Imbir, a właściwie kłącza imbiru, można już kupić w naszych sklepach. To przyprawa, która wraz z modą na azjatycką kuchnię dotarła do Polski, choć staropolska kuchnia sproszkowanego imbiru hojnie używała choćby do pierników i marynowania mięsa.
W chińskich księgach medycznych nazwa imbir pojawia się trzy tysiące lat temu. Dla Chińczyków jest rośliną przynoszącą szczęście. W medycynie używany jest do wywołania ognia w ciele. W mitologii hinduskiej to roślina, która pomaga ludziom i zwierzętom. Posadzony w ogrodzie wpływa na wzrost i płodność wszystkich organizmów. Pole energetyczne imbiru pobudza siły witalne człowieka. Uprawiany jest w krajach o gorącym i wilgotnym klimacie, np. w Indiach, Chinach, Japonii, Brazylii, Indonezji, w Afryce i Australii.
Po 8–10 miesiącach od posadzenia można już zbierać kłącza. Ta część rośliny zawiera dużo olejków eterycznych, żywicę, a także gingerol, którego ostry i palący smak jest charakterystyczny dla imbiru.
Imbiru używa się do wielu potraw. Po obraniu ze skórki kroi się go na małe kawałki, uciera na tarce i gotuje, dusi, smaży razem z potrawą. Kawałki kłącza pokrojone w plasterki można zamrażać. W lodówce, owinięty w papierowy ręcznik, przetrwa kilka miesięcy.
A warto mieć imbir pod ręką i stosowć go do potraw, bo udowodniono naukowo jego pozytywny wpływ na zdrowie człowieka. I tak: znany jest jako afrodyzjak, obniża poziom cholesterolu, pomaga przy bólach głowy i bólach menstruacyjnych, zapobiega reumatyzmowi, alergiom, chorobom serca, obniża ciśnienie, pomaga w walce z cellulitem, przeciwdziała mdłościom, wspomaga koncentrację, leczy przeziębienia, pomaga na problemy trawienne.
Składniki imbiru hamują działanie kilku genów biorących udział w reakcji zapalnej. Gingerole i ich pochodne zostały uznane za bardziej skuteczne niż aspiryna.
Dwa domowe sposoby wykorzystania leczniczych właściwości imbiru:
– pokrojony, zalany wrzątkiem po ostudzeniu dezynfekuje gardło; to skuteczniejsza metoda od płukania gardła wodą z solą;