W ciągu pierwszych trzech miesięcy 2025 roku, jeden prywatny lądownik prawidłowo wylądował na Księżycu, a drugi wylądował, ale się przewrócił. Realistycznie właśnie na takim poziomie są nasze zdolności realizacji misji księżycowych. To istotny kontekst, bowiem według badaczy z United States Geological Survey (USGS), komercyjne wydobycie helu-3 z powierzchni Księżyca to przedsięwzięcie porównywalne z eksploatacją kopalni miedzy na Ziemi. Mówiąc krótko: to niewiarygodnie trudne zadanie, a należy tutaj uwzględnić jeszcze fakt, że nie wiemy tak naprawdę, ile regolitu księżycowego trzeba będzie przetworzyć, aby wydobyć planowane przez Interlune ilości helu-3. Możliwe, że każdy kilogram helu-3 będzie wymagał przetworzenia milionów ton regolitu/pyłu księżycowego.
Założyciele firmy jednak przekonani są co do tego, że gdyby udało się pokonać wszystkie ograniczenia technologiczne, to przedsięwzięcie to okazałoby się bardzo opłacalne.
Czytaj także: Pierwsza kosmiczna misja górnicza już wkrótce. Prywatna firma wybiera się na planetoidę
Według planów Interlune, na powierzchni Księżyca musiałoby się znaleźć pięć swoistych kombajnów (każdy z nich rozmiarów SUVa), które automatycznie przekopywałyby pył i skały księżycowe do głębokości 3 metrów pod powierzchnią w poszukiwaniu cennego izotopu. Można zatem śmiało założyć, że nawet w optymistycznym scenariuszu całe przedsięwzięcie stanie się rentowne w długiej perspektywie.
Hel-3 to niezwykle cenny surowiec, którego cena wynosi obecnie około 20 milionów dolarów za kilogram. Na przestrzeni miliardów lat liczne uderzenia meteorytów w powierzchnię Srebrnego Globu wymieszały go z wierzchnią warstwą regolitu księżycowego, skąd teraz można byłoby go pobrać. Przedstawiciele pomysłodawcy przekonują, że hel-3 po dostarczeniu na Ziemię będzie cennym surowcem dla naukowców pracujących nad komputerami kwantowymi, które mógłby schładzać do temperatury bliskiej zera absolutnego. Oprócz tego naukowcy przekonują, że hel-3 może znaleźć zastosowania w najnowszej generacji urządzeń do obrazowania medycznego, ale także do wykrywania promieniowania, czy też do chłodzenia reaktorów.
Długoterminowym celem Interlune jest wydobywanie i transport dziesiątek kilogramów hel-3 z powrotem na Ziemię rocznie. Firma przekonuje, że na podstawie danych z amerykańskiej sondy Lunar Reconnaissance Orbiter ustaliła miejsca, w których mogłaby wydobywać hel-3, jednak nie zamierza podawać tej lokalizacji do informacji publicznej.
Warto jednak podkreślić, że sam pomysł przyjmowany jest sceptycznie w środowisku naukowym. Stężenie helu-3 w próbkach księżycowych z misji Apollo okazało się niezwykle niskie i wahało się od 2,4 do 26 części na miliard. Sugeruje to, że przetworzenie od 100 000 do 1 miliona ton księżycowego regolitu pozwoliłoby na uzyskanie jednego kilogramu izotopu.
Czytaj także: Gigantyczne zapasy podziemnego helu w USA. Zbierały się tam przez miliard lat
Nie wszystko naraz.
Jak na razie Interlune planuje misję zaplanowaną na 2027 rok. W ramach tejże misji celem byłoby sprawdzenie ilości helu-3 w potencjalnym miejscu wydobycia i przeprowadzenie wstępnych prób jego wydobycia. Od tego momentu firma będzie stawiała małe kroki na drodze do stworzenia pełnego systemu wydobycia. Można zatem założyć, że w pierwszych latach działania na Ziemię będą wracały pojedyncze kilogramy helu-3 rocznie. Nie zmienia to jednak faktu, że firma już teraz opracowała sprzęt, który mógłby służyć do przetwarzania regolitu na Księżycu. Taki sprzęt swobodnie zmieściłby się na pokładzie Starshipa, który teoretycznie w przyszłości mógłby latać z Ziemi na Księżyc.
Wyzwania stojące przed Interlune są iście kosmicznych rozmiarów. Z drugiej strony, jeżeli nie będzie takich firm, to nigdy nie posuniemy się do przodu z eksploracją przestrzeni kosmicznej. Pozostaje zatem rozsiąść się wygodnie w fotelu (na kilka dekad) i kibicować. Kto wie, może akurat Interlune stanie się pierwszą firmą dostarczającą hel-3 na Ziemię?