iPhone’y zawsze były drogie, a teraz będą po prostu… jeszcze droższe
Apple od dawna nie podwyższał cen swoich smartfonów, a przynajmniej nie robił tego na swoim głównym rynku, czyli w Stanach Zjednoczonych. W innych krajach, w tym w Polsce, co roku widzieliśmy zmiany w cenniku, wymagające od klientów coraz głębszego sięgania do portfeli. W dobie rosnącej inflacji i kryzysu gospodarczego mogłoby się to wydawać złym posunięciem, ale dane mówią same za siebie – iPhone’y, zwłaszcza te Pro, sprzedają się świetnie i tak zapewne pozostanie. Nie jest oczywiście tak, że i tutaj nie widać żadnych spadków, bo w obecnej sytuacji to nie możliwe, ale trudno mówić, by gigant z Cupertino miał się czym martwić.
W tym roku Apple też zafunduje nam podwyżkę, ale tym razem nie ominie ona USA. iPhone 14 Pro i iPhone 14 Pro Max kosztowały od 999 i 1099 dolarów za najbardziej podstawową konfigurację. Jak podaje Bloomberg, iPhone 15 Pro z pewnością przekroczy próg 1000 dolarów, a podwyżka może sięgać od 100 do 200 dolarów dla iPhone’a 15 Pro Max. Ta zmiana jeszcze mocniej uwydatni różnice pomiędzy modelami Pro i „nie-Pro”, które objawiać się będą przede wszystkim w specyfikacji nadchodzących urządzeń.
Zmian będzie sporo i im bliżej premiery jesteśmy, tym więcej na ich temat się dowiadujemy. Wbrew oczekiwaniom i wcześniejszym doniesieniom, w tym roku Apple może zdecydować się na o wiele więcej zmian. iPhone’y 14 Pro i 14 Pro Max różniły się od siebie tylko przekątną ekranu oraz pojemnością akumulatora. W tym roku granica ma być bardziej zaznaczona, bo wspomina się m.in. o tytanowej obudowie oraz teleobiektywie dla Pro Max. Ma to wyjaśniać, dlaczego ten model obejmie największa podwyżka.
Apple szykuje się na wysoką sprzedaż najdroższych modeli, jednocześnie zmniejszając produkcję podstawowego iPhone’a 15, choć to podobno ma wiązać się z problemami z jednym z czujników. Najwyraźniej gigant ma w tym roku mocno pod górkę, bo inne doniesienia wskazują na możliwe braki modeli Pro tuż po premierze – w tym wypadku chodzi o problemy z produkcją ekranów w fabrykach LG Display. Ma to wynikać z faktu, że w celu zmniejszenia rozmiaru ramki zastosowano nowy proces produkcyjny paneli i wyświetlacze produkowane właśnie dla iPhone’ów 15 Pro nie przechodzą testów niezawodności podczas procesu łączenia z metalową obudową. Projekt trzeba więc ulepszyć, a jeśli to się nie uda, trzeba będzie sięgnąć po zapasy paneli od Samsunga. Te są jednak ograniczone i stąd mogą pojawić się kłopoty z dostępnością. Apple może też zdecydować się na opóźnienie premiery.
Pamiętajcie jednak, że cały czas poruszamy się w obrębie przecieków i plotek, które aż do dnia premiery nie zostaną potwierdzone. Gigant z Cupertino znany jest ze swojej tajemniczości, więc musimy uzbroić się w cierpliwość.