Test klawiatury Glorious GMMK 3. Jeśli tylko zechcesz, to wydasz na nią grube tysiące

Modularna klawiatura jest czymś, o czym konkretni użytkownicy mogą wręcz marzyć. Mowa o tych, którym peryferia albo szybko się nudzą, albo chcą z nich zrobić istną piaskownicę do zabawy. Dla takich właśnie użytkowników firma Glorious stworzyła klawiaturę GMMK 3 dostępną zarówno w wydaniu “zrób to sam”, jak i wersji domyślnej.
Test klawiatury Glorious GMMK 3. Jeśli tylko zechcesz, to wydasz na nią grube tysiące

Glorious GMMK 3, czyli klawiatura, która nie ma tylko jednego oblicza

Jakiś czas temu miałem okazję przetestować Glorious GMMK 3 Pro HE, a więc ponad trzykrotnie droższą klawiaturę, która jednak ma z bohaterem niniejszego testu wiele wspólnego. Tak się bowiem składa, że dodatek “Pro” w nazwie odnosi się do obudowy wycinanej z użyciem maszyn CNC z aluminium i opcji połączenia bezprzewodowego (radiowego lub Bluetooth), a “HE” oznacza obecność przełączników magnetycznych pod każdym przyciskiem. Najlepsze jest to, że kupując GMMK 3, dostajecie identyczny design i praktycznie ten sam zestaw funkcji, co w przypadku GMMK 3 Pro… choć w mniej jakościowej i wytrzymałej, ale za to lżejszej obudowie, bo obudowie z tworzywa sztucznego. Nie możecie też liczyć na wsparcie przełączników magnetycznych, jako że te wymagają specyficznego (choć bardzo podobnego) laminatu z dodatkowym modułem przy każdym klawiszu oraz odświeżania sygnału na poziomie 8000 Hz.

Czytaj też: Test Toyota Highlander – okręt na wzburzonym morzu

Klawiatura mechaniczna Glorious GMMK 3 występuje w dwóch wariantach kolorystycznych (czarnym i białym) oraz rozmiarowych (65%, 75% i 100%) i zapewnia 9-punktową modularność, możliwość rozłożenia całości na czynniki pierwsze i wymienienia np. pianki pod laminatem lub padów na krawędziach (gasketów), klawisze typu GPBT (Doubleshoot) oraz opcję prostej wymiany przełączników na inne, choć domyślnie klawiatura wykorzystuje liniowe Glorious Fox, a więc te “idealne dla typowego gracza”. W pudełku znajdziecie jednak trzy dodatkowe przełączniki (Panda, Raptor i Fox), które możecie przetestować i ewentualnie dokupić na wymianę. Na pewno nie powinniście ich wyrzucać, bo jeśli jakikolwiek przełącznik w klawiaturze zacznie wam szwankować, to szybko rozwiążecie ten problem, wykorzystując dwa dołączone do zestawu kluczyki do ściągania klawiszy i przełączników.

Poza tym w pudełku znajdziecie instrukcję obsługi, naklejki, broszurę o przełącznikach właśnie, dwa wymienne gumowe gaskety, dwa O-Ringi dla przełączników (możecie zweryfikować ich wpływ na charakter kliku), cztery zastępcze klawisze w przypadku korzystania z komputerów Mac, zapasowe śrubki, śrubokręt oraz przewód USB-A do USB-C w solidnym oplocie i z opaską na rzep do prostego cable-managementu na biurku. Innymi słowy, jest tego sporo, a sam śrubokręt przyda się wam nie tylko do odkręcenia zestawu ośmiu śrubek pod gumowymi zaślepkami na spodzie, które pełnią jednocześnie funkcję antypoślizgową. Mały skrawek gumy znalazł się też na rozkładanych plastikowych nóżkach, dorzucających dodatkowe stopnie nachylenia do i tak imponującego nachylenia podstawowego, które wymusza sama konstrukcja klawiatury.

Chociaż zewnętrzna obudowa jest całkowicie plastikowa, to nie jest aż tak podatna na wyginanie się, a to dzięki metalowej wstawce wewnętrznej, która utrzymuje przełączniki w ryzach. Nie jest to może stabilność rodem z modelu Pro, ale jak na plastikową obudowę, GMMK 3 wypada bardzo dobrze. Zwłaszcza że jej waga wynosi około 860 gramów, co w pewnym stopniu zwiększa opór generowany przez klawiaturę na blacie podczas przesuwania. Nie jest to może model nie do posunięcia, jak ważący prawie dwa razy więcej model Pro, ale możecie być pewni, że nie będzie ślizgał się wam po całym biurku.

Czytaj też: Test Tronsmart Mirtune S100. Dążenie do perfekcji trwa w najlepsze

Jeśli idzie o inne elementy konstrukcyjne GMMK 3, to Glorious wprowadził do swojego modelu trzy unikalne dodatki. Mowa o najmniej użytecznej “odznace” na magnesach w prawym górnym rogu z logo producenta i mleczną wstawką, pod którą znajduje się jasna dioda, plastikowym pokrętle głośności o przyjemnym charakterze działania oraz “centrum dowodzenia” w formie dwóch przełączników i portu USB-C w centrum tylnej krawędzi. Jeden z przełączników odpowiada za wybranie aktualnego profilu, a drugi za wskazanie trybu pracy klawiatury zależnie od systemu operacyjnego (Windows/Mac).

Glorious GMMK 3 – na co dzień

Zwykle, kiedy klawiatura trafia do mnie na testy, to pierwszym najważniejszym krokiem do jej oceny jest zweryfikowanie tego, jak bardzo godnie zastąpi mi mój prywatny model. W przypadku GMMK 3 było prawie idealnie, bo wdrożenie jej do mojego workflow wymagało tylko stworzenia kombinacji FN+F12 do robienia screenshotów. Niestety producent nie dodał dedykowanego przycisku do ten funkcji, a szkoda, bo oryginalny Glorious Pro się go doczekał. To jednak wyłącznie moja preferencja, więc przejdźmy do tego, co najważniejsze – przełączników.

Pod świetnie wykonanymi klawiszami o ostrej czcionce znajdują się przełączniki liniowe Fox, które producent zaprezentował światu w połowie bieżącego roku. To 3-pinowe przełączniki hot-swap zachowujące kompatybilność również z 5-pinowymi laminatami, które producent fabrycznie przesmarował i wyposażył w przezroczystą obudowę.

Tradycyjnie odznaczają się 45-gramową siłą potrzebną do aktywacji na poziomie 2 mm oraz 3,9-mm drogą pracy, co oznacza, że są agresywniejsze od tradycyjnych przełączników typu Red. Z mojej strony mogę na pewno zapewnić, że są responsywne i bardzo płynne w działaniu, a choć na co dzień wykorzystuje klawiaturę z przełącznikami Glorious Panda, to bez problemu przerzuciłem się na te liniowe bestyjki. Sprawdziły się świetnie zarówno podczas pisania, jak i grania.

W aplikacji Core 2.1 zrobimy z kolei wszystko, czego możecie oczekiwać po ustawieniach związanych z klawiaturą mechaniczną. Mowa o dobieraniu efektów podświetlenia (zarówno całościowo, jak i wybiórczo dla konkretnego klawisza), nadpisywaniu ich funkcji (tyczy się to również makr) czy dostosowywaniu profilów, które można zresztą eksportować i importować nie tylko na dysk, ale też “do chmury” po zalogowaniu w usłudze producenta.

Test Glorious GMMK 3 – podsumowanie

Kupując GMMK 3 w wersji testowanej, a więc predefiniowanej, musicie zmierzyć się z wydatkiem 662 złotych (w momencie pisania tego testu cena została obniżona do 596 zł). Jeśli jednak chcecie zaszaleć z jej konfiguracją, to możecie wprawdzie wynieść jej standardowy charakter na zupełnie odmienny poziom, ale jednocześnie musicie mieć na uwadze, że cena ta może wzrosnąć do czterocyfrowej kwoty. Przykład? Wybranie laminatu obsługującego przełączniki optyczne, który podbija cenę z 159,99 dolarów do 219,99 dolarów, a musicie wiedzieć, że nawet podstawa, klawisze, przełączniki czy górna część obudowy, może dorzucić do tej kwoty kolejne dziesiątki dolców.

Czytaj też: Test wysokoobrotowego mopa elektrycznego Dyson WashG1 – myślałem, że podłoga jest czysta…

Możliwość wyboru jednak się ceni, bo dzięki tak wysokiej konfigurowalności, możecie nie tylko zaprojektować swoją nową klawiaturę od podstaw, ale też modernizować ją w trakcie użytkowania. Oceniając więc predefiniowany model GMMK 3, trzeba wziąć pod uwagę właśnie tę szeroką możliwość modernizacji i związany z tym cały experience. Jeśli na tym wam zależy, to cenę da się wytłumaczyć, bo sama klawiatura jest tak naprawdę wolna od obiektywnych wad, ale pamiętajcie, że jeśli do wymagających graczy nie należycie, to najpewniej kosztujący 179 złotych Genesis Thor 230 TKL z przełącznikami Hot-Swap będzie dla was idealnym modelem.