„Prawdopodobnie dla naszej amour propre dość bolesnym ciosem jest myślenie, że pospolite komary i bezmyślne wirusy mogą kształtować naszą politykę zagraniczną. Nie zmienia to jednak faktu, że są w stanie to robić”.
J.R. McNeill – profesor historii z Uniwersytetu Georgetown
Kiedy do redakcji Focus.pl trafiła kwietniowa premiera Wydawnictwa Kobiecego – książka “Komar” Timothy’ego Winegarda, na wszystkich frontach swoją wojnę prowadził koronawirus .W pierwszej chwili zbagatelizowałam widniejące na okładce określenia „komar – najokrutniejszy zabójca na świecie” czy „bezwzględny morderca”, stwierdzając lekceważąco: „kto by teraz myślał o bzyczącym owadzie”. A jednak pomyliłam się. „Komar” – zwłaszcza w tym wyjątkowym momencie – pomógł mi zmienić perspektywę.
Czy wiesz, że w ciągu 200 tys. lat krwiożercza komarzyca (tak, tak, samica) odebrała życie ok. 52 miliardom ludzi? A w samym 2019 roku „zaledwie” 830 tysiącom.
Autor – Timothy Winegard, wykładowca historii na Uniwersytecie w Mesa, Kolorado, udowadnia, że przez wieki najpotężniejszą siłą, decydującą o losach ludzkości, przebiegach wojen, układach granic itd. był właśnie komar. Przedstawia historię z zupełnie innej, tak naprawdę bardziej ludzkiej strony. Zabierając nas do rzymskich miast czy na średniowieczne pola bitewne, pokazuje nie tylko fakty historyczne, ale też wplata w ich tło dźwięk bzyczenia i nie waha się pokazać wielkich bohaterów czy okrutnych tyranów jako bezbronnych, wymachujących rękami stworzeń.
Winegard zabiera nas w podróż po wspólnej, dzielonej ludzko-komarzej historii od starożytności po czasy współczesne. Na 557 stronach ukazuje wielowątkową obecność tego stworzenia w naszych dziejach. Wycieczkę poprzedza merytoryczny, popularnonaukowy wstęp pełen nieznanych faktów dotyczących komara. (Czy wiesz, że nie ma za grosz prawdy w rozpowszechnionych przekonaniach, jakoby komarzyce wolały kąsać kobiety niż mężczyzn albo osoby jasnowłose i rudowłose niż brunetów?).
Na łamach 19 rozdziałów podążamy śladami tego niepozornego zabójcy, który jak się okazuje wywarł wpływ na niemal każde większe wydarzenie. „Niecni ludzie w narodzie: komar a powstanie Wielkiej Brytanii”, „Najemne komary: wojny o niepodległość i powstanie Ameryk”, „To jest Ann, która bardzo chce was poznać: druga wojna światowa, dr Seuss i DDT” – to tytuły tylko niektórych rozdziałów. Autor szczegółowo dokumentuje niszczycielskie działania owada, które odebrały życie miliardom ludzi na całym świecie. Tak, jakby ten śmiercionośny drapieżnik za cel postawił sobie przeciwdziałanie niekontrolowanemu rozrostowi ludzkiej populacji.
Przeplatają się tu wzajemne zależności między wojną, polityką, podróżami i handlem, a różnymi sposobami użytkowania ziemi przez ludzi oraz zmianami klimatu. Autor przypomina: „Często zapominamy o tym, że historia nie jest wytworem nieuchronności”.
To pozycja, którą się po prostu dobrze czyta. Jest napisana eleganckim, barwnym językiem. Tylko Winegard (w tłumaczeniu Macieja Lorenca) potrafi nazywać komara „żniwiarzem ludzkich populacji” czy „podstawowym inicjatorem przemian historycznych” i nie ocierać się o zbytni patos czy egzaltacje.
Odnosiłam wrażenie, że po meandrach historii oprowadza mnie erudyta, ktoś kto ma wystarczającą wiedzę i umiejętność łączenia faktów, by przeprowadzić mnie bezpiecznie przez pobojowisko i ukazać nowe perspektywy tam, gdzie ich wcześniej nie dostrzegałam. Momentami „Komar” jest jak merytoryczna książka popularnonaukowa, czasem jak akademicki esej, by za chwilę wciągnąć jak dobra powieść sensacyjna.
Żeby nacieszyć się tą książką, warto interesować się historią, ale nie trzeba mieć rozległej wiedzy historycznej. Winegard odkurza skrawki pamięci jeszcze ze szkolnych lekcji i dodaje do nich wątki, o których podręczniki milczały, a które czynią historię żywszą i bliższą naszym doświadczeniom. To wciągająca lektura, której z pewnością nie można odmówić wartości poznawczych.
PS. “Komara” poleca Bill Gates. Założyciel Microsoftu zapowiedział recenzję książki na swojej stronie internetowej.