Turbiny wiatrowe i panele fotowoltaiczne w wielu miejscach zmieniły całkowicie krajobraz na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Coś, co kiedyś zwracało uwagę, teraz widać absolutnie wszędzie. Instalacje fotowoltaiczne zajmują całe pola, stoją na domach jednorodzinnych, na budynkach sklepów, szkół, obiektów administracji państwowej i wszędzie tam, gdzie jest kawałek ziemi dobrze oświetlonej przez cały rok przez Słońce.
Są jednak miejsca na Ziemi, gdzie tego wolnego terenu na budowę farm słonecznych nie ma, a chciałoby się skorzystać z czystego źródła energii odnawialnej. Tak samo zresztą są miejsca, w których promieniowania słonecznego jest na tyle dużo, że instalacje produkują za dużo energii dla danego regionu. Doskonale zatem byłoby ten układ wyrównać.
Czytaj także: 10 największych farm fotowoltaicznych na świecie. Jeden kraj depcze Chinom po piętach
Wszystko wskazuje na to, że taki pomysł i to w naprawdę imponującej skali wkrótce zostanie zrealizowany po drugiej (od Polski) stronie świata.
Australijska firma SunCable właśnie uzyskała kolejne wymagane zgody na położenie kabla, którym energia z gigantycznej farmy słonecznej będzie przesyłana z północnych regionów Australii najpierw do Darwin, a następnie do Singapuru. Tak, nie ma tutaj żadnego błędu. Realizacja tego imponującego pomysłu zbliża się zatem wielkimi krokami.
W ramach projektu AAPowerlink kabel podmorski będzie dostarczał 4 GW zielonej energii do Darwin w Australii i 1,75 GW do Singapuru. Źródłem tej energii będzie największy na świecie obszar produkcji energii odnawialnej powstający w Barkly na Terytorium Północnym w Australii.
Według planów część energii będzie wykorzystywana w Darwin u północnych wybrzeży Australii przez klientów przemysłowych. Stamtąd jednak pozostała energia – około 1,75 GW – będzie przesyłana do Singapuru za pomocą długiego na 4300 kilometrów kabla podmorskiego.
Przedsięwzięcie tego typu to ogromne wyzwanie dla firmy. Jeżeli zatme do 2027 roku firma uzyska ostateczne pozwolenie na położenie kabla o długości tysięcy kilometrów, to już na początku kolejnej dekady czysta energia będzie mogła popłynąć z Australii prosto do klientów w Singapurze.
Można tutaj zatem zadać pytanie o to, jak będzie wyglądała farma słoneczna, która będzie w stanie generować tak dużo energii. Plany przewidują budowę gigantycznej farmy pokrywającej około 12 000 hektarów. Tak potężna powierzchnia pozwoli na generowanie w szczycie nawet 17-20 GW energii. To naprawdę imponujące liczby, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że dotychczasowa największa elektrownia w Australii ma moc 3,6 GW.
Czytaj także: Nie takie panele słoneczne złe, jak mówią. Słowacy odkryli, co na farmach robią ptaki
Przy takim przedsięwzięciu naturalnie konieczne będzie stworzenie odpowiednio dużych magazynów energii. Szacuje się, że w ramach projektu powstaną banki energii o pojemności około 40 GWh.
Z farmy słonecznej energia będzie przesyłana przez 800 kilometrów linią wysokiego napięcia prądu stałego. Przed samym Darwin projektanci planują stworzyć konkwertor zamieniający prąd stały w prąd przemienny dostarczany do klientów przemysłowych w mieście. Część energii ponownie będzie zamieniana na prąd stały i wysyłana podmorskim kablem do Singapuru.
Inwestycja jest tutaj zatem spora, jednak eksperci przewidują, że Terytorium Północne w ciągu pierwszych trzech dekad działania AAPowerLink zarobi na tym na czysto około 20 miliardów dolarów australijskich, o zyskach dla środowiska naturalnego i sektora energii odnawialnej nie wspominając.