A “problem” jest całkiem spory, ponieważ w grę wchodzi góra lodowa gruba na 150 metrów i mająca powierzchnię liczoną w tysiącach kilometrów kwadratowych. Fragment ten odłączył się od lodowca szelfowego Brunta na Antarktydzie, a zmiany udało się zaobserwować na zdjęciach satelitarnych.
Czytaj też: Susza w Europie trwa w najlepsze. Dane satelitarne nie pozostawiają złudzeń
Co do nich doprowadziło? Najprawdopodobniej naturalnie postępujące pęknięcia w obrębie Chasm-1, które wydawało się za nieaktywne. Na przestrzeni lat naukowcy zaczęli jednak dostrzegać coraz więcej dowodów na to, że szczelina się powiększa. Ostatecznie doprowadziło to do rozłamu.
Jak podkreślają naukowcy, tego typu wydarzenia są zupełnie naturalne i wcale nie muszą wynikać ze wzrostu temperatur na świecie. Innymi słowy, odrywanie się fragmentów lodowców szelfowych to sprawa w pełni naturalna i miało miejsce nawet przed gwałtownymi zmianami związanymi z globalnym ociepleniem.
Najlepiej minione wydarzenia ukazuje krótkie nagranie, którymi podzielili się naukowcy. Jak wyjaśnili w opisie, zdjęcia wykonane przez satelitę Landsat pochodzą z 20 stycznia i pokazują górę lodową przed odłączeniem się od reszty lodowca oraz po tym, jak się od niego odseparowała.
Oderwana góra lodowa pochodziła z lodowca szelfowego Brunta
W 2021 roku ten sam lodowiec również doświadczył pęknięcia, choć w tamtym przypadku skala rozłamu była nieco mniejsza. Fragment lodu oderwał się wtedy od reszty, a badacze także stwierdzili, iż nie miało to związku z postępującymi zmianami klimatu.
Czytaj też: Perła natury zdewastowana przez tony śmieci. Nagranie słynnej rzeki na Bałkanach szokuje
Niestety, obszary podbiegunowe są w największej mierze narażone na wzrosty temperatur. Występujące tam zjawiska często okazują się wyrokiem śmierci dla gatunków, które nie są w stanie przetrwać w cieplejszych warunkach. Z tego względu niezwykle ważne będzie powstrzymanie szalonego i trwającego obecnie wzrostu temperatur w skali świata.