YouTube staje się coraz gorszym miejscem
Jeszcze do niedawna osoby, które nie chciały lub nie mogły pozwolić sobie na wykupienie subskrypcji Premium w serwisie YouTube, mogły w miarę bez problemu oglądać wszystkie treści z wykorzystaniem blokerów reklam. Jasne, kiedy spojrzymy na to od drugiej strony, zawsze było to niezbyt fair zachowanie, bo właśnie dzięki reklamom YouTube mógł być darmowy. Z drugiej jednak – trudno oglądać cokolwiek, gdy bloków reklamowych, zwłaszcza takich niemożliwych do pominięcia, tylko przybywało. Ostatecznie gigant z Mountain View ruszył na wojnę z użytkownikami korzystającymi z Adblocka i tym podobnych programów, uniemożliwiając im dalsze oglądanie i stawiając ultimatum – albo wyłączycie blokera, albo pożegnajcie się z darmowymi treściami.
Czytaj też: Google przywróci funkcję sprzed lat. Znów chce kopiować Apple’a?
Oczywiście cały czas istnieje opcja wykupienia subskrypcji, do czego firma cały czas zachęca (np. podwyższając miesięczny koszt usługi…). Niby po podwyżce to 25,99 zł, ale jeśli płacimy za większą liczbę serwisów, może być to koszt nie do przeskoczenia. Użytkownicy nie chcieli oczywiście tak łatwo przystać na nowe zasady, dlatego cały czas poszukują alternatywnych metod blokowania reklam. Powstają nowe rozszerzenia i funkcje w przeglądarkach, które na to pozwalają.
Czytaj też: Facebook i Instagram będą ukrywać więcej treści przed nastolatkami. Znowu działanie na pokaz?
Tylko że YouTube nie śpi i na to też znalazł sposób. Mogliśmy to zauważyć już w listopadzie, jednak wtedy były to najwyraźniej testy i dopiero teraz wdrożono to na większą skalę. Jak możemy przeczytać w kilku wątkach na Reddicie, osoby blokujące reklamy zaczęły się teraz zmagać ze znacznymi opóźnieniami. W przypadku niektórych użytkowników korzystających z różnych przeglądarek czas ładowania filmu mógł wydłużyć się nawet o pięć minut. Co gorsza, dotyka to nawet subskrybentów YouTube’a Premium, którzy mają uruchomiony bloker reklam w przeglądarce służący im na innych witrynach.
Czytaj też: Już niedługo Asystent Google straci mnóstwo funkcji. Nadchodzi wielkie czyszczenie
To bardzo irytujące ograniczenie, zwłaszcza dla tych, którzy za usługę płacą. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę jeszcze jedną kwestię, na którą skarżą się użytkownicy. Kolejny wątek na Reddicie poświęcony został fali oszukańczych reklam, jaka zalewa obecnie YouTube’a. Można tam znaleźć spoty, na których ktoś podszywa się pod popularnych YouTuberów czy celebrytów, a celem jest oszustwo finansowe. Nie brakuje też reklam o charakterze pornograficznym. I niby to wszystko jest niezgodne z zasadami serwisu, ale pomimo wielokrotnego zgłaszania, YouTube nie podjął realnych kroków, skupiając się natomiast na osobach korzystających z blokerów reklam.
Czytaj też: Microsoft wciska sztuczną inteligencję wszędzie. Nawet do Notatnika
Najwyraźniej dla Google ważniejszy jest zysk, nieważne skąd pochodzący, a nie ludzie. Bo naprawdę rozumiem całą tę wojnę z blokowaniem reklam, bo to z nich firma w dużej mierze się utrzymuje. Jednak można to zrobić po ludzku, przy jednoczesnym zachowaniu standardów. Tymczasem obecne działania jedyne co mogą sprawić, to zrazić ludzi do YouTube’a, który dla darmowych użytkowników staje się coraz mniej przyjaznym miejscem.