#MeToo redefinicja?
Aktorka i reżyserka Asia Argento była jedną z pierwszych osób, które oskarżyły Harveya Weinsteina o molestowanie seksualne. Argento miała zostać zgwałcona przez hollywoodzkiego producenta w 1997 roku.
Wyznanie aktorki rozpętało w mediach prawdziwą burzę i przyczyniło się do nagłośnienia akcji #MeToo. Głos zabrały inne ofiary filmowca, a mężczyzna trafił do aresztu. Dziś aktorka znalazła się po drugiej stronie w tej dyskusji.
This is the speech I wrote and spoke out loud tonight at Cannes. For all the brave women who came forward denouncing their predators, and for all the brave women who will come forward in the future. We got the power #metoo pic.twitter.com/ttJN1pNFxR
— Asia Argento (@AsiaArgento) 19 maja 2018
„Napaść na tle seksualnym”
Jak podaje “New York Times”, kilka miesięcy po publicznym oskarżeniu, Argento miała zawrzeć umowę – pieniądze za milczenie – z Jimmym Bennettem, młody aktorem, który w 2004 roku wcielił się w rolę jej syna na planie filmu “The Heart Is Deceitful Above All Things”.
Bennett oskarżył aktorkę o napaść na tle seksualnym, do której miało dojść w 2013 roku, tuż po jego 17 urodzinach. 37-letnia wówczas Argento miała podać chłopakowi alkohol, dopuścić się seksu oralnego i odbyć z nim stosunek.
W listopadzie ubiegłego roku prawnicy Benneta mieli wysłać do Argento pozew, w którym żądają 3,5 mln dol. Odszkodowania. Tłumaczą, że molestowanie zrujnowało psychicznie młodego aktora i zniszczyło jego karierę. Dziennikarze “New York Times” powołują się na dokumenty, które zawierają ugodę prawną na 380 tys. dolarów.
Hipokryzja?
W związku z zaistniałą sytuacją głos zabrał Benjamin Brafman, adwokat Weinsteina. “Ten rozwój wydarzeń ujawnia oszałamiający poziom hipokryzji Asi Argento, jednej z najgłośniejszych osób, które chciały zniszczyć Harveya Weinsteina”.
Zdaniem obrońców nowe fakty nie powinny dyskredytować Argento i umniejszać jej wkładu w akcję #MeToo.
Jedno jest pewne: można być sprawcą i ofiarą jednocześnie.