To, że Słońce stanowi podstawowy gwarant istnienia życia na Ziemi nie powinno podlegać dyskusji. A co z innymi gwiazdami? W świetle najnowszych ustaleń autorstwa przedstawicieli Université de Bordeaux można dojść do bardzo zaskakujących wniosków. Dotyczą one tego, jak na przestrzeni milionów lat mógł zmieniać się ziemski klimat na skutek przechodzenia innych gwiazd przez nasze sąsiedztwo.
Czytaj też: Teleskop Jamesa Webba nie odpuszcza. Ta galaktyka podważa naszą wiedzę o początkach wszechświata
Najbliższym takim obiektem innym od Słońca jest układ znany jako Alfa Centauri. Za kilka tysięcy lat może on znaleźć się o ponad rok świetlny bliżej Ziemi, niż ma to miejsce obecnie. Taka zmiana byłaby gigantyczna, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż obecnie dzielą nas nieco ponad cztery lata świetlne. Nie jest jasne, czy zmniejszenie tego dystansu będzie rzutowało na funkcjonowanie Układu Słonecznego, ale chodzi o nieco inny aspekt.
Zdaniem autorów przechodzące w okolicach Układu Słonecznego gwiazdy mogły wpływać na orbitę Ziemi i potęgować tutejsze zmiany klimatu
Astronomowie szacują, jakoby gwiazda HD 7977 znalazła się przed 2,8 mln lat w odległości około 13 000 jednostek astronomicznych od Słońca, co dawało mniej więcej ⅕ roku świetlnego. W myśl jednego ze scenariuszy dystans ten był nawet mniejszy i wynosił zaledwie 4000 jednostek astronomicznych. Gdyby wariant numer dwa był prawdziwy, to z pewnością można byłoby mówić o zauważalnym wpływie na Układ Słoneczny.
I nawet jeśli nie chodziło o bezpośrednie oddziaływanie na Ziemię, to bardziej oddalone od Słońca gazowe olbrzymy mogły je odczuć. Zmiany orbity obiektów pokroju Jowisza i Saturna rzutowałyby na funkcjonowanie naszej planety i panującego na niej klimatu. Autorzy nowych rewelacji dodają, że na podstawie zapisów geologicznych można powiązać zmiany ekscentryczności orbity Ziemi z wahaniami klimatu.
Z tego względu kluczem do zrozumienia anomalii klimatycznych sprzed milionów lat może okazać się odkrycie, jak wyglądała ówczesna orbita naszej planety. Szczegółowe ustalenia na ten temat zostały zaprezentowane na łamach The Astrophysical Journal Letters. Autorzy publikacji za przykład podają tzw. paleoceńsko-eoceńskie maksimum termiczne. Doszło do niego około 55,8 mln lat temu i stanowiło najprawdopodobniej najbardziej znaczące zaburzenie klimatu w erze kenozoicznej.
Średnie temperatury występujące wtedy na naszej planecie wzrosły o 5 do 8 stopni Celsjusza, co było gigantycznym skokiem. Wiadomo, iż występująca wtedy ekscentryczność orbity Ziemi była wysoka, a najnowsze ustalenia pozwalają sądzić, że przechodzące gwiazdy mogły odegrać w tym kontekście znacznie większa rolę, aniżeli do tej pory sądziliśmy. Nie można również wykluczyć, że podobne “spotkania” miały miejsce również w innych przypadkach i być może miały nawet bliższy charakter, przez co w większym stopniu wpływały na sytuację klimatyczną Ziemi.