„Pęknięcie Halloween” (ang. Halloween Crack) pierwszy raz zostało zaobserwowane 31 października 2016 roku. Znajduje się ono w strefie przybrzeżnej Morza Weddella, gdzie lądolód jest oparty na jeszcze płytkim tutaj szelfie morskim. Z powodu takiego ustawienia olbrzymia masa lodu jest zatrzymana i nie spływa do oceanu.
Czytaj też: Mars jednak jest aktywną planetą! Mamy dowody na dwa zdumiewające zjawiska, jakie tam zaszły
Jak się okazuje, pęknięcie od momentu odkrycia jest stabilne. Jest to jednak stabilność pozorna, ponieważ rysa naruszyła integralność sporych rozmiarów lodowca. Obszar o powierzchni pięciokrotnej większej niż Malta „wisi na włosku” – jest połączony zresztą masy lodu przesmykiem o szerokości 600 metrów.
Halloween na Antarktydzie? „Pęknięcie” lodowca znalazło się na zdjęciach satelitarnych
Naukowcy prognozują, że moment oderwania się 1750 kilometrów kwadratowych lodu jest kwestią czasu. Naturą lodowców szelfowych, a o takim tutaj mowa, jest to, że one spływają co oceanu, będąc wypieranymi przez lądolód kontynentalny.
Po sześciu latach od odkrycia „pęknięcia Halloween” wykonano kolejną rutynową fotografię, monitorującą sytuację na najzimniejszym kontynencie świata. Satelita Copernicus Sentinel-2 dokładnie 25 października uchwycił lodową pustynię nad Morzem Weddella.
Na zdjęciu opublikowanym na profilu Europejskiej Agencji Kosmicznej dostrzeżemy zaznaczone na czerwono pęknięcie oraz wąski pasek nienaruszonego jeszcze lodu, który trzyma ten fragment lodowca szelfowe w całości.
Czytaj też: NASA upubliczniła niezwykłe zdjęcie Słońca. Przypomina na nim bardzo znajomy wyraz twarzy…
„Pęknięcie Halloween” udowadnia nam ponadto, jak dynamiczne mogą być procesy na Antarktydzie, która tylko wydaje się być niczym więcej, jak zamrożoną ziemią i lodem. Każde możliwe oderwanie się góry lodowej jest monitorowane przez wiele agencji. Po to, aby przewidzieć ewentualne konsekwencje takich wydarzeń, w tym również nagłe podniesienie się poziomu morza.