Jak się zapewne domyślacie, taki przydomek był związany z imponującymi rozmiarami mężczyzny, który osiągnął 231 centymetrów wzrostu. Jak się okazało, stanowiło to następstwo rozwoju guza przysadki mózgowej, którego łagodna forma doprowadziła do nadprodukcji hormonu wzrostu w organizmie Byrne’a.
Czytaj też: Ospa jest starsza, niż myśleliśmy. Ten wirus zabijał już w starożytnym Egipcie
Ten, obawiając się, jaki los może czekać jego ciało po śmierci, chciał, by jego szczątki trafiły do morza. Obawy mężczyzny były uzasadnione, choćby ze względu na obecność Johna Huntera – chirurga i poszukiwacza dziwacznych przypadków ze świata medycyny. Setki lat później irlandzki olbrzym nadal nie może zaznać pełnego spokoju, choć doszło do pewnych korzystnych zmian.
Zarządcy Hunterian Museum stwierdzili bowiem, że choć szkielet nie będzie już wystawiony na widok publiczny, to zostanie wykorzystany w badaniach nad gigantyzmem oraz akromegalią.
Co ciekawe, Bryne zapłacił przyjaciołom, by umieścili jego szczątki w ołowianej trumnie i pochowali je w morzu. Niestety, na drodze do realizacji tego planu stanął ówczesny czarny charakter, czyli John Hunter. To właśnie za jego sprawą ciało zostało wykradzione, a trumna… wypełniona kamieniami. Zwłoki oczyszczono następnie z tkanek miękkich i po czterech latach umieszczono na wystawie muzeum należącego do chirurga. W 1799 roku kupiło je Royal College of Surgeons.
Irlandzki olbrzym nazywał się Charles Byrne i miał 231 centymetrów wzrostu
Daleki krewny Byrne’a, Brendan Holland, aprobuje podjętą niedawno decyzję. On również cierpi na gigantyzm i przyznaje, że na przestrzeni lat – między innymi dzięki badaniom prowadzonym na szczątkach Byrne’a – doszło do licznych postępów w zwalczaniu konsekwencji tej choroby oraz zwiększaniu świadomości społecznej na jej temat. Muzeum nie podjęło może kroków, jakich oczekiwał sam zmarły, lecz przynajmniej częściowo próbuje wypełnić jego ostatnią wolę. W efekcie zwiedzający nie będą mogli oglądać szczątków, lecz te trafią pod lupę medyków.
Czytaj też: Pierwszy polski celebryta. Wszystkie grzechy Stanisława Przybyszewskiego
Byrne, choć początkowo pozostawał w dobrym zdrowiu, w pewnym momencie doświadczył gwałtownego pogorszenia jego stanu. Zmarł w czerwcu 1783 roku, w wieku 22 lat. Wcześniej zyskał natomiast sławę, dzięki której udzielał licznych wywiadów i otrzymywał pieniądze. Tuż przed śmiercią doszło do kradzieży, przez którą chory utracił niemal cały swój dobytek. Być może w jakimś stopniu również przyczyniło się to do pogłębienia komplikacji zdrowotnych.