Astronomowie z Uniwersytetu Alabamy w Huntsville poinformowali właśnie, że udało im się zarejestrować rozbłysk, który jest jak dotąd najjaśniejszym ze wszystkich obserwowanych w historii. Naukowcom udało się ustalić, że źródło rozbłysku znajduje się w odległości około 2,4 miliarda lat świetlnych od Ziemi w kierunku gwiazdozbioru Strzelca.
Wstępna analiza wskazuje na to, że do emisji rozbłysku doprowadził kolaps grawitacyjny masywnej gwiazdy, któremu towarzyszyła eksplozja supernowej. Można zatem powiedzieć, że astronomowie zaobserwowali koniec życia niezwykle masywnej gwiazdy i jednocześnie początek życia nowej czarnej dziury we wszechświecie.
Czytaj także: Wiemy, skąd się biorą najsilniejsze eksplozje we Wszechświecie – rozbłyski gamma
Do odkrycia nie doszłoby gdyby nie instrument Gamma-ray Burst Monitor (GBM) znajdujący się na niskiej orbicie okołoziemskiej, na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Fermiego. Głównym zadaniem tego teleskopu jest obserwowania całego nieba w zakresie promieniowania gamma. Jak się można domyślić, poszukiwanie rozbłysków promieniowania gamma jest jego głównym zadaniem.
To nie był tylko kolejny rozbłysk gamma
Jeżeli ktoś uważnie śledzi informacje ze świata astronomii, z pewnością widzi informacje o kolejnych rozbłyskach gamma co kilka miesięcy. Można zatem przypuszczać, że tym razem także był to tylko kolejny rozbłysk, jakich obserwowano już wiele. Nic bardziej mylnego. Naukowcy wskazują, że tak ekstremalnie jasnego rozbłysku jeszcze ludzkość nie widziała. Więcej, szacunki wskazują, że takich rozbłysków możemy się spodziewać średnio raz na 10 000 lat. Mamy zatem do czynienia z obserwacjami absolutnie unikalnymi. O ile “zwykłe” rozbłyski gamma rejestruje się średnio raz dziennie, ten był tak jasny, że instrumenty obserwacyjne miały problem z zarejestrowaniem wszystkich fotonów, które jednocześnie do niego dotarły. Naukowcy musieli zatem poświęcić sporo czasu na ustalenie, ilu fotonów tak naprawdę nie zarejestrowano.
Problem z obserwowaniem nieba w zakresie promieniowania gamma jest taki, że naukowcy nigdy nie wiedzą, gdzie na niebie pojawi się kolejny rozbłysk. Z tego też powodu instrumenty obserwacyjne muszą bezustannie obserwować jak największy wycinek nieba, aby źródło rozbłysku możliwie często znalazło się w polu widzenia teleskopu.
Instrument GBM składa się z 12 różnych detektorów wyłapujących wszystkie promienie rentgenowskie i niskoenergetyczne promienie gamma. Po wykryciu rozbłysku naukowcy sprawdzają, który detektor zarejestrował najwięcej promieniowania, dzięki czemu są w stanie ustalić, z którego rejonu nieba on pochodził.
Omawiany wyżej rozbłysk 221009A to tylko jeden z ponad 3500 rozbłysków obserwowanych przez teleskop Fermiego. W tym przypadku źródłem rozbłysku była śmierć gwiazdy o masie około 30 mas Słońca.
W samej eksplozji wyemitowany został rozbłysk, ale powstała w eksplozji czarna dziura wyemitowała ze swoich biegunów bardzo szybki dżet, który także odpowiadał za emisję kolejnego promieniowania gamma. Owa poświata gamma, co nie jest typowe, także została zarejestrowana przez GRB i była widoczna przez niemal trzy godziny.
Wydaje się szczęśliwym przypadkiem, że akurat udało nam się teraz zarejestrować rozbłysk widoczny raz na 10 000 lat. Ciekawe, czy za naszego życia uda nam się dostrzec jeszcze jeden dorównujący mu intensywnością.