W ciągu godziny ćwiczeń produkujemy średnio ok. litra potu. Rekordzistą w tej dziedzinie do dziś jest atleta Alberto Salazar, który podczas igrzysk olimpijskich w 1984 r. wypocił aż 3,7 litra. Im goręcej, tym więcej wody tracimy w ten sposób, oczywiście w szczytnym celu – chodzi wszak o uchronienie naszego organizmu przed przegrzaniem.
Jest jednak jeszcze jeden ważny czynnik – płeć. Panowie pocą się obficiej niż panie, co potwierdziły eksperymenty przeprowadzone przez japońskich naukowców z uniwersytetów w Osace i Kobe. Okazało się, że ciało kobiety musi osiągnąć wyższą temperaturę niż w przypadku mężczyzny, aby gruczoły potowe zaczęły pracować. „W pewnych sytuacjach jest to oczywiście zaleta, ale może stać się wadą w czasie wielkich upałów. Wtedy kobietom trudniej jest schłodzić organizm, zwłaszcza podczas wysiłku fizycznego” – mówi kierujący badaniami dr Yoshimitsu Inoue. Jego zdaniem takie różnice można wyjaśnić na gruncie teorii ewolucji. „Kobiece ciało zawiera mniej wody niż męskie, dlatego u pań łatwiej dochodzi do odwodnienia. Mniejsza produkcja potu może więc być mechanizmem, który chroni przed utratą cennej wody i ułatwia przeżycie w gorącym klimacie. Z kolei u mężczyzn potliwość zwiększa wydolność organizmu podczas wysiłku, np. podczas pracy fizycznej” – wyjaśnia badacz.
Dotychczas nie wiadomo dokładnie, jaki mechanizm odpowiada za tę różnicę między płciami. Prawdopodobnie w grę wchodzą hormony. Uczeni podejrzewają, że testosteron zwiększa produkcję potu, ale potwierdzić to mają dopiero kolejne, planowane badania.