To potencjalnie najciekawsza gwiazda na nocnym niebie. Wyjaśnienie jej właściwości może wywołać szok

Od ponad pół wieku astronomowie poszukują życia we wszechświecie na każdy możliwy sposób, jaki akurat jest dostępny. Mimo intensywnego nasłuchu, póki co nie udało nam się usłyszeć nic, co mogłoby wskazywać na to, że sygnał docierający do nas z kosmosu pochodzi od obcej cywilizacji. Badacze zwracają jednak uwagę na fakt, że nie udało nam się nic nietypowego usłyszeć, ale coś nietypowego na pewno zauważyliśmy.
To potencjalnie najciekawsza gwiazda na nocnym niebie.  Wyjaśnienie jej właściwości może wywołać szok

Tutaj należy od razu zrobić pewną drobną poprawkę. Jakby nie patrzeć 15 sierpnia 1977 roku nieistniejący już teraz radioteleskop Big Ear wykrył silny, trwający 72 sekundy sygnał spoza Układu Słonecznego, który na pierwszy rzut oka mógłby być sztucznie wytworzony przez np. obcą cywilizację. Teorii wyjaśnienia tego sygnału na przestrzeni lat było całkiem sporo, ostatecznie jednak nie udało się ustalić jednoznacznego rozwiązania jego zagadki. Sam sygnał nigdy później już się nie pojawił.

Nie zmienia to faktu, że naukowcy mają wciąż do rozwiązania zagadkę gwiazdy skatalogowanej pod numerem HD 101065, znanej także jako „Gwiazda Przybylskiego” na cześć swojego odkrywcy Antoniego Przybylskiego, polsko-australijskiego astronoma, który odkrył gwiazdę w 1961 roku.

Czytaj także: Najdziwniejsza gwiazda w naszej galaktyce. Co naprawdę znalazł teleskop Keplera?

Sama gwiazda sklasyfikowana jest jako gwiazda klasy Ap. Mamy tutaj zatem do czynienia z gorącą gwiazdą o bardzo silnym polu magnetycznym i względnie powolnym tempie rotacji. To się dobrze składa, bowiem jeżeli tempo obrotu gwiazdy wokół własnej osi jest niskie, to łatwiej przyjrzeć się składowi chemicznemu jej atmosfery. A to właśnie skład chemiczny atmosfery tej gwiazdy sprawia, że jest ona jedną z najciekawszych, jeżeli nie najciekawszą gwiazdą nocnego nieba.

Jak w swoim wpisie na blogu wskazuje astronom Jason Wright, gwiazdy klasy Ap zawierają w swoich atmosferach spore ilości pierwiastków takich jak krzem, chron, stront czy europ. Z definicji są to zatem gwiazdy ciekawe od strony chemicznej. Co jednak ciekawe, Gwiazda Przybylskiego znajduje się na zupełnie innym poziomie oryginalności.

Skąd Gwiazda Przybylskiego wzięła te pierwiastki?

Cały problem z HD 101065 polega na tym, że w atmosferze tej gwiazdy astronomowie dostrzegli pierwiastki, których nie powinno tam w ogóle być. Co więcej, ta sprzeczność nie wynika z tego, że w gwiazdach nie powinno być takich pierwiastków, a z tego, że są tam pierwiastki niestabilne, które jeżeli nie są uzupełniane, powinny istnieć zaledwie setki, czy nawet dziesiątki lat.

Dobrym przykładem tutaj jest promet. Jego najbardziej stabilny izotop ma czas rozpadu połowicznego rzędu 17,7 lat. Jeżeli zatem widzimy go w atmosferze gwiazdy, to musi on być tam w jakiś sposób dostarczany.

To jednak nie wszystko. Astronomowie badający gwiazdę odkryli, że znajdują się w niej pierwiastki takie jak neptun, pluton, ameryk, kiur, berkel, kaliforn, aktyn czy einstein. Sytuacja jest zatem bardziej skomplikowana niż się wcześniej wydało, bowiem te pierwiastki teoretycznie nie występują w naturze, a jedynie mogą zostać zsyntetyzowane. Przynajmniej na to wskazuje nasza obecna wiedza chemiczna. Wright tutaj przywołuje chociażby przypadek kalifornu, który został zsyntetyzowany w procesie bombardowania kiuru-242 jonami helu.

Czytaj także: Wokół odległej gwiazdy krąży tajemniczy obiekt, który bezustannie zmienia kształt. Astronomowie zaskoczeni

Powstaje zatem pytanie o pochodzenie tych nietypowych pierwiastków. Badacze wskazują tutaj na dwa oryginalne i równie ekscytujące wyjaśnienia.

Pierwsze wyjaśnienie ogranicza się do niezbadanych rejonów chemii. Nasza wiedza chemiczna mówi, że mogą we wszechświecie istnieć ciężkie pierwiastki z tzw. wyspy stabilności, których jądro atomowe ma magiczną liczbę 184 neutronów. Zważając na to, że takich pierwiastków jeszcze nie odkryliśmy, to istnieje możliwość, że obserwowane pierwiastki w atmosferze Gwiazdy Przybylskiego są produktem rozpadu tychże ciężkich pierwiastków z wyspy stabilności.

Drugie wyjaśnienie jest znacznie bardziej egzotyczne. Otóż nietypowe pierwiastki mogły zostać zsyntetyzowane przez zaawansowaną cywilizację i zrzucone na powierzchnię jej gwiazdy macierzystej. Jeżeli zastanawiasz się, po co cywilizacja miałaby zrzucać dziwne pierwiastki na swoją gwiazdę, Wright oferuje potencjalne uzasadnienie.

Otóż ludzkość doskonale wie, jak trudno jest poinformować ludzkość o swojej obecności we wszechświecie. Aby skutecznie wysłać do gwiazd informację o swojej obecności, trzeba wybrać potencjalny cel informacji i zużyć sporo energii do przesłania odpowiednio silnego sygnału, który po wielu latach mógłby zostać potencjalnie odebrany przez inną cywilizację. Być może znacznie łatwiej byłoby zanieczyścić atmosferę swojej gwiazdy pierwiastkami syntetycznymi, które nie występują w naturze, w nadziei, że inne cywilizacje przeglądające niebo, dostrzegą ten nietypowy skład chemiczny i same zainteresują się taką gwiazdą.

Czy to oznacza, że wokół Gwiazdy Przybylskiego znajduje się planeta, na której istnieje zaawansowana cywilizacja. Szanse na to są niewielkie, ale sama teoria jest intrygująca na tyle, że być może warto od czasu do czasu kierować coraz to nowsze i precyzyjniejsze teleskopy w kierunku tej gwiazdy i starać się odkryć, co tam tak naprawdę się dzieje. Nigdy wszak nie wiadomo, czy akurat w ten sposób nie uda nam się odkryć nie tylko życia pozaziemskiego, ale zaawansowanego życia pozaziemskiego.