Amerykańska firma Helion Energy pozyskała kolejne 425 milionów dolarów, zwiększając swoje łączne finansowanie do ponad miliarda dolarów. Celem start-upu jest stworzenie pierwszej na świecie komercyjnej elektrowni termojądrowej, zdolnej do produkcji energii elektrycznej w sposób zrównoważony, tani i bez emisji dwutlenku węgla. Najnowszy prototyp reaktora, nazwany Polaris, ma zostać uruchomiony do 2028 roku, a jego energia zasili infrastrukturę Microsoftu.
Inżynierowie Helion Energy zapowiadają prąd elektryczny z fuzji jądrowej
Helion Energy, mająca siedzibę w stanie Waszyngton, od lat rozwija technologię fuzji jądrowej jako alternatywę dla tradycyjnych źródeł energii. Firma ogłosiła, że nowa runda inwestycyjna przyniosła 425 milionów dolarów. Środki te zostaną przeznaczone na kluczowe elementy technologii Helion, w tym produkcję kondensatorów do magazynowania energii oraz cewek magnetycznych, które są niezbędne do działania reaktora. To kolejny etap po wcześniejszej rundzie finansowania z 2021 roku, w której firma pozyskała pół miliarda dolarów. Czy to wystarczy, by Helion osiągnął swój cel w ciągu trzech lat? Konkurencja nie śpi, a sama technologia pozostaje jednym z największych wyzwań w nauce.
Czytaj też: Kanada zapoczątkuje rewolucję? Powstał reaktor, który może działać 15 lat bez przerwy
Tradycyjnie energia elektryczna z fuzji jądrowej miałaby być uzyskiwana podobnie jak w elektrowniach jądrowych – poprzez wytworzenie ciepła, które napędza turbiny. Helion jednak podchodzi do tego inaczej. Firma opracowuje reaktor w konfiguracji z odwróconym polem (FRC). Zamiast wykorzystywać parę wodną do generowania energii, Helion zamierza bezpośrednio przekształcać siły magnetyczne w prąd elektryczny. Supergorąca plazma, osiągająca temperaturę 100 milionów stopni Celsjusza, składająca się z deuteru i helu-3, ma być ściskana za pomocą pola magnetycznego. Energia uwalniana w tym procesie będzie recyrkulowana i konwertowana na prąd elektryczny bez konieczności stosowania tradycyjnych turbin.
Głównym problemem w fuzji jądrowej od dekad jest osiągnięcie dodatniego bilansu energetycznego, czyli sytuacji, w której reaktor produkuje więcej energii, niż zużywa do podtrzymania reakcji. Obecnie żadne eksperymentalne urządzenie na świecie nie osiągnęło tego celu na skalę komercyjną. Nawet rekordowe eksperymenty, takie jak reaktor w Chinach, który w styczniu 2024 roku podtrzymał reakcję przez 1066 sekund, pokazują postępy, ale wciąż dalekie od praktycznego wdrożenia.
Największe projekty badawcze, takie jak ITER (International Thermonuclear Experimental Reactor) we Francji, wymagają ogromnych nakładów finansowych – jego budowa pochłonęła już miliardy dolarów, a pierwsze uruchomienie jest planowane dopiero na 2034 rok. Helion twierdzi, że ich technologia pozwoli skrócić ten proces o dekady, ale kluczowy do tego będzie Polaris, czyli ich siódmy eksperymentalny reaktor.
Polaris to najnowszy prototyp Helion, który firma budowała przez ostatnie trzy lata. Jego zadaniem będzie po raz pierwszy na świecie wygenerowanie prądu elektrycznego bezpośrednio z reakcji fuzji jądrowej. Nowa konstrukcja ma wykorzystywać większą siłę magnetyczną i wyższą częstotliwość impulsów niż poprzednie wersje. Jeśli uda się osiągnąć planowaną wydajność 60 impulsów na sekundę, reaktor może stać się stabilnym źródłem energii.
Na razie jednak nie wiadomo, jakie wyniki osiągnęła firma podczas eksperymentów z Polaris. Helion nie jest jedyną firmą walczącą o komercjalizację fuzji jądrowej. Na świecie działa około 50 start-upów prywatnie finansowanych, które planują wdrożenie fuzji do 2030 roku. Wśród nich znajduje się Commonwealth Fusion Systems, powiązane z MIT, testujące tokamak nowej generacji, oraz TAE Technologies, pracujące nad metodą wykorzystującą bor zamiast deuteru i helu. W Europie i Chinach trwają także intensywne badania nad reaktorami eksperymentalnymi, a ich wyniki mogą mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości całej branży.