HMS Prince of Wales to współczesny brytyjski lotniskowiec, druga jednostka typu Queen Elizabeth. Okręt wszedł do służby w Royal Navy w 2019 r. i jest zdolny do przenoszenia ok. 40 samolotów i śmigłowców. Wraz z bliźniaczym HMS Queen Elizabeth stanowią największe okręty zbudowane dla marynarki brytyjskiej.
Czytaj też: Te okręty są niesamowite. Powinny być niestabilne, a żaden sztorm nie jest im straszny
W sierpniu ubiegłego roku w okręcie wykryto poważną usterkę wału prawej śruby napędowej, z powodu której na wiele miesięcy trafił do stoczni. Czas spędzony w stoczni przedłużał się, gdyż w trakcie napraw wykryto podobne defekty w lewej śrubie napędowej, co niechybnie skończyłoby się usterką, gdyby lotniskowiec został wypuszczony w morze zbyt wcześnie. Niestety, znacznie zwiększyło to koszty eksploatacji tej jednostki, na którą budowę i tak przeznaczono 4 mld dolarów. W lipcu bieżącego roku lotniskowiec został wypuszczony z suchego doku w Rosyth na rzekę Forth, co zwiastowało powrót do służby. Teraz flagowy okręt Royal Navy jest w drodze do Stanów Zjednoczonych z jasnym celem.
HMS Prince of Wales wreszcie gotowy do służby
HMS Prince of Wales wypłynął z Portsmouth i kieruje się na wschodnie wybrzeże USA, gdzie zrewolucjonizuje sposób, w jaki są obsługiwane grupy uderzeniowe lotniskowców. “Książę Walii” będzie współpracował z okrętami US Navy w celu testów związanych z użyciem dronów szturmowych, startów i lądowań myśliwców F-35 Lightning Stealth, a także wykorzystania samolotów MV-22 Osprey.
Czytaj też: Okręty podwodne przestaną być “niewidzialne”. Chińczycy znaleźli nowy sposób ich wykrywania
Kapitan Richard Hewitt, dowódca HMS Prince of Wales, mówi:
Wszyscy jesteśmy podekscytowani najdłuższym stażem HMS Prince of Wales. Bycie pierwszą jednostką, która będzie operować dronami tego poziomu, będzie ogromnym osiągnięciem, które pozwoli nam utrzymać się na czele przygotowań do kolejnego dużego rozmieszczenia Carrier Strike Group w 2025 roku.
Royal Navy eksperymentuje z technologią dronów, gdyż jest świadoma, że maszyny te są tańszą, a przy tym nie mniej funkcjonalną alternatywą dla śmigłowców morskich, które do tej pory były wykorzystywane w różnych misjach zwiadowczych. Niewykluczone, że przyszłe okręty wojenne będą korzystać właśnie z bezzałogowych aparatów latających, które wyprą śmigłowce – i nie dotyczy to jedynie Royal Navy.
Na HMS Prince of Wales zostanie przetestowany dron Mojave, który może przenosić pociski, rakiety lub bomby o masie blisko 700 kg. Został on specjalnie zaprojektowany do lądowania i startu z krótkich pasów startowych lub pokładów lotniczych. Royal Navy przetestuje, czy Mojave może wylądować na pokładzie “Księcia Walii” o długości 300 metrów.
Ważnym etapem wspólnych manewrów Royal Navy i US Navy będzie obsługa myśliwców F-35, które operują z pokładów lotniskowców, ale ich wykorzystywanie może zostać jeszcze zoptymalizowane. Zostaną przetestowane bardziej zaawansowane techniki startu i lądowania, co umożliwi F-35 szybszy i cięższy powrót na lotniskowiec (tj. z większą ilością paliwa i broni na pokładzie), co skraca czas między lotami. HMS Prince of Wales zamierza udowodnić, że F-35 mogą być obsługiwane w najtrudniejszych warunkach.