W cesarstwie rzymskim władzę zdobywało się siłą – własną i stojącego za plecami wojska. Wykluczało to z walki o nią nieletnich, ale kilka wyjątków się zdarzyło. W 217 r. zamordowano cesarza Karakallę. Dowódcy legionów stacjonujących na Bliskim Wschodzie, rozglądając się za odpowiednim z ich punktu widzenia kandydatem, odkryli, że w Emessie (obecnie Hims w Syrii) przebywa syn kuzyna zamordowanego cesarza Varius Avitus Bassianus…
CZTERNASTOLETNI CESARZ
Chłopiec był kapłanem boga słońca Baala, czczonego tam pod semickim imieniem Elah Gabal. By wzmocnić jego prawa do tronu, babka i matka ogłosiły, że jest nieślubnym dzieckiem Karakalli. Armia skwapliwie kupiła tę historyjkę i mianowała go cesarzem – najmłodszym w historii imperium. Nowy władca miał niespełna czternaście lat. Od imienia boga, któremu służył, nazwano go Elagabalus – Heliogabal. Nie miał pojęcia o dowodzeniu, więc w walce z konkurentem do tronu Makrynusem (prefektem pretorianów) wyręczyli go oficerowie. Jednak to jemu przypisano wszelkie zasługi na polu bitwy. Gdy w 218 r. wkroczył do Rzymu, senat oddał mu hołd jako zwycięzcy.
Co czuł 14-latek, który nagle został władcą najpotężniejszego mocarstwa świata? Od pierwszego dnia znalazł się w kłębowisku żmij. Próbowały nim sterować babka i matka. O awanse upominali się dowódcy legionów, którym zawdzięczał tron. Tabuny polityków intrygowały. Psychika chłopca nie wytrzymała tego obciążenia. Zagubiony szukał wsparcia u boga, któremu do niedawna usługiwał. Sprowadził z Emessy symbolizujący Baala czarny kamień i składał przed nim ofiary, zabijając własnoręcznie owce i krowy. Od rzymskich notabli domagał się udziału w tych obrzędach, zmuszał senatorów do obnoszenia w procesjach naczyń pełnych krwi i wnętrzności ofiarnych zwierząt.
Coraz bardziej rozchwiany emocjonalnie odreagowywał stres w ekscesach seksualnych. Wbrew prawu i religii Heliogabal ożenił się z dziewiczą westalką, co tłumaczył chęcią spłodzenia „boskich dzieci”. Po roku porzucił ją dla kuzynki, której męża kazał wcześniej zgładzić. I nie poprzestał na kobietach. Jednego z faworytów mianował swoim mężem, kazał się karać za „małżeńskie zdrady” i z satysfakcją ekshibicjonisty obnosił publicznie ślady po chłoście. W pałacu urządził dom publiczny, w którym występował jako męska i żeńska prostytutka. Półnagi, wymalowany jak dziwka, osobiście zapraszał „klientów”. Gdy i to przestało mu wystarczać, poddał się obrzezaniu i żądał – bezskutecznie – by lekarze go wykastrowali.
Nikt w jego otoczeniu nie czuł się bezpiecznie. Organizował uczty, podczas których goście równie dobrze mogli zostać uraczeni rybami, faszerowanymi perłami jak znaleźć pod siedzeniami jadowite węże. Każdy przejaw niezadowolenia groził śmiercią. Po 4 latach wszyscy mieli dość rządów nastolatka. Według historyka Kasjusza Diona żołnierze obcięli mu głowę, w ten sam sposób potraktowali jego matkę, a nagie ciała obojga rzucili plebsowi, który włóczył je po ulicach i cisnął do Tybru. W chwili śmierci cesarz miał 18 lat.
KRÓL ZE SZKŁA
Heliogabal nie był jedynym młodocianymi monarchą, którego psychika załamała się pod ciężarem sprawowanej władzy. W 1380 r. królem Francji został 12-letni Karol VI. Wrażliwy, delikatny chłopiec tak się tym nagłym awansem przeraził, że popadł w całkowite odrętwienie i odmówił wykonywania jakichkolwiek czynności. By zmusić go do kąpieli, dworzanie smarowali się sadzą i straszyli, udając diabły. Z czasem Karol trochę się pozbierał i próbował sprostać codziennym obowiązkom, ale nie dane mu było zaznać ani chwili spokoju. Wciąż trwały wojna stuletnia z Anglią i niekończące się bunty lokalnych książąt.
Podczas wyprawy do pogrążonej w zamęcie Bretanii jeden z towarzyszących królowi żołnierzy upuścił kopię. Broń uderzyła w czyjąś zbroję, głośny dźwięk wyrwał Karola z zadumy. Przestraszony krzyknął: „Zdrada, spisek, chcą mnie wydać wrogom!” i rzucił się na swój własny orszak. Nikt nie śmiał podnieść oręża na monarchę, więc zanim go obezwładniono, zabił czterech ludzi, a kilkunastu ranił. Po tym incydencie już nie odzyskał pełni władz umysłowych. Uroił sobie, że jest ze szkła. By uchronić się przed stłuczeniem, wypychał ubranie poduszkami i stalowymi prętami, nie pozwalał się strzyc ani golić. Nie pomagały zabiegi medyczne, egzorcyzmy, modlitwy. I tak syn Karola Mądrego przeszedł do historii jako Karol Szalony.
ZABITY OJCZYM, BRAT, MATKA
Podczas gdy przedwczesna dorosłość jednych niszczyła, w innych zabijała ludzkie uczucia. Po śmierci cesarza Klaudiusza następcą obwołano jego 17-letniego pasierba Nerona. Chłopca do władzy od najmłodszych lat popychała chorobliwie ambitna matka Agrypina. Gdy Neron skończył 16 lat, ożeniła go z córką cesarza 13-letnią Oktawią. Zwiększało to jego szanse na schedę, ale na drodze wciąż pozostawały dwie przeszkody: ojczym i jego syn z pierwszego małżeństwa Brytanik. Agrypinie udało się przekonać męża, by na swego następcę wyznaczył pasierba. Ale póki Klaudiusz żył, w każdej chwili mógł zmienić testament. Usunęła zagrożenie, każąc męża otruć. „Grzyby są pokarmem bogów” – zakpił Neron, komentując decyzję senatu o zaliczeniu Klaudiusza w poczet bogów. Ponieważ cesarz skonał po spożyciu grzybów, można przypuszczać, że „dowcipny” nastolatek był wtajemniczony w plany matki.
Po osadzeniu go na tronie, Agrypina pozbywała się każdego, kto zasugerował, że większe prawa do władzy ma biologiczny syn Klaudiusza niż przybrany. Mimo terroru opozycja wciąż gromadziła się wokół Brytanika. Neron rozwiązał problem przyrodniego brata w sposób, jakiego nauczyła go matka: kazał podać mu truciznę. Wyrok na 14-letnim chłopcu wykonano podczas uczty. Cesarz spokojnie obserwował jego agonię, tłumacząc biesiadnikom, że to „tylko atak epilepsji”. Cztery lata później sam uwolnił się spod kurateli matki. Zaplanował wyrafinowaną zbrodnię, wręcz się nią delektując. Zaprosił Agrypinę na spotkanie, wyprawił bankiet, czule pożegnał i odprowadził na statek, którym miała popłynąć do pobliskiej świątyni Minerwy. Okręt wcześniej tak spreparowano, by zatonął. Dla pewności załoga miała zatłuc Agrypinę wiosłami. Jednak w ciemności pomylono ją z inną pasażerką i cesarzowa matka ocalała. Dopłynęła wpław do brzegu. A po dotarciu do domu przesłała synowi wiadomość o katastrofie, prosząc, by się nie martwił, gdyż czuje się dobrze. Neron już nie kombinował i wysłał trzech żołdaków, by ją zadźgali.
PIERWSZY CAR
Wielki książę moskiewski Iwan miał 3 lata, gdy jego ojciec Wasyl III śmiertelnie zachorował. Jako człowiek nader pobożny, w ostatnich chwilach życia zamienił koronę na habit. Wcześniej zadbał jednak o przyszłość pierworodnego. Wezwał przywódców największych rodów bojarskich i kazał im złożyć przysięgę wierności 3-latkowi. Do osiągnięcia pełnoletności Iwanem miała się opiekować matka Helena Glińska i jej brat książę Michaił. Wasyl III zbyt dobrze znał swych poddanych, by wiedzieć, że tylko oddanie syna pod protekcję potężnego książęcego rodu może zapewnić mu bezpieczeństwo. Nie pomylił się. Ledwo zamknął oczy, a już Szujscy, Bielscy, Glińscy rzucili się na siebie. Księcia Michaiła oskarżono o otrucie Wasyla, uwięziono i zamordowano.
Gdy Iwan skończył 8 lat, zmarła nagle jego matka, prawdopodobnie otruta. Chłopiec został sam. Chociaż niczego mu nie brakowało, miał koszmarne dzieciństwo. Opiekunowie pojawiali się i znikali, niektórych wywlekano siłą z komnat i zabijano pod murami pałacu. Iwan zamknął się w sobie, opanował do perfekcji sztukę ukrywania uczuć i planów. Z pałacowych wojen zwycięsko wyszedł ród Szujskich, którego przywódca Andriej był przekonany, że Iwan stanie się marionetką w ich rękach. Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo atmosfera zastraszenia zmieniła psychikę chłopca. 13-letni książę wydał potajemnie rozkaz uwięzienia Szujskiego. Wykonawcy polecenia trafnie odczytali prawdziwe intencje dorastającego władcy. Kilka dni później poinformowali go, że Andriej Szujski „umarł w drodze”. Nastolatek tylko pokiwał głową. Nawet nie wszczęto śledztwa w sprawie ewidentnego zabójstwa. Szybko okazało się dlaczego. Za zadanie niewłaściwego pytania Iwan kazał wyrwać język jednemu ze swych doradców. Odtąd już nikt nie odważył się kwestionować jego decyzji. Po ukończeniu 16 lat Iwan postanowił dać ostateczny dowód swej pełnoletności i oświadczył, że zamierza się ożenić. W przeddzień ślubu ponownie wszystkich zaskoczył. Ogłosił, że jako wnuk księżnej Zofii Paleolog z dynastii rządzącej niegdyś Bizancjum, przyjmuje tytuł cesarza. Pierwszy w dziejach Rosji car kazał się koronować w wieku 17 lat! Do historii przeszedł jako Iwan IV Groźny i najokrutniejszy despota do czasów Stalina.
TA ZNIEWAGA KRWI WYMAGA
Praw Iwana do władzy nikt nie kwestionował. Piotr – pierwszy car, któremu nadano przydomek Wielki – był dopiero trzeci w kolejności do tronu. Wyprzedzało go dwóch przyrodnich braci, a do kolejki próbowała się również wcisnąć ich ambitna siostra Zofia. Kiedy zmarł Fiodor, najstarszy z chłopców, teoretycznie powinien go zastąpić 16-letni Iwan. Chłopiec był jednak upośledzony umysłowo i fizycznie. Młodszy o 6 lat Piotr stanowił jego przeciwieństwo: tryskał energią, błyszczał inteligencją, zadziwiał siłą.
Za oboma chłopcami stały potężne rody, z których wywodziły się ich matki: Miłosławscy za Iwanem, Naryszkinowie za Piotrem. Wobec upośledzenia starszego z braci, po śmierci Fiodora klan Naryszkinów ogłosił carem Piotra. Jednak jego siostra oskarżyła ich o otrucie Fiodora i bezprawne odebranie korony Iwanowi. Na dodatek Miłosławscy przekonali strzelców – oddziały złożone z miejskiej biedoty i chłopów – że popierający Piotra Naryszkinowie udusili także Iwana. Strzelcy ruszyli wtedy na Kreml. Nie pomogło pokazanie chłopca całego i żywego. Żołdacy wdarli się do pałacu i zaczęli wymierzać sprawiedliwość. Na oczach 10-letniego Piotra wyrzucili przez okno jednego z jego opiekunów, innego zatłukli pod murem cerkwi, wuja Atanazego Naryszkina zarąbali toporami. Strzelcy przerwali rzeź, gdy obiecano im, że na tronie zasiądą obaj bracia. W 1682 r. koronowano więc w Rosji dwóch carów: 16- i 10-latka. Faktyczne rządy sprawowała jednak ich siostra Zofia jako regentka.
W miarę dorastania w Piotrze dojrzewała żądza zemsty. Dziecięce zabawy w wojsko stopniowo przekształcał w budowanie własnej, ślepo mu oddanej armii. W wieku 17 lat był gotów do akcji. Gdy ruszył na Moskwę, nikt nie odważył się zagrodzić mu drogi. Przerażona regentka próbowała negocjować, ale brat kazał ją zesłać do klasztoru, a jej stronników powywieszać. Iwana V – który żył we własnym świecie i nie stanowił żadnego zagrożenia – zignorował. Dowódcy strzelców, czując, co się święci, jako pierwsi złożyli Piotrowi wiernopoddańczy hołd. Jednak wkrótce po Moskwie rozeszły się pogłoski, że strzelcy znów spiskują. To wystarczyło Piotrowi, by dopełnił zemsty. Tych, którzy najbardziej mu dokuczyli, skazał na tortury i publiczne poćwiartowanie. Z grobu wywleczono trumnę Iwana Miłosławskiego i ustawiono tak, by spływała do niej krew skazańców. Ich szczątki porozwieszano na hakach przymocowanych do kamiennych słupów, specjalnie na tę okoliczność rozstawionych po placu Czerwonym. Po „uporządkowaniu” spraw w kraju, młody car wyruszył incognito w podróż na Zachód, by uczyć się nowoczesnej polityki i ekonomii.
PAŃSTWO TO JA!
Kiedy zmarł król Francji Ludwik XIII, jego miejsce zajął liczący sobie 4 lata i 8 miesięcy Ludwik XIV. Matka, a za nią wszyscy dostojnicy, padli przed malcem na kolana i pozdrowili nowego pana i władcę. Następnego dnia obwieziono go karetą po Paryżu, wzdłuż szpalerów wiwatujących ludzi. Na mszy żałobnej usadzono go na wysokim podeście, aby górował nad wszystkimi. Takich przeżyć się nie zapomina. Ludwik XIV udowadniał to już od najmłodszych lat. Dał się solidnie we znaki służącym, a nawet własnej matce, której nie chciał się podporządkować. On decydował, jakie stroje nałoży i czyje zaproszenie na obiad przyjmie. Dopóki było to możliwe, nie ujawniano przed nim groźnych wiadomości, np. o trwającym we Francji powstaniu (Frondzie). Ale prawdy nie dało się ukryć, ponieważ po zamieszkach w stolicy dwór musiał w pośpiechu uciekać na prowincję…
W wieku 12 lat Ludwik zaczął już wykonywać prawdziwe obowiązki. Objeżdżał kraj, przyczyniając się samą swą obecnością do tonowania napięć. Gdy rok później wrócił do Paryża, zachowywał się jak władca: wzywał do siebie ministrów i zabierał głos na posiedzeniach gabinetu. Coraz bardziej drażniły go niekończące się spory między dzielącymi włos na czworo politykami. 12 kwietnia 1656 r. podczas obrad paryskiego parlamentu nagle je przerwał i oświadczył, że kończy dyskusję. „Ależ Najjaśniejszy Panie, racja stanu, interes państwa…” – ze wszystkich stron rozległy się protesty. „Państwo to ja!” – uciął je władca. Wypowiadając te historyczne słowa, nie miał jeszcze 18 lat.
MAM 12 LAT, ŻONĘ I DZIECKO
Ludwik XIV zmarł w wieku 77 lat, pozostawiając tron 5-letniemu prawnukowi. Królów Francji uznawano za pełnoletnich po trzynastych urodzinach. Zasadę tę zastosowano też wobec Ludwika XV. Tyle że wcześniej ożeniono go i uroczyście koronowano. Na małżonkę wybrano córkę króla Hiszpanii Marię Wiktorię, która w momencie przybycia do Paryża miała… 3 lata. Dziewczynka po wyjściu z karety przyklękła przed przyszłym małżonkiem i już razem pojechali do Wersalu. Chociaż wciąż pozostawał dzieckiem, Ludwik XV czuł się dorosły. Gdy jeden z lokajów powiadomił go, że zamierza się ożenić, władca rzucił z przekąsem: „Ja mam już żonę i dziecko”. Była to czytelna aluzja do jego małżonki, ciągle bawiącej się lalkami.
Sytuacja nie nastrajała jednak do żartów. Interes dynastii wymagał, by jej ostatni przedstawiciel jak najszybciej spłodził potomka. Czekanie aż Maria Wiktoria dorośnie, stawało się ryzykowne, więc postanowiono naprawić błąd. Unieważniono decyzję o ślubie i 7-letnią dziewczynkę odesłano do rodziców. Urażeni Hiszpanie omal nie wypowiedzieli Francji wojny, ale skończyli jedynie na zerwaniu stosunków dyplomatycznych. Spośród licznego grona kandydatek 15-letni Ludwik osobiście, nie słuchając niczyich podpowiedzi, wybrał na małżonkę naszą rodaczkę Marię Leszczyńską.
POLSKA ŚWIĘTA
Władzę dzieciom oddawano we wszystkich krajach, także w Polsce. Po śmierci Ludwika Węgierskiego (1382 r.) polscy politycy nie zgodzili się na kontynuację unii personalnej z Węgrami. Zmarły król obu państw miał cztery córki, lecz męskiego potomka nie pozostawił. Zaczęły się więc gorączkowe poszukiwania następcy. Postawiono na Jadwigę – córkę Ludwika i wnuczkę Władysława Łokietka. Matka dziewczynki Elżbieta Bośniaczka trochę się opierała, ale w końcu dała się przekonać. 10- lub 11-letnią Jadwigę ukoronowano na króla Polski. Dokładna data jej narodzin jest nieznana, ponieważ w ówczesnych dokumentach precyzyjnie odnotowywano wyłącznie moment przyjścia na świat chłopców.
Jadwigę traktowano jedynie jako atut w grze o trwałe związanie Polski z Litwą. Nie miała więc rządzić, lecz zostać żoną wielkiego księcia Władysława Jagiełły. O jej zdanie w tej kwestii nikt oczywiście nie pytał. Podobnie zresztą jak wcześniej, gdy zaręczono ją z Wilhelmem Habsburgiem. Narzeczony miał 8 lat, narzeczona – zaledwie 4. Na wieść o zmianie planów matrymonialnych, Wilhelm przybył do Krakowa. Ale zarządca Wawelu po prostu nie wpuścił go na zamek. Z kronik Jana Długosza wynika jednak, że młodzi spotkali się w pobliskim klasztorze franciszkanów. Jadwidze, która nigdy wcześniej nie widziała Jagiełły i wyobrażała go sobie jako nieokrzesanego barbarzyńcę, o wiele bardziej podobał się wytworny austriacki książę. Podczas spotkania w klasztorze uradziła ponoć z Wilhelmem, że przedostaną się potajemnie na Wawel, skonsumują swój związek i postawią dorosłych przed faktem dokonanym: albo ślub, albo skandal. Nie udało się. Straże dostrzegły chłopaka, a ten ratował się ucieczką – najpierw z zamku, potem z Krakowa i Polski.
Jadwiga nie miała wyboru i została żoną dużo starszego Władysława Jagiełły. Różniło ich praktycznie wszystko. Ona: władająca pięcioma językami, dobrze wykształcona chrześcijanka. On: świeżo ochrzczony analfabeta z trudem porozumiewający się po polsku. Żyli w zasadzie oddzielnie. Jadwiga uciekała przed niewzbudzającym w niej żadnych uczuć mężem w działalność charytatywną, kulturalną i religijną. Fundowała szpitale i kościoły. Z jej inspiracji dokonano pierwszego przekładu na polski biblijnej Księgi Psalmów. Przekazała swoje klejnoty na odnowę Akademii Krakowskiej. „Wyszedłszy z lat dziecinnych zaczęła tak dojrzale i tak poważnie rozumować, że cokolwiek mówiła i czyniła, zdawało się wypływać z powagi, która zwykła cechować sędziwy wiek”– zachwycał się Długosz.
Niestety, sędziwego wieku Jadwiga nie doczekała. Zmarła cztery dni po urodzeniu córki Elżbiety Bonifacji. Miała niespełna 25 lat. W 1979 r. została beatyfikowana, a 8 lat później kanonizowana przez Jana Pawła II. Jej biografia dowodzi, że z Ich Dziecięcych Wysokości nie zawsze muszą wyrastać cynicy, psychopaci czy egocentrycy. Zdarzają się również święci.