Tych, którzy śledzą serial z wróżką Małgorzatą w roli głównej, czy raczej – wiodącej, do sięgnięcia po „Wisielca” namawiać nie trzeba. Powiem tylko, że autorki zastosowały najlepszą z możliwych technik literackich przy tego typu twórczości – przeniosły obraz na papier bez zbędnych ozdób i figur stylistycznych. Czytelnik dotaje więc książkę, którą się czyta tak, jakby się oglądało film (wiem, Dan Brown od dawna stosuje tę metodę, i to się sprawdza, jeśli myśli się o ekranizacji).
Gacek i Szczepańska nie muszą myśleć o ekranizacji – tak się składa (a ja im tego zazdroszczę), że reżyserzy zamawiają u nich historie, których… jeszcze nie napisały. Czyli książki są ekranizowane, zanim jeszcze powstaną. I to jest prawdziwy sukces!
Polecam książkę.