Przed siedzibą Kongresu Deputowanych w Madrycie w kwietniu 2015 r. odbyła się niecodzienna demonstracja. Choć wzięło w niej udział 17 857 osób z całego świata, nikt na nią nie przyszedł! Zamiast ludzi manifestowały bowiem hologramy. Słowo „hologramy” techniczni puryści wzięliby wprawdzie w cudzysłów, ale to na nim właśnie organizatorzy akcji (grupa antyrządowych organizacji No Somos Delito) oparli zarówno jej symbolikę, jak i promocję. Nazwali ją „Hologramy dla wolności” i nadali jej rozgłos jako „pierwszemu protestowi hologramów na świecie”. Użyto dwóch rodzajów projekcji pozwalających uzyskać efekt hologramu. Obraz sfilmowanych wcześniej demonstrantów oraz zdjęcia zebrane przez stronę internetową akcji rzucono na siedmiometrowej długości niemal niewidoczny przezroczysty ekran. Udzielający wywiadów aktywiści pojawiali się na drugim, mniejszym ekranie.
Idea była szczytna, można więc wybaczyć Hiszpanom nadużycie słowa „hologram”, które ostatnio stało się chwytliwym hasłem marketingowym stosowanym do określania obrazów jedynie imitujących hologramy. Holografia to jedna z tych technologii przyszłości – jak odrzutowe plecaki czy żywność w pastylkach – które już-już miały wejść do powszechnego użycia, ale utknęły w świecie science fiction. Marzą nam się hologramy takie jak słynna wiadomość od księżniczki Lei Organy do Obi-Wana wyświetlona przez robota R2D2 w „Gwiezdnych wojnach”: trójwymiarowe, dające się obejrzeć z każdej strony. Jednak na razie słowem tym nazywa się powszechnie projekcje rzucane na płaskie ekrany, w których trójwymiarowość jest tylko iluzją.
Do uzyskania efektu hologramu na scenie używa się najczęściej dwóch nieskomplikowanych technik: tylnej projekcji lub tzw. ducha Peppera, triku stosowanego od lat choćby w parkach rozrywki Disneya, ale o wiele starszego od Myszki Miki, bo znanego od wieku XVI… Fakt, że sztuczkę sprzed stuleci próbuje się nam sprzedać jako supernowoczesną technologię, mówi wiele o niecierpliwości, z jaką czekamy, by hologramy stały się elementem naszej rzeczywistości.
Hologram
Można go uzyskać za pomocą lasera dającego wiązkę światła o ustalonej długości i fazie. Światło lasera rozdzielamy: jedną wiązkę kierujemy na kliszę rejestrującą, drugą na obiekt – światło odbija się od niego i też pada na kliszę, obie wiązki nakładają się. Na materiale światłoczułym tworzy się obraz w postaci pozornie nieuporządkowanych zaczernień. Otrzymujemy pełną informację o przedmiocie wraz z informacją o długości drogi przebytej przez światło, dzięki czemu hologram ma głębię, której brakuje w fotografii. Hologram odtwarzamy, oświetlając falą, której użyliśmy do jego stworzenia.
Hologram bawi i wskrzesza
W świecie rozrywki postacie reklamowane zdecydowanie na wyrost jako hologramy pojawiają się coraz częściej. Niektóre mają powody, by nie stawiać się na imprezach – nie istnieją albo nie żyją. Hatsune Miku, japońska wirtualna piosenkarka o turkusowych włosach, na koncertach pojawia się w formie „hologramu” wyświetlanego przy użyciu techniki tylnej projekcji na niewidoczną folię. Uzyskany w ten sposób obraz nie jest trójwymiarowy, choć z daleka takim się wydaje.
Stworzony przez Damona Albarna i Jamiego Hewletta wirtualny zespół Gorillaz wystąpił w „holograficznej” postaci na wręczeniu nagród MTV w 2005 r. i Grammy rok później (podczas drugiego wydarzenia animowanym muzykom towarzyszyła wirtualna Madonna). Na występach Gorillaz zastosowano technologię Musion Eyeliner, czyli współczesną wersję ducha Peppera.
Po „holografię” sięgają również artyści z krwi i kości. W 2008 roku odbyła się wirtualna trasa koncertowa zespołu Tokio Hotel. W 2010 r. Janet Jackson otworzyła Essence Music Festival w Nowym Orleanie, tańcząc z dwoma swoimi „holograficznymi” klonami. W roku 2011 wirtualna Mariah Carey dała jednoczesne bożonarodzeniowe koncerty w kilku miastach, m.in. w Krakowie, a Black Eyed Peas wystąpili jako „hologramy” na wręczeniu francuskich nagród muzycznych. Jedną z atrakcji londyńskiego Abba World jest karaoke z wirtualną Abbą.
Nowy rozdział w występach „holograficznych” gwiazd otworzył Tupac Shakur, pojawiając się na scenie festiwalu Coachella w 2012 roku, czyli sześć lat po śmierci. Stworzony cyfrowo występ Tupaca został wyświetlony z użyciem technologii Musion Eyeliner. W 2014 roku podczas gali Billboard Music Awards wystąpił „holograficznie” „wskrzeszony” Michael Jackson. W pośmiertne trasy koncertowe mają wkrótce wyruszyć Liberace i Buddy Holly. Był też pomysł koncertów Amy Winehouse, ale ojciec zmarłej piosenkarki kategorycznie go odrzucił.
W kwietniu tego roku Stephen Hawking pojawił się u boku córki na scenie opery w Sydney, choć ciałem był w Cambridge. Prasę obiegła wiadomość o hologramie sławnego naukowca, choć użyta metoda – teleobecność, wykorzystywana najczęściej podczas wideo-konferencji – też nie polega na tworzeniu prawdziwego hologramu.
Efekt hologramu
System Musion Eyeliner oparty jest na iluzji znanej jako duch Peppera. Na scenie między żywymi raperami a publicznością zamontowano niewidoczną półprzezroczystą folię mylarową pochyloną pod kątem 45 stopni. U góry umieszczono projektor, z którego wyświetlono cyfrowy obraz Tupaca na scenę pokrytą odbijającą powłoką (1). Odbity od sceny obraz po-kazał się z kolei na folii (2), stwarzając u publiczności złudzenie, że Tupac i Snoop występują obok siebie (3). Metoda tylnej projekcji, z której po-mocą występuje m.in. Hatsune Miku, jest jeszcze prostsza. Między publicznością a projektorem znajduje się niewidoczny przezroczysty ekran, na który rzucany jest obraz. Dzięki umieszczeniu projektora z tyłu publiczność nie widzi światła za wirtualną piosenkarką, które zniszczyłoby cały efekt.
Możliwość „holograficznej” obecności w kilku miejscach naraz okazała się kusząca dla zabieganych polityków. Obecny premier Indii Narendra Modi w 2012 roku podczas kampanii o reelekcję na premiera stanu Gudźarat pokazał się wyborcom jako „hologram” w 53 miejscach jednocześnie. Nie wiadomo, jak to wydarzenie wpłynęło na wynik wyborów (które wygrał), ale na pewno dało mu miejsce w Księdze rekordów Guinnessa. Rok temu „hologram” obecnego prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana (wówczas jeszcze premiera) przemówił na konwencie swojej partii, na którym polityk nie mógł stawić się osobiście.
Firma Hologram USA, odpowiedzialna za „holograficzne” wystąpieniach Modiego, próbuje nakłonić kandydatów na prezydenta USA do użycia jej technologii podczas kampanii wyborczej. Myśli o cyfrowym wskrzeszeniu Ronalda Reagana i Johna F. Kennedy’ego.
Efektowność holograficznej iluzji sprawia, że jest chętnie wykorzystywana do celów marketingowych, podczas targów, na wystawach sklepów. Sięgają po nią też projektanci mody, by uatrakcyjnić pokazy, jest stosowana w muzeach. Wirtualni asystenci pracują na lotniskach, dworcach i w centrach handlowych. Wyświetlane na półprzezroczystych ekranach postacie instruują przechodniów, niektóre potrafią odpowiedzieć na kilka pytań. Wyglądają niestety nie lepiej niż postaci z kartonu, przez co bywają obiektem drwin.
Wygląd „hologramu” w dużym stopniu zależy od zastosowanego ekranu, który może być wykonany nie tylko z folii czy szklanej tafli, lecz np. z pary wodnej. Jednym z bardziej udanych ekranów mgłowych dostępnych na rynku jest polski Leia Display System, który ponadto łączy w sobie funkcje ekranu dotykowego i kontrolera ruchów – pozwala tworzyć dobrej jakości obrazy zawieszone w powietrzu i nimi manipulować. W 2014 r. ekranu Leia użyto na spotkaniu z Lechem Wałęsą w Parlamencie Europejskim – prezydent przeszedł na scenie przez siebie samego, wyświetlonego na strumieniach pary wodnej.
Nowa nadzieja na to, by hologramy stały się częścią rzeczywistości, pojawiła się wraz z zaprezentowanymi w styczniu okularami Microsoftu do rzeczywistości rozszerzonej HoloLens. W opisie ich działania próżno jednak szukać zastosowania holografii – nowinka nie stworzy hologramu takiego jak księżniczka Leia. By cokolwiek zobaczyć, trzeba będzie mieć okulary na głowie; tymczasem trójwymiarowy hologram wyświetlony przez robota R2D2 w rzeczywistej przestrzeni widzieli wszyscy zebrani wokół.