Dokładnie dekadę temu zespół astronomów odkrył galaktykę, która niemal natychmiast zafascynowała badaczy na całym świecie. Badania wykazywały, że jest to galaktyka, którą obserwujemy taką, jaką była zaledwie 880 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Co więcej, w jej wnętrzu gwiazdy powstawały w niespotykanym dzisiaj tempie. Szacunki mówiły, że we wnętrzu galaktyki HFLS3 co roku powstają gwiazdy o łącznej masie 3000 mas Słońca. Dla porównania obecnie w naszej galaktyce powstaje 1 masa Słońca rocznie. Za odkrycie tego fascynującego obiektu odpowiadał w 2013 roku Kosmiczny Teleskop Herschel.
Od samego odkrycia naukowcy wiedzieli, że obiekt ten będzie wymagał dalszych analiz. Wcześniej bowiem nikt nie sądził, że na tak wczesnym etapie istnienia wszechświata mogły istnieć tak masywne galaktyki, w których tempo powstawania nowych gwiazd może być tak wysokie.
Czytaj także: Pierwsze galaktyki we wszechświecie zaskakująco jasno świecą. Teleskop Jamesa Webba rozwiązał tę zagadkę
Kolejne obserwacje HFLS3 przeprowadzone za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a wykazały jednak, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Pojawiły się bowiem nowe informacje, które sugerowały, że obserwowany obiekt może nie być jedną, a dwiema galaktykami, które z naszego punktu widzenia niemal się ze sobą zlewają.
Na rozwiązanie zagadki trzeba było czekać do momentu wystrzelenia w przestrzeń kosmiczną Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, który wprost został zaprojektowany do obserwowania właśnie takich obiektów jak HFLS3. 6,5-metrowe złote zwierciadło teleskopu zwróciło się w kierunku HFLS3 we wrześniu 2022 roku. Obserwacje przeprowadzone za pomocą kamery NIRSpec, która rejestruje promieniowanie w bliskiej podczerwieni, pozwoliły dokładniej przyjrzeć się tajemniczej galaktyce.
To nie jest jedna galaktyka, ani nawet dwie
Co się okazało? Dane uzyskane przez teleskop Jamesa Webba pozwoliły ustalić, że HFLS3 to nie jedna, a aż sześć galaktyk, które właśnie się ze sobą łączą. Wyniki analizy prowadzonej przez zespół kierowany przez astrofizyka Garetha Jonesa z Uniwersytetu Oksfordzkiego zostały właśnie opublikowane w periodyku naukowym Astronomy & Astrophysics.
Czytaj także: Galaktyki pędzące tysiąc kilometrów na sekundę. James Webb pokazuje narodziny gromady galaktyk
Dlaczego zatem widzieliśmy jedną galaktykę? Wszystkie sześć galaktyk, a właściwie trzy pary galaktyk znajdują się już tak blisko siebie, że mieszczą się w przestrzeni kosmicznej o średnicy zaledwie 36 000 lat świetlnych. Dla porównania średnica Drogi Mlecznej to 100 000 lat świetlnych. Nic zatem dziwnego, że z odległości kosmologicznych, blask całej gromady wyglądał jak blask jednej galaktyki.
Fakt, że mamy tutaj do czynienia ze zderzającymi się sześcioma galaktykami tłumaczy także intensywne tempo powstawania nowych gwiazd. Interakcje grawitacyjne między galaktykami prowadzą do wzburzania gazu i pyłu we wszystkich galaktykach, co zazwyczaj prowadzi do intensywnych procesów gwiazdotwórczych. Jakby nie patrzeć, jest to jedna z najgęstszych grup oddziałujących ze sobą galaktyk gwiazdotwórczych obserwowanych w pierwszym miliardzie lat po Wielkim Wybuchu. Możemy być pewni, że obiekt ten powróci w badaniach jeszcze nie raz i nie dwa. To prawdziwa skarbnica wiedzy o tym, jak rodził się wszechświat, który obserwujemy w swoim otoczeniu obecnie.