Pomysł wybudowania reaktora ITER powstał już w 1985 roku, czyli niemal czterdzieści lat temu. Jak to zwykle ma miejsce w przypadku tak dużych projektów, na przestrzeni lat zaliczył on liczne opóźnienia, a zaraz wielokrotne przekroczenie kosztów budowy. Wystarczy wspomnieć, że wstępnie naukowcy przekonywali, że pierwsza plazma zostanie wygenerowana w reaktorze w 2020 roku. Ostatecznie jednak w 2016 roku przełożono termin uruchomienia urządzenia na 2025 roku.
Podczas konferencji zorganizowanej 3 lipca 2024 roku naukowcy poinformowali, że budowa magnesów została w końcu ukończona. Czy zatem ten gigantyczny i niezwykle kosztowny projekt w przyszłym roku zostanie uruchomiony? Nic z tego.
Czytaj także: Czysta energia ze „Słońca na Ziemi”. Ruszył montaż reaktora ITER
Zarząd projektu poinformował, że uzyskanie pierwszej plazmy zostało przesunięte w czasie o dekadę! Warto tutaj podkreślić, że to i tak miało być symboliczne włączenie reaktora i wygenerowanie plazmy z deuteru. Pierwsze generowanie plazmy z mieszaniny deuteru i trytu, czyli paliwa właściwego wymaga dodatkowych prac na samym reaktorze oraz instalacji dodatkowych instrumentów. Efekt?
Pierwsze właściwe uruchomienie reaktora aktualnie będzie miało miejsce najwcześniej w 2039 roku, czyli ponad pół wieku po powstaniu samego pomysłu.
Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że badacze przyznali na konferencji, że już w 2020 roku było wiadomo, że 2025 rok jest terminem zasadniczo nierealistycznym. Do tego doszła jeszcze pandemia COVID-19, zerwanie łańcuchów dostaw, opóźnienia w kontrolowaniu jakości, czy wykrycie pęknięć w rurach mających za zadanie chłodzenie wodą osłon termicznych.
Aktualnie specjaliści zakładają, że po uruchomieniu reaktora w 2034 roku będzie on pracował przez dwa lata, a następnie zostanie wyłączony na kolejne trzy, na czas przygotowań do wygenerowania plazmy deuterowo-trytowej w 2039 roku.
Czytaj także: Powstał największy magnes na świecie. Trafi do elektrowni termojądrowej ITER
Nie jest to z pewnością dobra informacja dla naukowców zainteresowanych zobaczeniem wyników swojej wieloletniej pracy. Jakby tego było mało, opóźnienie będzie wiązało się także z dodatkowymi kosztami, które obecnie szacuje się na 5 miliardów dolarów.
Wśród komentatorów pojawia się zatem pytanie, czy kontynuowanie projektu ITER jest wciąż sensowne, czy być może środki i zasoby ludzkie powinno się przesunąć do innych, nowocześniejszych i już rozwijanych projektów komercyjnych. Jakby nie patrzeć, nawet kiedy ITER zacznie pracę w 2039 roku, kolejnych kilka dekad minie na dopracowywaniu jego technologii, zanim będzie w stanie faktycznie w stabilny sposób generować plazmę w reakcji. Jest zatem nad czym myśleć.