Torbacze nazywa się inaczej ssakami niższymi, w opozycji dla ssaków wyższych, czyli łożyskowców, które dzisiaj dominują na świecie (Homo sapiens także jest łożyskowcem). Obecnie znane jest nauce około 330 gatunków torbaczy. Jest to bardzo niewielka liczba. Zamieszkują one obydwie Ameryki i Australię oraz zostały przez człowieka wprowadzone także do Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii. Zdecydowana większość z nich żyje jednak na kontynencie australijskim.
Czytaj też: Włochate i rogate olbrzymy przestaną być dla nas zagadką. Polacy „przeczeszą” kraj w ich poszukiwaniu
Tak naprawdę, jeśli mówimy o torbaczach, to większości z nas przychodzą do głowy obrazy koali, kangurów i wombatów. Jednakże ta rodzina jest o wiele większa, a jej początków możemy szukać w zapisie kopalnym sprzed aż 125 milionów lat. Jeśli wierzyć odkryciu z chińskiej prowincji Liaoning z 2003 roku, to najstarszym gatunkiem torbacza jest niewielki Sinodelphys szalayi. Pierwszy ssak z tej grupy liczył zaledwie 15 centymetrów długości, ważył 30 gramów i większość życia spędzał na drzewach. Czy nie przypomina nam to nieco dzisiejszych torbaczy?
Kilkanaście lat po odkryciu chińskich paleontologów (2018) pojawiły się wyniki badań sugerujące, że Sinodelphys jest raczej łożyskowcem, a nie torbaczem. Niemniej nadal możemy uznawać ten gatunek za kluczowy w rozwoju ewolucyjnym ssaków niższych.
Czytaj też: Ten dinozaur wyglądał, jakby wrócił od fryzjera. Chodzi o uderzający detal na głowie
Włochate giganty, czyli jak wielkie potrafiły być torbacze
W historii torbaczy był pewien okres, w którym rozrastały się one do ogromnych rozmiarów. Mimo że w większości były to zwierzęta roślinożerne i bez drapieżnego usposobienia, to zdołały zdominować kilka nisz ekologicznych, zwłaszcza w Australii. Tutaj mowa o Diprotodonie – olbrzymim wymarłym włochatym zwierzęciu, które było największym torbaczem w historii. Był on wielkości nosorożca białego.
Diprotodon żył w epoce plejstocenu od 1,6 mln do 40 tys. lat temu. Preferował środowisko otwartego lasu, polany i łąki. Jego dieta była zdecydowanie wegańska, a ciało dorastało do ponad dwóch metrów wysokości i trzech długości. Potrafił ważyć nawet trzy tony. Jeśli spojrzymy na wizualizacje tego gatunku, to dostrzeżemy ewidentne podobieństwo do dzisiejszych wombatów i koali. Nasz włochacz właśnie z nimi był najbliżej spokrewniony.
Zarówno Diprotodon, jak i koale, wombaty czy kangury, należy do rzędu dwuprzodozębowców (Diprotodontia). Ewolucyjnie jest to stosunkowo młoda grupa torbaczy, ale poza Diprotodonem istniało kilka więcej gatunków. Zupełnie nowy odkryli naukowcy z australijskiego Uniwersytetu Flinders. Na łamach czasopisma Royal Society Open Science opublikowali oni najnowsze wyniki badań nad skamieniałością znalezioną w 2017 roku na stacji Kalamurina w rezerwacie dzikiej przyrody w północnej części prowincji Australii Południowej.
Czytaj też: Łykał ofiary jak pelikan. Ten dinozaur miał dziwną czaszkę, którą trzymał w jednej pozycji
Nowo odkryta skamieniałość torbacza. Gigant umiał umiał chodzić na pełnych stopach
Po co w ogóle przyglądamy się temu znalezisku? Skamieniałość zawiera dość kompletny zestaw kości oraz, co równie cenne, pozostałości tkanek miękkich. Zazwyczaj w przypadku zapisu kopalnego zwraca się uwagę na anatomię głowy danego zwierzęcia, a tutaj naukowcy spojrzeli zupełnie z drugiej strony (dosłownie i w przenośni), bo na kończyny.
Okazowi nadano osobną nazwę rodzajową i gatunkową: Ambulator keanei, co odnośni się do łacińskiego określenia na wędrowca. Nie bez powodu uczeni tak nazwali skamieniałość, której wiek określono na 3,5 miliona lat, czyli epokę pliocenu.
Dzięki technologii skanowania 3D dowiedziono, że dorastający do ponad metra wielkości torbacz był stopochodem. Jest to termin opisujący sposób chodzenia ssaka na pełnej stopie. W taki sposób poruszają się chociażby ludzie i niedźwiedzie. Pozycja na pełnych stopach sprzyja spokojnym spacerom, ale wymaga większych nakładów energetycznych podczas biegania.
Poza stopochodnością wyróżnia się również palcochodność (np. u psów) i kopytochodność (np. u koni). Stopochodność u Ambulatora była wyjątkowa, ponieważ kości nadgarstka miał do tego stopnia rozwinięcie, że podczas chodu palce nie były praktycznie mu potrzebne. Prawdopodobnie unosił je do góry i dlatego w skalnych odciskach łap innych diprotodontokształtych w ogóle nie widać śladów palców.
Dlaczego nasz dziadek wombatów i koali chodził na pełnych łapach? Takie rozwiązanie umożliwiało mu bardzo długie wędrówki. W pliocenie kontynent australijski zaczął się stopniowo osuszać, a krajobraz stawał się coraz bardziej stepowy i trawiasty. Trzeba było pokonywać większe dystanse w poszukiwaniu pożywienia.
Ponadto stopochodność była pomocna dla osiągnięcia większej masy i rozmiarów ciała. Ambulator kaenei stał się przodkiem dla późniejszego rekordowo wielkiego Diprotodona.
Czy wielkie torbacze wrócą jeszcze?
Czy kiedykolwiek zobaczymy jeszcze olbrzymie torbacze na Ziemi? Raczej nie jest to możliwe. Te roślinożerne olbrzymy ceniły sobie względny spokój w swoim środowisku naturalnym. Przyjmuje się, że torbacze wyewoluowały najsilniej tam, gdzie nie dotarło zbyt wiele ssaków łożyskowych, z którymi zapewne walczyły o zasoby środowiskowe.
Gigantyczne Diprotodony miał szansę zobaczyć jeszcze człowiek prehistoryczny, który według różnych danych przybył do Australii w okresie od 65 do 44 tys. lat temu. Nie ma żadnych potwierdzonych dowodów na to, że mógł on przyczynić się do wyginięcia australijskiej megafauny wskutek polowań na zwierzęta. Chociaż z innych kontynentów znamy takie przypadki, np. w Ameryce Południowej, gdzie pierwotni ludzie przyczynili się do osłabienia populacji gigantycznych szczerbaków (pancerników i leniwców), które wyginęły około 11 tys. lat temu.
Podsumowując, ogromne włochate torbacze sprzed milionów lat dowodzą temu, jak niezwykle wyglądał świat w takiej nieodległej (w skali historii całej Ziemi) przeszłości. Wydaje się, że świat megafauny odszedł lub odchodzi w zapomnienie. Obecne torbacze dzisiaj to gatunki wręcz miniaturowe, żyjące w konkretnych niszach i posiadające szereg unikalnych cech.
Warto wspomnieć o dydelfie wirginijskim, który jest jedynym torbaczem żyjącym w Ameryce Północnej. Przyjął on przedziwną praktykę obrony przed drapieżnikami. W chwili śmiertelnego zagrożenia udaje on martwego – kładzie się na grzbiet, wysuwa język, a z gruczołów przyodbytniczych wydziela substancję nadającą mu zapach padliny.
Torbaczem był również słynny wilkowór tasmański. Zapamiętaliśmy go jako największego drapieżnego torbacza. Wyginął on w XX wieku, ale od czasu do czasu możemy usłyszeć o kolejnych planach jego sklonowania. Wilkowór zniknął głównie przez psy dingo, które przybyły do Australii razem z człowiekiem, a następnie wtórnie zdziczały, degradując wiele populacji rodzimych torbaczy.
Czy Ambulator kaenei miałby szansę w ogóle dzisiaj przeżyć w Australii? Trudno to sobie wyobrazić na tak pustynnym lądzie, ale w niektórych, bardziej leśnych lub stepowych obszarach mógłby jeszcze przetrwać, spacerując sobie całymi dniami i skubiąc łodygi roślin oraz liście.