schludność zewnętrzną, która się w strojnym kapeluszu, modnej sukni czy czystym fartuchu ujawnia, lecz więcej jeszcze starania mieć trzeba, by czysto i cało zachować i te części ubrania, które dla oka są niewidzialne”.

 

#3 SCHLUDNOŚĆ

Ponieważ służba pochodząca ze wsi coraz częściej najmowała się do pracy w mieście, zatrudnione dziewczyny trzeba było nauczyć podstawowych zasad higieny i obycia: „Nierzadko natrafić można na dziewczyny, które raz tylko na tydzień włosy przeczesują, w inne zaś dni tylko grzebyszkiem się pogładzą. Jest to zwyczaj bardzo naganny i niechlujny. Włosy wyczesane należy zwinąć i zaraz spalić, by po ziemi się nie walały. Nie należy też nigdy włosów tłuszczem smarować lub ślinami przygładzać. Głowy dziewcząt, które to czynią, a w dodatku jeszcze głowę raz co trzy lata lub rzadziej jeszcze myją, wydzielają woń nieznośną, czego one same zazwyczaj nie czują, a co dla otoczenia jest wstrętnem. Bieliznę należy koniecznie co tydzień zmieniać. Co tydzień trzeba też całe ciało, tak ze względu na zdrowie, jak przyzwoitość, wytrzeć dobrze mokrym, grubym ręcznikiem, a od czasu do czasu wziąć kąpiel całkowitą”.

#4 NIE DEMORALIZOWAĆ DZIECI

Dla współczesnego czytelnika najbardziej wstrząsająca jest jednak rada dotycząca seksualnego wykorzystywania dzieci gospodarzy: „Obowiązek nakazuje mi wspomnieć tu, choć niechętnie to czynię, jak niektóre dziewczyny w sposób nieprzyzwoity, nieskromny bawią się z dziećmi, zwłaszcza z chłopcami (…). Rodzice nie wiedzą, jakim jadem zepsucia niemoralna sługa zatruwa duszę i ciało niewinnego ich dziecka, ale wie o tem Bóg, przed którym i ty rachunek zdawać będziesz musiała w dzień sądu”. Niestety, jeszcze na początku XX-lecia międzywojennego jedna trzecia Polaków nie umiała czytać, a wśród służby ten odsetek był jeszcze wyższy. Książka Elżbiety Bederskiej pozostawała więc raczej zbiorem pobożnych życzeń niż prawdziwym podręcznikiem, w którym – w przerwie między sprzątaniem a praniem – rozczytywały się służące.

 

* Elżbieta Bederska, Dobra służąca, czyli co powinnam wiedzieć o służbie i na służbie. Poradnik dla służących, Nakładem i czcionkami Drukarni i Księgarni Św. Wojciecha, Poznań 1909 r.