iPhone SE 4 będzie bardzo przypominał flagowca i to nie tylko z zewnątrz

Trudno tak naprawdę powiedzieć, czy kolejny iPhone SE powstaje. Przecieki na ten temat pojawiają się co jakiś czas, ale Apple typowo dla siebie milczy i nie ujawnia żadnych szczegółów. Jeśli jednak ten tańszy iPhone pojawi się na rynku, warto wiedzieć wcześniej, czy w ogóle jest na co czekać.
iPhone SE 4 będzie bardzo przypominał flagowca i to nie tylko z zewnątrz

iPhone SE 4 – będzie czy nie będzie? Oto jest pytanie

Pierwsza i druga generacja iPhone’a SE okazała się hitem sprzedażowym i trudno się temu dziwić, bo było to świetne rozwiązanie dla każdego, komu marzył się smartfon Apple’a, jednak nie chciał lub nie mógł wydać aż tylu pieniędzy na flagowce. Oczywiście wraz z zejściem z ceny okrojono też funkcje i choć wcześniej nie stanowiło to żadnego problemu, w przypadku zeszłorocznego iPhone’a SE – kosztującego obecnie od 2499 zł – zaczęło klientom przeszkadzać. Apple niezbyt się postarał, by jakoś unowocześnić ten model, przez co smartfon naprawdę wypadł dość kiepsko.

Czytaj też: Powiększony iPad Air powstaje, ale jeszcze na niego poczekamy

Ulepszono zaledwie kilka elementów, takich jak bateria, dodano A15 Bionic czy obsługę 5G. Jednak z wyglądu iPhone SE 3 wygląda, jakby tkwił przynajmniej w poprzedniej dekadzie – grubaśne ramki u góry i u dołu, a Touch ID, choć funkcjonalny, również należy raczej do przeszłości Apple’a. Na szczęście wrześniowe plotki zdradziły nam, że gigant szykuje dla następnego modelu więcej zmian, począwszy od 6,1-calowego ekranu, jaki zastąpi dotychczasowy panel o przekątnej 4,7”. W dodatku będzie to OLED, choć o częstotliwości odświeżania jedynie 60 Hz. Pojawi się też notch, który zastąpi te paskudne ramki i będzie krył w sobie Face ID. Złącz lightning też zostanie wywalone i zastąpione przez USB-C.

Czytaj też: Nothing wprowadza na swój smartfon iMessage, ale jakim kosztem?

Do sieci trafiły też rendery, które pokazują nam mocno odmieniony wygląd nadchodzącego iPhone’a SE 4.generacji. Z przodu wygląda on w zasadzie identycznie jak iPhone 14. Mamy zaokrąglone rogi i płaskie krawędzie. Jest też notch, tak samo jak w ubiegłorocznych modelu podstawowym. W najnowszych modelach Apple odszedł od tego elementu konstrukcyjnego, ale dla SE będzie to istna rewolucja.

Z tyłu wciąż pozostanie tylko jeden sensor, ale podobno będzie to już 48-megapikselowy aparat, więc to również ogromna zamiana. Plusem z pewnością będzie wspomniana wcześniej wymiana układu na A15 Bionic. To nie najnowszy procesor, ale na pokładzie iPhone’a SE powinien sprawować się dobrze, zwłaszcza że wciąż trudno tak naprawdę narzekać na jego wydajność.

Czytaj też: Apple idzie w sztuczną inteligencję. iPhone 16 zachwyci nas innowacyjnymi funkcjami

[Aktualizacja] Kolejny iPhone SE coraz mocniej przypomina iPhone’a 14

Jeśli wierzyć przeciekom, Apple naprawdę mocno zmodernizuje swojego kolejnego “taniego” iPhone’a. Wszystkie zmiany opisane powyżej wciąż są aktualne, a teraz dowiedzieliśmy się nowych szczegółów. Okazuje się, że iPhone SE 4 nie tylko wyglądem będzie przypominał zeszłorocznego iPhone’a 14, bo w środku też pojawi się sporo podobieństw. Poza A15 Bionic, czyli układem będącym sercem ex-flagowców producenta, chce on również zapożyczyć z nich baterię. Mowa więc o ogniwie o pojemności 3279 mAh, które zgodnie z zapewnieniami firmy ma wystarczyć nawet na 26 godzin odtwarzania. Oznaczałoby to ogromne ulepszenie względem poprzednika, bo mowa o różnicy w pojemności wynoszącej aż… 1261 mAh! Zgodnie ze specyfikacją na stronie Apple’a – bateria w iPhone SE 2022 wystarcza na około 15 godzin odtwarzania.

Mówi się również, że Apple wypuści jednak kolejny model SE już w przyszłym roku i szczerze mówić po raz pierwszy można naprawdę szczerze powiedzieć, że jest na co czekać. Przecieki są naprawdę optymistyczne i pokazują, że gigant z Cupertino w końcu idzie z duchem czasu. Pytanie tylko, na ile taki unowocześniony iPhone SE zostanie wyceniony. Jak widzicie powyżej, obecnie zeszłoroczny model można kupić od 2499 złotych, w dniu premiery ceny zaczynały się natomiast od 2299 złotych, ale ta podwyżka nie dziwi, w końcu inflacja zrobiła swoje. Biorąc pod uwagę fakt, iż za iPhone’a 14 trzeba zapłacić od 4099 zł, natomiast za tegoroczny model podstawowy – od 4699 zł, obstawiałaby, że za następnego SE przyjdzie nam zapłacić około 3000 zł, raczej nie więcej. Apple będzie musiał zachować stosowną różnicę w cenach, by nie kanibalizować własnych produktów.