„Prosimy, nie wypuszczajcie swoich złotych rybek do stawów i jezior! Rosną większe niż myślicie i przyczyniają się do pogorszenia jakości wody poprzez zamulanie osadów dennych i niszczenie roślin. Grupa tych dużych złotych rybek została niedawno znaleziona w jeziorze Keller” – napisali na Twitterze urzędnicy z miasta Burnsville, położonego niedaleko Minneapolis.
Obok apelu zamieścili trzy zdjęcia złotych ryb – bo już nie rybek – wyłowionych z miejscowego jeziora. Jak widać na zdjęciach, ryby osiągnęły niespotykane rozmiary. Niektóre z okazów miały aż 30 cm długości! Warto pamiętać, że złote rybki – czyli karasie chińskie (Carassius auratus) – w sprzyjających warunkach mogą osiągnąć nawet pół metra długości.
50 tys. złotych rybek na wolności
Burnsville to nie pierwsze amerykańskie miasteczko borykające się z plagą złotych ryb(ek). W listopadzie ubiegłego roku w pobliskim hrabstwie Carver z lokalnych wód odłowiono aż 50 tys. wyrośniętych ponad normę osobników.
Paul Moline, urzędnik ds. gospodarki wodnej hrabstwa, powiedział, że zdecydowano się na odłowienie złotych rybek, bo „są gatunkiem niedostatecznie zbadanym, o wysokim potencjale negatywnego wpływu na jakość wody w jeziorach”.
– Kilka złotych rybek może wydawać się nieszkodliwym dodatkiem do lokalnego akwenu wodnego, ale tak nie jest – podkreślił. Dodał, że – wbrew przekonaniu niektórych akwarystów-amatorów, jakoby akwariowe rybki nie radziły sobie w naturze – są one świetnie przystosowane do życia w wodach Minnesoty. Z łatwością się rozmnażają i mogą przeżyć nawet przy niskim poziomie tlenu w czasie zim.
Kolejne stany wydają ostrzeżenia przed złotymi rybkami
Amerykańskie władze co prawda poświęcają złotym rybkom mniej uwagi niż innym gatunkom inwazyjnym (takim jak karp azjatycki czy racicznica), ale ostrzeżenia i apele o niewypuszczanie ich do wód wydano już m.in. w stanie Wirginia i Waszyngton. Podobne odezwy pojawiły się w Australii i Kanadzie.
Urzędnicy zajmujący się dziką fauną i florą w Wirginii wydali oświadczenie, w którym stwierdzili, że „właściciele zwierząt domowych nigdy nie powinni wypuszczać zwierząt wodnych na wolność”. Oświadczenie wydano po tym, jak lokalny wędkarz złowił 40-centymetrową złotą rybkę.
Koszty rekultywacji jezior i cieków wodnych skolonizowanych przez złote rybki są bardzo wysokie. Hrabstwo Carver – oprócz kosztów odławiania ryb – podpisało też umowę o wartości 88 tys. dolarów z firmą konsultingową, która ma zbadać, jak całkowicie wyeliminować ławice złotych ryb. Z kolei władze stanu Waszyngton zapowiedziały, że na rekultywację jednego z jezior opanowanych przez rybki, tylko w 2018 roku wydano 150 tys. dolarów.
Szacuje się, że każdego roku w Stanach Zjednoczonych hodowanych jest nawet 200 milionów złotych rybek, z których większość trafia na rynek krajowy.
Złota rybka stała się gatunkiem inwazyjnym
Zniszczenia w obrębie naturalnych ekosystemów, do jakich doprowadziło uwolnienie setek złotych rybek, niestety nie jest niczym nowym. Nieodpowiedzialni właściciele mają tendencję do wyrzucania do rzek, jezior i stawów ryb, z którymi sobie nie radzą lub którymi po prostu nie chcą się już zajmować. Podobnie jest zresztą z innymi zwierzętami domowymi, jak chomiki, świnki morskie czy żółwie.
Jednym z głośniejszych i najbardziej dotkliwych dla środowiska naturalnego przypadków było wprowadzenie do wód Florydy mięsożernych skrzydlic. Te piękne, ale niebezpieczne ryby zostały odkryte w przybrzeżnych wodach Pacyfiku po huraganie Andrew w 1982 roku.
Eksperci uznali, że skrzydlice – pochodzące z Indo-Pacyfiku – najprawdopodobniej zostały wypuszczone do wody przez znudzonego właściciela. Skrzydlice szybko wzięły w posiadanie nowe siedlisko, zabijając dziesiątki lokalnych gatunków zwierząt i w efekcie pozwalając wodorostom na zaatakowanie raf.
Źródło: The Guardian.