Zacznijmy od materiału wideo
Jeśli słowo mówione przemawia do Ciebie bardziej niż pisane, zacznij koniecznie od naszego materiału wideo, w którym znajdziesz większość informacji zawartych w poniższym tekście.
Kiedy ostatni raz byliście u lekarza?
Nie odkryję Ameryki mówiąc, że żyjemy w trudnych czasach. Stres, wysokie tempo funkcjonowania, jeszcze więcej stresu, a w dodatku oddychamy powietrzem, które coraz częściej dosłownie jesteśmy w stanie dostrzec gołym okiem. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak duży kredyt zdrowotny zaciągamy takim funkcjonowaniem? Kiedy nasz organizm stwierdzi, że wystarczy już tego dobrego i upomni się o zapłatę?
Średnio czuję się w roli moralizatora. Bo sam jestem idealnym przykładem tego, jak nie należy funkcjonować w codziennym życiu, ale być może ktoś z Was dostrzeże pewne podobieństwa i da Wam to do myślenia. Wiecie, jak wygląda mój typowy dzień, kiedy pracuję wyłącznie z domu i nie mam w planach żadnych wyjść? Wstaję w okolicach 8. Przeglądam wiadomości na telefonie i udaję się w stronę komputera. Po drodze łapię energetyka na śniadanie. W zależności od tego, jak dużo się dzieje danego dnia, po jedzenie sięgnę w okolicach 11, ale równie dobrze może to być 13, a nawet 14. Czasem czekam na dziurę w natłoku spraw do załatwienia, chyba że mam już problemy ze skupieniem się, albo wszystko za mocno mnie drażni. Po czym wracam do pracy. Obiad pojawia się w okolicach 16-18. Jakieś aktywności poza pracą zazwyczaj zaczynają się ok godziny 17-18. W najgorszym wypadku będzie to przeniesienie się na kanapę w pokoju obok. W lepszym wyjście na zakupy, ogarnięcie mieszkania, ogółem jakikolwiek ruch. O 21 siłownia, potem ok 23 kolacja, trochę witamin, kreatyna, cytrulina i II kolacja przy komputerze lub konsoli. Najczęściej w formie puszki Coli, Sprite’a lub kolejnego energetyka.
Zdrowo, prawda? Wiecie, kiedy byłem ostatni raz u lekarza? Nie? To niedobrze… Bo w sumie też nie wiem. 1,5 roku temu miałem teleporadę. Ciekawa sprawa, bo miałem serię negatywnych testów na Covid-19, a przez trzy tygodnie próba podniesienia się z łóżka kończyła się napadowym, duszącym kaszlem. Wypadałoby coś z tym zrobić, nie z kaszlem, a ogólnie zdrowiem i faktycznie planuję coś z tym zrobić po nowym roku. Szczególnie że mam historię problemów ortopedycznych, lata temu zdiagnozowaną niewielką arytmię i historię sercową w rodzinie. Co prawda na ogół czuję się dobrze, ale ten kredyt zdrowotny kiedyś może się skończyć.
Dlaczego Wam o tym mówię? Pomyślcie, czy chociaż w małym stopniu nie macie podobnie. A czy wiecie, że szacunkowo 11 mln Polek i Polaków ma problemy z nadciśnieniem? Kolejnych 7 mln z wysokim ciśnieniem. 700 tys. osób ma migotanie przedsionków, a w ostatnich latach rośnie liczba osób, u których tętno spoczynkowe urosło z podręcznikowych 60, do 80 uderzeń na minutę. Tak, są osoby, u których siedzenie wywołuje podwyższone tętno, a przejście z pokoju do pokoju winduje wynik powyżej 100 uderzeń na minutę. Wielu z tych problemów udałoby się uniknąć dzięki codziennej profilaktyce. Wystarczy np. wykonywać pomiar ciśnienia krwi, który jest w stanie zasygnalizować nam, że dzieje się coś niedobrego.
Profilaktyka na nadgarstku, czyli Huawei Watch D
Kupić ciśnieniomierz? Jak jakiś emeryt? Prawdę mówiąc, chyba też miałbym jakieś dziwne opory, żeby pójść do apteki, kupić ciśnieniomierz i codziennie lub co jakiś czas wykonywać pomiar. Ale…
Tutaj do gry wchodzi wspomniany Huawei Watch D. To co prawda nie jest pierwszy smartwatch na rynku, który oferuje pomiar ciśnienia krwi, ale pierwszy, który wykonuje to w tak dokładny sposób i do wykonywania pomiaru nie potrzebuje żadnych innych, dodatkowych urządzeń. Zegarek ma wbudowaną niewielką pompkę, która tłoczy powietrze do dodatkowej warstwy materiału znajdującej się pod paskiem. Działa to jak klasyczny ciśnieniomierz naramienny, tylko na nadgarstku. To również bardzo dobra informacja dla wszystkich osób, u których typowe mierzenie ciśnienia może zostawiać ślady na skórze, spowodowane zbyt dużym uciskiem ręki. Tutaj to nie występuje.
Taki sposób pomiaru ciśnienia ma przełożenie na dokładność wyników, które są powtarzalnie bardzo bliskie temu, co pokazuje tradycyjny ciśnieniomierz. Pomiar trwa nie więcej niż 30 sekund i możemy go wykonać w dowolnym miejscu. Wykonywałem go z ciekawości nawet w samolocie. Wystarczy usiąść, oprzeć obie nogi na ziemi i podnieść nadgarstek na wysokość serca.
Pompowana warstwa paska jest zdejmowana. To dobra informacja dla osób, które z różnych powodów mogą czuć dyskomfort podczas noszenia zegarka. Wtedy możemy zostawić sam gumowy pasek, a dodatkową warstwę zakładać tylko na czas pomiarów. Część materiałowa, podobnie jak cały zegarek, jest wodoodporna. Musimy tylko pamiętać, że jak wszystkie materiałowe elementy, potrzebuje nieco więcej czasu na wyschnięcie.
Drugą rzadko spotykaną funkcją Watcha D jest EKG. Obok standardowego dla współczesnych inteligentnych zegarków pomiaru pulsu oraz natlenienia krwi. Pomiar EKG jest oczywiście uproszczony, ale jest w stanie pokazać nam, że nasze serce pracuje nierówno i dać sygnał, że dzieje się coś niepokojącego. Pomiar wykonuje się w bardzo prosty sposób. Włączamy funkcję zegarka, dotykamy dolnego przycisku na obudowie, co tworzy obieg zamknięty naszego ciała i czekamy na wykonanie pomiaru. Wynik możemy obejrzeć na smartfonie w aplikacji Huawei Zdrowie. Tutaj zaznaczmy jedną bardzo ważną rzecz. Huawei Watch D i aplikacja Huawei Zdrowie działają na dowolnym smartfonie, a wszystkie funkcje zegarka są dostępne niezależnie od marki urządzenia, z jakim go sparujemy.
Czy pomiary wykonane zegarkiem są coś warte?
Tak. Nie. W sumie… to zależy. Oczywiście ktoś może zapytać, ale przecież pulsometr to ma nawet opaska sportowa za 100 zł. Owszem, ma. Różnica polega na tym, że Huawei Watch D to certyfikowane urządzenie medyczne. Przyznam otwarcie, trochę w to wątpiłem, bo początkowo urządzenie dostało certyfikat w Chinach. Nie byłem pewny, czy podobna sztuka może się udać w Europie, ale to właśnie przyznanie certyfikatu medycznego pozwoliło na wprowadzenie zegarka na rynek europejski.
Tak. Nie. W sumie… to zależy. Oczywiście ktoś może zapytać, ale przecież pulsometr to ma nawet opaska sportowa za 100 zł. Owszem, ma. Różnica polega na tym, że Huawei Watch D to certyfikowane urządzenie medyczne. Przyznam otwarcie, trochę w to wątpiłem, bo początkowo urządzenie dostało certyfikat w Chinach. Nie byłem pewny, czy podobna sztuka może się udać w Europie, ale to właśnie przyznanie certyfikatu medycznego CE dla funkcji monitorowania ciśnienia krwi oraz analizy EKG stanowi potwierdzenie dokładności wykonywanych pomiarów. Huawei Watch D przeszedł te certyfikacje jako pierwszy smartwatch.
Co jeszcze potrafi Huawei Watch D?
Wróćmy jeszcze na moment do zegarka i jego możliwości. Poza funkcjami medycznymi to klasyczny smartwatch z opcjami typowymi dla urządzeń Huawei. Mamy tu bardzo dobry, dotykowy ekran AMOLED o przekątne 1,64 cala, który wyświetla powiadomienia ze smartfonu.
Nie zabrakło zaawansowanego śledzenia aktywności, liczenia kroków, termometru mierzącego temperaturę skóry, monitorowania jakości snu, spalanych kalorii i parametrów ciała oraz trasy podczas uprawiania sportu w ponad 70 dyscyplinach sportowych. W tym zapisywania trasy za pomocą zaawansowanego systemu GPS.
Na pojedynczym ładowaniu zegarek działa do tygodnia i faktycznie ma to pokrycie z rzeczywistością. Ładujemy go bezprzewodowo, w standardzie Qi. Za pomocą dowolnej ładowarki indukcyjnej lub magnetycznej ładowarki dołączonej do zestawu.
Popularność Watcha D zaskoczyła chyba wszystkich
Rzadko się zdarza, żeby popularność nowego urządzenia zaskoczyła samego producenta. Jak by nie patrzeć, Huawei Watch D to bardzo nietypowe urządzenie, a również sam dostaje o niego dużo pytań. Co ważne, pytają osoby młode. Często niewiele po 30-stce, które z różnych powodów muszą monitorować stan swojego zdrowia, albo zwyczajnie chcą to robić. To pozytywna informacja, bo pokazuje, że jednak jest świadomość w narodzie.
Z badań przeprowadzonych przez Huawei wynika, że może prawie 1/4 Polaków nie ma pojęcia, czym jest EKG, a prawie połowa nie wie jak zredukować ciśnienie krwi, ale 82% osób chętnie to EKG by wykonywało, gdyby ich zegarek na to pozwalał. No to skoro mamy już taki, który pozwala to… dlaczego nie?
Tak zupełnie szczerze muszę w tym miejscu bardzo pochwalić podejście Hauwei. Firma nie rzuca na rynek kolejnego produktu, ubierając go w kampanię reklamową mówiąc, że sprzęt jest fajny. Bo jest nowy i… fajny. Huawei nie tylko przeprowadził badania społeczne, ale już niedługo rusza z akcją Kochaj swoje serce, w ramach której chce uświadamiać Polaków, że warto dbać o swoje zdrowie. A im wcześniej to zrobimy, tym lepiej. Dlatego też zdecydowanie zachęcam do śledzenia akcji, bo będzie można dowiedzieć się z niej wielu pożytecznych rzeczy. Oto kilka informacji, jakie się w niej znajdą:
Wracając na koniec do Watcha D. Zegarek jest już dostępny w sprzedaży w cenie 1 799 zł. Co ciekawe, europejska cena wynosi 450 euro, więc przy obecnej kondycji złotówki wygląda to bardzo korzystnie. W przedsprzedaży, która trwa do 27 listopada w prezencie dostaniecie wagę Huwaei Smart Scale 3. Jak już dbać o zdrowie, to na całego. A warto to robić, bo pamiętajcie, że zdrowie ma się tylko jedno.
Materiał powstał we współpracy z firmą Huawei