Nasze ciała są coraz chłodniejsze. Zaobserwowano to nawet u mieszkańców tropików

Od setek lat temperatura ciała wysokorozwiniętych społeczeństw Zachodu powoli spada. Na początku XIX wieku w Europie było to 37 stopni, dziś to owe 36,6. Robocza teoria wiąże to ze zmianami społeczno-ekonomicznymi, skutkującymi mniejszą podatnością na infekcje i wydłużeniem szacunkowej długość życia. Tymczasem podobne zjawisko dostrzeżono, i to w znacznie krótszym okresie, u plemienia indian w Boliwii.
Nasze ciała są coraz chłodniejsze. Zaobserwowano to nawet u mieszkańców tropików

O Tsimane było głośno ostatnio ponad trzy lata temu, gdy media na całym świecie ogłosiły ich posiadaczami ”najzdrowszych serc na świecie”. Fakt, że 80-letni mężczyzna z ludu Tsimane ma układ krążenia jak 50-letni Amerykanin tłumaczono zdrową dietą i regularnym wysiłkiem fizycznym. 72 proc. kalorii w ich posiłkach pochodzi z węglowodorów, gdy w USA z 52 proc. W diecie amerykańskiej tłuszcze stanowią 34 proc. wartości kalorycznej, u Tsimane 14 proc. I tak dalej. 

Konsensus wśród czytających o zdrowych Indianach był taki, że wszyscy pewnie powinni jeść jak oni, bo byłoby dla nas lepiej, ale niewielu z może funkcjonować tak, jak członek społeczności zbieracko-łowieckiej robiąc dziennie 17 tys. kroków (16 tys. kobiety), gdy nawet zalecenia WHO wspominają o 8-10 tys. Naukowcy nie zaprzestali badania tego ludu, bo choć ukryty głęboko w dżungli, to właśnie przez niedostępność jest bardzo ciekawym celem dla badań porównawczych. Na przykład owej ciepłoty ciała. 

 

Coraz zimniejsi

Od 200 lat w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii notuje się średnią temperaturę mieszkańców. I ona przez te dwa wieki powoli, ale systematycznie spada. Przyjęło się uważać, że ludzie z bogatych krajów lepiej się odżywają, mają lepszą opiekę medyczną i coraz mniej okazji by się czymś zarazić. 

Pandemia to średnio udany moment na pisanie takich rzeczy, ale to jednak prawda. Ponad 100 lat temu mogłoby nas zabić zwykłe przeziębienie. Tymczasem to samo dzieje się u Tsimane. I to bardzo szybko, bo w ciągu 16 lat obserwacji średnia temperatura ich ciał spadła z 37 st. do 36,5 st. Dokładnie 36,53 dla kobiet i 36.57 dla mężczyzn. Aż 0,03 st. C rocznie.

Wygląda więc na to, piszą naukowcy, że trend z USA nie jest przypadkowy, ale też nie jest efektem życia w bogatym i rozwiniętym kraju. – W mniej niż dwie dekady widzimy ten sam spadek który zaobserwowaliśmy w Stanach Zjednoczonych na przestrzeni dwóch stuleci – stwierdził Michael Gurven, antropolog z uniwersytetu kalifornijskiego w Santa Barbara, współkierujący projektem badawczym poświęconym badaniom na indianach Tsimane (Tsimane Health and Life History Project).

Gurven i jego koledzy posługiwali się tym samym sprzętem do wszystkich 18 tys. pomiarów na 5,5 tys. osób. Spadek temperatury był widoczny nawet po zawężeniu pomiarów do 10 proc. najzdrowszych mężczyzn. O ile czasowe zmiany ciepłoty ciała mogły wynikać z przechodzonych przez indian infekcji, to nie tłumaczą już tej różnicy rozłożonej na 16 lat. Co więc działo się z Tsimane w ostatnich 20 latach, co przytrafiło się z Amerykanom w ostatnich 200?

 

Przyczyny

Ta zmiana w przypadku indian, tłumaczy Gurven w informacji prasowej, nie może wynikać wyłącznie z mniejszej liczby infekcji. Antropolog przedstawia kilka możliwych powodów, ale żadnego definitywnego wyjaśnienia. 

Być może poprawa warunków życia przełożyła się na mniejszą presję wywieraną na układ odpornościowych zwalczający patogeny i bakterie. Dostęp do antybiotyków skrócił czas przechodzenia infekcji. Widać to w różnych wynikach pomiaru temperatury u osób, które miały choroby gór oddechowych na początku okresu badania w stosunku do tych chorujących pod jego koniec.

Kolejna możliwość, to wpływ klimatyzacji i ciepłych ubrań. O ile ludzi na ”Zachodzie” przed upałami ratuje sztuczne wychładzanie biur i domów, to Tsimane tego luksusu nie mają. Co innego ubrania. Im częstsze są kontakty z cywilizacjami rozwiniętymi, tym chętniej Indianie przyjmują praktyczną pomoc w formie koców czy mechanicznie szytych ubrań. 

 

Cenny wskaźnik

Wszystkie te wskazówki sugerują, że obniżenie temperatury ma związek z poprawą jakości życia. Ale i tak piszemy tu o pędzących prosty żywot indianach w tropikalnej dżungli. Coś więcej decyduje, że ciała Amerykanów i Tsimane są coraz chłodniejsze. Temperatura jest wskaźnikiem fizjologicznym mówiącym nam coś niecoś o procesach toczących się w ludzkim ciele, rodzajem metabolicznego termostatu.

– Nawet po uwzględnieniu, że nie ma jednej prawidłowej temperatury dla każdego, że istnieje dzienna zmiana ciepłoty ciała, że wpływają na nią nawet cykle menstruacyjne, aktywność fizyczna czy starzenie się, to patrząc w szerszym wymiarze, poprzez łączenie poprawy jakości życia z temperaturą, ten prosty wskaźnik może dostarczyć wiedzy o kondycji zdrowotnej całego społeczeństwa, podobnie jak np. średnia długość życia, i powinien być uwzględniany przy rutynowym monitorowaniu zdrowia publicznego – przekonuje Gurven.