Huawei MatePad Paper – elegancja i biznesowy sznyt
Huawei MatePad dostarczono mi w dość sporym pudełku – co zdziwiło mnie z racji na fakt, że samo urządzenie już po wyjęciu jest niezwykle płaskie, smukłe, lekkie. Przypomina notes niezbyt pilnego ucznia. Było to jednak opakowanie zbiorcze obok samego czytnika z rysikiem Huawei M-Pencil 2-generacji, ładowarki w zestawie znalazła się też okładka, która jeszcze bardziej upodabnia Papera do notesu.
Notesu bardzo stylowego, eleganckiego, wyrafinowego. To produkt nie ma nic wspólnego z jakimiś tandetnymi e-czytniki za 200-300 złotych czy tanimi telefonami. To produkt, który jest adresowany do biznesu, do wymagającego klienta i jeśli chodzi o wykończenie i doświadczenia z samego trzymania urządzenia w dłoni, pierwszych wrażeń, dodatków jak cover czy rysik to wszystko się tu zgadza.
Gigantyczny ekran, który latem pokazuje swoją przewagę
Huawei MatePad Paper to urządzenie działające pod dyktando systemu HarmonyOS, posiadające 4 GB Pamięci RAM, 64 GB wbudowanej pamięci, napędzane procesorem Kirin 820E. Najważniejsze jednak, że wyposażone w 10,3-calowy wyświetlacz e-ink o rozdzielczości 1872 x 1404 pikseli zapełniający aż 86,3% powierzchni obudowy. Ramki ekranu są niewielkie, a jedynie uchwyt podobny trochę do tego z czytników Amazon Oasis powiększa urządzenie, ale też daje przestrzeń do trzymania tak, aby nie zasłaniać sobie dłońmi ekranu.
Ten wyświetlacz jest potężny względem tego, do czego przywykłem z czytników Kindle Paperwhite czy Pocketbooka. Jest niewiele mniejszy od wyświetlacza mojego iPada Pro 11” 2018. Choć względem iPada wrażenie robi lekkość urządzenia, jego smukłość. O ile do torby na wyjazd zawsze wybieram pomiędzy laptopem a tabletem, tak tutaj takiego dylematu nie ma. Huawei MatePad Paper można zabrać ze sobą zawsze i wszędzie, ponieważ dodatkowych kilogramów nam nie przybędzie. Sprzęt waży 360 gramów. W przypadku iPada cover, a tym bardziej klawiatura już mocno obciążają i powiększają urządzenie i masa robi się ponad półkilowa.
Sam wyświetlacz to, to co czyni Huawei MatePad Paper wyjątkowym. Właściwie jego jedynym najbliższym konkurentem jest niszowy notatnik remarkable 2 ale o tym gdy przejdę do kwestii cen i konkurencji. MatePad Paper ma premierę w momencie fali upałów, okresu urlopowego po prostu czasu, który spędzamy na dworze, mamy słońce i łatwo dostrzec przewagę MatePad Paper nad jakimkolwiek tabletem, smartfonem czy komputerem. Po prostu to urządzenie prezentuje się jak kartka papieru – papierowa książka, magazyn, zwykła kartka jako notatnik. To duża zaleta MatePad Paper.
Niestety problemem jest kwestia odświeżania ekranu. O ile w przypadku czytania książek e-ink nie stanowi problemu to przy pracy jego responsywność jest już dyskusyjna. Gdyby udało się wyeliminować ten problem i moglibyśmy mówić o płynności rodem z ekranów LCD czy OLED to e-ink by dziś królował. A na MatePad Paper zajrzenie na stronę internetową przypomina korzystanie z wap na Noki 3310, gdzie musimy klikać i czekać, aby pojawił się następny fragment strony, a wszystko jest tu czarno-białe. Trzeba mieć tego świadomość decydując się na to urządzenie i jasno określić, do czego ma nam służyć, aby później nie być zawiedzionym. Natomiast sam ekran w momencie, gdy oddamy się lekturze czy przeglądamy dokumentacje w PDF, zachwyca i cieszy oczy.
Papierowy OS – to on sprawia, że Huawei MatePad Paper nie jest dla każdego
Jak dobrze wiemy Huawei nie ma obecnie dostępu do Androida z usługami Google. W przypadku tego urządzenia mamy do czynienia ze zmodyfikowaną wersją Harmony OS skrojoną stricte pod ten sprzęt. Na uwagę i pochwały zasługuje bardzo dobre spolszczenie systemu, jest on w pełni przygotowany do pracy na naszym rynku. Także jeśli chodzi o dobór aplikacji. Huawei oferuje dostęp do Legimi, Storytel czy Empik Go. Problem w tym, że właściwie wybór aplikacji na tym się kończy Mamy jeszcze stworzony przez Huawei dedykowany pakiet office, synchronizację z chmurą, przeglądarkę plików i to by było na tyle. Baza aplikacji na start jest bardzo skromna i pytanie, czy i kiedy należy spodziewać się kolejnych. Dla mnie bolączką jest też oderwanie tego urządzenia od ekosystemu, ale to moja wina, gdyż na amen wsiąknąłem w sprzęt Apple’a. Przez co kwestie synchronizacji dokumentów, muzyki etc wydają się być mocno ograniczone i wymagają ode mnie wysiłku.
Warto jednak zaznaczyć, że Huawei zostawiło furtkę i zaawansowani użytkownicy mogą doinstalowywać inne aplikacje z rozszerzeniem apk. W ten sposób można zainstalować naprawdę wiele. Natomiast to nie będą aplikacje dostosowane do e-czytnika. Szczerze mówiąc te, co są też nie do końca są dostosowane. Wspomniana przeglądarka internetowa to gadżet, taki sam jak korzystanie z przeglądarki internetowej na Smart TV czy na ekranie w naszym samochodzie. Jest, aby była i czasem awaryjnie można było z niej skorzystać. Podobnie sytuacja zresztą wygląda z klientem poczty. Niby możemy korzystać z poczty i jeśli mamy długą korespondencję, to może ma to sens. Ale odpowiedź na takiego maila to maksymalnie jedno zdanie a najlepiej – „OK”, „Tak”, „Nie”. Na więcej nam nie starczy energii i cierpliwości przy odświeżaniu ekranu. Coś, co jest e-czytnikiem książek, e-notatnikiem z pewnością nie jest tabletem.
Huawei MatePad Paper jest rewelacyjnym czytnikiem książek, w tym czytnikiem z usług subskrypcyjnych jak Legimi czy Empik. Duży ekran daje nam komfortowe możliwości czytania. Choć nie jest tak poręczny jak małe Kindle to jednak fakt, że nie musimy co chwilę przekładać stron, jest sporą zaletą. Domyślam się, że jeszcze bardziej docenią go osoby muszące zawodowo wertować długie raporty czy przeglądające dokumentację techniczną. Gdybym w ramach studiów miał takiego Papera ze wszystkimi podręcznikami, mógł na nich robić notatki, to byłbym zachwycony. Także kwestia notatek stoi na wysokim poziomie. Mamy tu też dyktafon, a nasze pliki możemy zabezpieczyć czytnikiem linii papilarnych. Urządzenie ma dwa niezłe głośniki, jeśli chcielibyśmy posłuchać audiobooków czy podcastów, ale możemy też połączyć się ze słuchawkami bluetooth.
Generalnie trzeba mieć świadomość, że podstawowe możliwości Huawei MatePad Paper może nie są ograniczone, ale są stricte skrojone pod funkcjonalność urządzenia, a tym samym specyficzne i niszowe. To po prostu książki i notatki na upartego z opcją notowania i drobnego edytowania prezentacji, arkuszy kalkulacyjnych czy dokumentów także z załączników pocztowych. Jeśli chcemy poszerzyć możliwości naszego urządzenia, to musimy poszukać aplikacji z zewnątrz, a to mi przypomina rok 2008 i iPhone’a 3G z Cydią czy jeszcze wcześniej Nokie z Symbianem i wgrywanie dodatkowych aplikacji poprzez kabel wtykany w złącze serwisowe pod baterią. Mamy rok 2022 dedykowane sklepy z aplikacjami, ekosystemy urządzeń i to jest jednak produkt dla zapracowanego biznesmena. Choć w gruncie rzeczy byłby genialnym urządzeniem dla jego pracowników, osób zarządzających produkcją, wszędzie tam, gdzie wciąż królują odręczne notatki, a jednak przydałby się cyfrowy obieg informacji. Niestety Huawei MatePad Paper jest za drogi dla szerokiego wdrożenia w MŚP.
Cena Huawei MatePad Paper każe nam się dwa razy zastanowić
Z ceną Huawei MatePad Paper jest tak samo jak z całym urządzeniem. Sprzęt aktualnie w dniu premiery wyceniany jest na 2 299 PLN brutto. W zestawie znajdziemy czytnik, rysik oraz cover. W przedsprzedaży dostępne były jeszcze słuchawki Freebuds 4 oraz dostęp do serwisu Legimi na kilka miesięcy. Wspomniany cyfrowy e-inkowy notatnik reMarkable 2 owszem kosztuje 349 Euro, ale gdy dodamy oficjalne euti i ryski to cena windowana jest już na ponad 649 Euro. Bardzo zbliżony wyglądem i właściwie parametrami, ale napędzany system Android czytnik Onyx Boox Note Air 2 to wydatek już 2499 PLN. Natomiast podstawowy iPad z 64 GB pamięci to wydatek 1699 PLN, a podstawowy Kindle na Amazonie to 399,99 PLN. Tylko w obu przypadkach w zestawie nie znajdziemy akcesoriów.
Mam bardzo mieszane uczucia co do ekonomii MatePad Paper wynika to jednak bardziej z faktu, że posiadam już dobry tablet, a nad zmianą czytnika się właśnie zastanawiam. Gdybym nie był zadowolonym użytkownikiem tabletu, zawsze musiał ze sobą zabierać laptopa, był fanem pisma odręcznego i notowania to z pewnością MatePad Paper odbierałbym zupełnie inaczej. Ten produkt się broni tam, gdzie znajdujemy dla niego zastosowanie. I jeśli zestawimy go z rynkowymi konkurentami, będziemy brać pod uwagę wszystkie dodatki idące w parze z zakupem urządzenia to cena sprzętu, który w dodatku możemy gdzieś jeszcze wliczyć w firmowe koszty, już tak bardzo nie odstrasza. Ale musimy mieć konkretne zastosowanie dla tego urządzenia.
Huawei MatePad Paper o krok od rewolucji!
Huawei MatePad Paper to sprzęt, gdzie sama konwencja urządzenia, założenia za tym idące oraz parametry techniczne są świetne. Całość psuje ograniczenie technologii e-ink oraz mizerność sklepu z aplikacjami. To produkt trafiający w niszę i osoby, które nie rzucą się na niego ad-hoc, tylko właśnie przeczytają tę recenzję, przejrzą sobie katalog aplikacji, może będą miały okazję dotknąć urządzenia w sklepie i stwierdzą, że tak to jest ten produkt, którego brakowało mi na uczelni, w firmie, czy jako dodatkowe urządzenie do wieczornego relaksu z książką, ale czasami też wykonania notatek to będą tym sprzętem zachwycone.
Huawei dowozi tu jakość premium, sam system jest logicznie ułożony i przystosowany do rynku polskiego brakuje takiej kropki nad i, która sprawiłaby, że muszę mieć ten produkt. Ale chyba nie o to tu chodzi. W dobie tak szerokiego rynku elektroniki użytkowej po prostu opcja ciekawego urządzenia do konkretnych potrzeb wybranej grupy użytkowników też jest istotna. I to jak najbardziej MatePad Paper robi.