„No to jak, towarzysze, pomożecie?” – te słowa I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka, wypowiedziane podczas robotniczego wiecu w styczniu 1971 roku, przeszły do legendy. I choć odpowiedź „pomożemy” wcale nie była tak gromka i entuzjastyczna, jak to przedstawiała ówczesna propaganda, do dziś wielu sądzi, że Gierkowi kibicował cały naród. W jakimś zresztą sensie jest to prawdą – PRL po grudniu 1970 roku wychodziła z mroków ostatnich lat rządów Gomułki i zaczynał się czas, w którym wielu uwierzyło, że zbliżamy się do Zachodu. Niby nie ma co powtarzać banałów o małym fiacie, coca-coli, papierosach Marlboro i polskich dżinsach, ale wtedy te atrybuty zachodniego stylu życia naprawdę robiły wrażenie na Polakach.
Wraz z widoczną poprawą zaopatrzenia sklepów, jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać wielkie zakłady przemysłowe (z Hutą Katowice i elektrownią Kozienice na czele), a polscy sportowcy coraz częściej wznosili do góry ręce w geście triumfu. Gierek miał szalone szczęście, bo za jego władzy doszło do głosu wspaniałe pokolenie sportowców, którzy wygrywali, co tylko chcieli. Także – co chciała władza, bo medale wielkich imprez sportowych natychmiast były interpretowane jako efekt słusznej linii partii. Propaganda umiała nadmuchiwać rzeczy mniejszej kategorii do rozmiarów gigantycznego sukcesu, a porażki traktować jako przejściowe problemy, które i tak u nas są mniejsze niż w innych krajach. Polska kultura stała się znana i ceniona na świecie, a dzieła zagranicznych twórców (dotychczas często zakazanych) trafiły do rodzimych muzeów i księgarń.
Jednak partia upajająca się swoimi dokonaniami nie zauważyła momentu, w którym zaczął się powolny upadek. Po wydarzeniach 1976 roku przyspieszył – okazało się, że gospodarczy kolos stoi na glinianych nogach, a społeczeństwo już nie darzy Pierwszego taką miłością jak na początku dekady. Ale trzeba przyznać, że w przeciwieństwie do swego poprzednika, Gierek – we wrześniu 1980 roku – oddał władzę bez jednego wystrzału. Być może ta okoliczność, a także wspomnienia rodaków, którzy wciąż pamiętają dekadę Gierka jako najjaśniejszy czas w historii PRL, sprawiają, że ludzie wciąż chcą towarzysza Edwarda honorować ulicami i placami. A to o czymś świadczy…