Heinrich Dreser, Bayer i heroina

Był listopad 1898 roku. Heinrich Dreser kończył właśnie swój odczyt na Zjeździe Niemieckich Przyrodników i Lekarzy. Wziął łyk wody, przetarł sumiaste wąsy, poprawił okulary i rzekł: „To cudowny lek. Znakomicie sprawdza się jako remedium na kaszel, jest 10 razy skuteczniejszy od kodeiny, a przy tym ma mniej zanieczyszczeń. Jest też skuteczniejszy od morfiny jako lek przeciwbólowy. I najważniejsze – nie uzależnia!”. Rozległy się gromkie brawa na cześć heroiny.

Od wynalezienia specyfiku, który miał być cudownym lekiem na wiele dolegliwości, minęło już kilkanaście lat, choć Heinrich Dreser twierdził, że to właśnie kierowany przez niego zespół w Farbenfabriken Bayer & Co w Wuppertalu stworzył heroinę zaledwie rok wcześniej. Co bardziej zawistni wytykali mu jednak, że odkrycie należało do Anglika C.R. Adlera Wrighta. Ten chemik w  1874 roku eksperymentował z  morfiną, mieszając ją z różnymi kwasami. Tym sposobem powstała diacetylomorfina.

Co by jednak mówić, to Dreser dostrzegł merkantylne korzyści, jakie dawał nowy specyfik. Pod koniec XIX wieku wszyscy poszukiwali leku na dolegliwości oddechowe, kaszel, a przede wszystkim gruźlicę, na którą cierpiały setki tysięcy ludzi. Gdyby jeszcze substancja taka miała działanie przeciwbólowe, niewątpliwie stałaby się żyłą złota. 

Tu z pomocą Dreserowi przyszedł doktor Felix Hoffmann. Jego ojciec cierpiał na niezwykle dokuczliwe bóle reumatyczne. Staruszek przyjmował salicylan sodu, substancję okropną w smaku, a do tego podrażniającą błonę śluzową żołądka i wywołującą mdłości. Hoffmannowi zależało na tym, aby pomóc ojcu, starał się więc oczyścić kwas salicylowy. Udało mu się to jesienią 1897 roku, gdy otrzymał związek chemiczny powstały z  kwasu salicylowego i octowego. Dwa tygodnie później zsyntetyzował kolejną substancję – diacetylomorfinę.

Do przeprowadzenia testów zabrał się Dreser, wstrzykując obie substancje zwierzętom, co w tamtych czasach wcale nie było normą. Sprawdził też działanie specyfików na sobie i współpracownikach. Pochodna morfiny zdecydowanie wypadała lepiej. Jeden z laborantów Bayera stwierdził, że czuje się po niej „heroisch”, czyli heroicznie. Nazwa przypadła do gustu Dreserowi. Postanowił ochrzcić nową substancję mianem heroiny. 

Pierwszy ze specyfików – nazwany wkrótce aspiryną – zszedł na drugi plan. Dreser doszedł do wniosku, że może mieć niepożądane działanie na chorego, gdyż osłabia serce. To heroina miała nieść ulgę pacjentom, sprawiając, że chorzy na gruźlicę byli w stanie spokojnie przespać noc bez ataków spazmatycznego kaszlu. Do tego dochodziło niesamowite działanie przeciwbólowe. Bez zbędnych ceregieli wdrożono masową produkcję.

W tym samym listopadzie, w którym owacyjnie przyjęto mowę Dresera wygłoszoną do niemieckich medyków, heroina została zarejestrowana jako lekarstwo. Rok później Bayer wyprodukował już tonę tej substancji i wysłał do 23 państw. Sprzedawano ją pod wieloma postaciami: pastylek, syropów, proszku. Na jej punkcie oszalały Stany Zjednoczone, gdzie nowy syrop na kaszel zawojował rynek. Heroina sprzedawała się więc rewelacyjnie. I wtedy zaczęły się problemy.

Pojawiły się informacje o pacjentach, którzy „uodpornili się” na lekarstwo i potrzebowali wciąż większych dawek. W 1902 roku we Francji i USA lekarze donosili o klasycznych przypadkach uzależnienia. Bayer zdecydował się jednak na wycofanie heroiny z rynku dopiero w 1913 roku. W tym czasie świat podbiła już aspiryna. Lekarstwo, które w pierwszym momencie nie przypadło do gustu Dreserowi, zostało opatentowane w Berlinie w marcu 1899 roku. Zyski z jej sprzedaży szybko zaczęły zmniejszać straty po heroinie. Heinrich Dreser zacierał ręce. Powiadano, że zagwarantował sobie udział w zyskach ze sprzedaży obu medykamentów. Wśród jego znajomych krążyły pogłoski, że sam uzależnił się od specyfiku, który wypromował.