Wspomniane kataklizmy miały miejsce w okresie od września do listopada, dlatego sprawa jest jeszcze stosunkowo świeża. Wśród hipotez dotyczących powstania obiektów znalezionych na jednej z plaż wymienia się między innymi udział wraku statku, a nawet pozostałości po… wyścigu NASCAR.
Czytaj też: Przez sto lat żyliśmy w błędzie. Te kości szczękowe należą do Homo sapiens?
Obecnie najbardziej prawdopodobny scenariusz sugeruje udział pozostałości drewnianego wraku, który pojawił się na wschodnim wybrzeżu Florydy w XIX wieku. Jego wykrycie po tylu latach jest szczególnie zaskakujące, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że przez długi czas na miejscu przebywali ludzie, a nawet jeździły samochody. Pokazuje to przy okazji skalę erozji wywołanej przez dwa wspomniane huragany.
Całość ma około 25-30 metrów długości, a pracujący na miejscu archeolodzy najpierw usunęli wierzchnią warstwę piasku, by potem wykonać płytki wykop wokół drewnianej konstrukcji. Następnie naukowcy przeprowadzili pomiary i wykonali szkice w celu rozwiązania około 200-letniej zagadki.
Tajemniczy obiekt ukazał się światu po przejściu dwóch huraganów
Co ciekawe, nie ma planów wydobycia wraku. Byłoby to zbyt kosztowne przedsięwzięcie, a w obecnych warunkach wrak ma szansę zachować się na kolejne setki lat. Trzeba jednak pozwolić, by natura doprowadziła do ponownego zagrzebania go pod warstwami piasku.
Czytaj też: Tych malowideł nikt nie widział od 106 lat. Monumentalne freski w Peru zadziwiają jakością
Tego typu skarbów nie brakuje, choć ich lokalizowanie nie należy do łatwych zadań. Szczególnie, jeśli pozostałości statków nie znajdują się na lądzie, lecz głęboko pod wodą. W takich okolicznościach najpierw trzeba w ogóle je namierzyć, by później prowadzić wymagające misje z udziałem nurków bądź zdalnie sterowanych podwodnych jednostek. W tym przypadku można więc mówić o stosunkowo sprzyjających okolicznościach, ponieważ “czarną robotę” wykonały huragany.