Intruz zza oceanu. Jak w Europie rozprzestrzenił się gatunek z innego kontynentu?

Gatunki inwazyjne mogą stanowić poważne zagrożenie dla stabilności ekosystemów. W Polsce znanymi przykładami są na przykład norki amerykańskie czy barszcz Sosnowskiego. Osobny przykład stanowi rodzaj roślin znany jako ambrozja.
Intruz zza oceanu. Jak w Europie rozprzestrzenił się gatunek z innego kontynentu?

Przedstawiciele IPBES (Intergovernmental Science-Policy Platform on Biodiversity and Ecosystem Services) wyróżniają pięć największych zagrożeń dla różnorodności gatunków na świecie. Wymienia się wśród nich zmianę sposobu użytkowania ziemi, bezpośrednią eksploatację zasobów, zmiany klimatu oraz zanieczyszczenie środowiska. Piątym są natomiast gatunki inwazyjne.

Czytaj też: Skamieniałość ma 166 mln lat i rzuca nowe światło na historię tych gadów. Polak rozwiązał zagadkę nauki

Próbując wyjaśnić fenomen błyskawicznego rozprzestrzeniania się gatunków inwazyjnych naukowcy wzięli pod lupę przypadek ambrozji bylicolistnej (Ambrosia artemisiifolia). O szczegółach tego botanicznego śledztwa możemy przeczytać na łamach Science Advances.

Wspomniany gatunek wywodzi się z Ameryki Północnej, lecz w XIX wieku trafił do Europy. Stało się to przez przypadek, a nasiona dotarły na Stary Kontynent wraz z innymi oraz w paszy dla koni. Jak wyjaśnia Vanessa Bieker, jej zespół zbadał materiał genetyczny w 655 okazach ambrozji zwyczajnej. Część próbek miała nawet 190 lat i pochodziła z czasów, gdy roślina została po raz pierwszy wprowadzona do Europy.

Ambrozja bylicolistna to gatunek inwazyjny pochodzący z Ameryki Północnej

Dzięki dostępowi do tak zróżnicowanych danych naukowcy mogli prześledzić rozprzestrzenianie i ewolucję ambrozji od momentu pojawienia się w Europie. Wygląda na to, iż przebiegła ona tak, że zapewniła intruzowi odporność na tutejsze zagrożenia. W efekcie lepiej chronione rośliny rozmnażały się częściej niż te mniej odporne. Dobór naturalny odegrał bardzo ważną rolę w całym procederze.

Czytaj też: Nowy sposób na wywoływanie deszczu. Tak można walczyć z suszą

Ambrozja bylicolistna otrzymała też nieco pomocy od otoczenia. Rozmnaża się bowiem płciowo, a brak partnerów na nowym kontynencie nie stanowił większego problemu, ponieważ zastąpiła ich przedstawicielami blisko spokrewnionych gatunków. Innymi słowy, pyłek pochodzący od bliskich krewnych mógł być wykorzystany do produkcji nasion. Jest to szczególnie przydatne na początku, gdy wielkość populacji “intruza” jest niewielka. Innym ważnym czynnikiem mogła być nieobecność patogenów, które w Ameryce Północnej stanowiły zagrożenie dla tego gatunku. Nieobecne w Europie nie ograniczały więc rozprzestrzeniania ambrozji, która zatrzymała się dopiero w Danii – dalsza ekspansja na północ została prawdopodobnie zatrzymana dzięki niskim temperaturom.