Największa na Ziemi góra lodowa na kursie kolizyjnym z wyspą

Gigantyczna góra lodowa skatalogowana pod numerem A23a dryfuje w kierunku zamieszkanej przez pingwiny wyspy Georgia Południowa. Naukowcy z niepokojem spoglądają na rozwój sytuacji, bowiem istnieje spore ryzyko tego, że dotarcie góry lodowej w całości do wyspy może zakłócić delikatny ekosystem wyspy i zagrozić tysiącom pingwinów. Góra lodowa, która oderwała się od Antarktydy sześć tygodni temu, jest naprawdę kolosalna. Mówimy tutaj o górze o powierzchni dwukrotnie większej od powierzchni Londynu, wysokości 40 metrów i o masie niemal biliona ton.
Największa na Ziemi góra lodowa na kursie kolizyjnym z wyspą

Co więcej, jak przekonują naukowcy, to, co widzimy nad wodą, to dosłownie (o ironio!) czubek góry lodowej. Pod powierzchnią kryje się nawet dziesięć razy więcej lodu niż widać nad powierzchnią wody. To właśnie ta „ukryta” masa sprawia, że ​​A23a stanowi potencjalne zagrożenie dla Wyspy Georgia Południowa.

Wyspa Georgia Południowa jest domem dla gigantycznej kolonii pingwinów królewskich. Szacuje się, że występująca tam populacja składa się z blisko 450 000 par, a tym samym jest to niemal 50 proc. całej populacji światowej. Pingwiny te mają się tam doskonale, dopóki — jak dotąd — mają dostęp do otwartego morza, skąd czerpią pokarm dla swoich piskląt. W przypadku gdyby góra lodowa osiadła w pobliżu wyspy, może skutecznie zablokować wszystkie trasy żerowania, odcinając pingwinom dostęp do pożywienia.

Czytaj także: Po trzech dekadach znowu płynie! Gigantyczna góra lodowa rozwija żagle

Między innymi z tego właśnie powodu badacze od dawna uważnie monitorują ruch oraz ewolucję góry lodowej. Obecnie dryfuje ona w wolnym tempie, około jednego metra co trzy do siedmiu sekund. Przewidywania wskazują, że powinna ona dotrzeć do wybrzeży Georgii Południowej w ciągu najbliższych kilku tygodni. Wszystko jednak zależy od prądów oceanicznych, które kształtują trajektorię jej ruchu.

Jak na razie zatem nie wiadomo, czy góra lodowa osiądzie w płytkich wodach u wybrzeży wyspy, czy też ją minie.

Nie ma co się oszukiwać, to ocieplenie klimatu powoduje, że więcej lodu odrywa się od Antarktydy, co prowadzi do napływu słodkiej wody do oceanów. Taka zmiana zaburza nie tylko prądy morskie, ale całe istniejące tam dotychczas ekosystemy. Jak na razie jednak nie wiadomo, z jakimi długoterminowymi konsekwencjami może się ten trend wiązać.

Czytaj także: Największa góra lodowa na świecie po 30 latach ruszyła w ostatnią drogę. Dokąd dryfuje?

Warto tutaj podkreślić, że naukowcy spodziewają się, iż sama góra lodowa zbyt długo nie przetrwa. Już teraz widać oznaki rozpadu pod wpływem stałego nacisku fal, wiatru i topnienia. Ta fragmentacja spowoduje, że mniejsze bryły lodu zapewne odpłyną we własnym kierunku. One także przez jakiś czas będą stanowiły zagrożenie, choć innego typu. Takie fragmenty lodu wielkości kilkupiętrowych budynków stanowią zagrożenie dla statków żeglujących w tym rejonie, szczególnie że bardzo często są one niedostrzegalne ani przez satelity, ani przez radary znajdujące się na pokładach statków.

A23a jest jednak bardzo widocznym przypomnieniem, że także w regionach polarnych odczuwalne są skutki globalnego ocieplenia. Zachodzące tam pod wpływem rosnących temperatur zmiany mają daleko idące konsekwencje, które mogą dotknąć miliony ludzi oddalonych o dziesiątki tysięcy kilometrów od Antarktydy. Wszak podniesienie poziomu mórz i oceanów wskutek topnienia lodowców dotknie wszystkich mieszkańców terenów przybrzeżnych na całym świecie.