W roku 1944 lub 1945 przed drobnym sklepikarzem niemieckiego pochodzenia otworzyła się droga do sławy. Waldemar Julsrud, osiadły w Acámbaro w Meksyku, wszedł w posiadanie niecodziennych glinianych figurek. Sądził, że są wyrobami lokalnych kultur prekolumbijskich.
Najpierw trafił na nie podczas konnej przejażdżki, później zaś zatrudnił lokalnego chłopa do dalszych poszukiwań. Płacił od sztuki, co było dość naiwne. W ten sposób Julsrud napędził produkcję podobnych figurek, dzięki czemu stał się w ciągu kilku lat posiadaczem kolekcji ponad trzydziestu tysięcy eksponatów!
Czegóż wśród nich nie było. Oprócz przedstawień ludzi z różnych rejonów świata były dinozaury i rozmaite jaszczurokształtne potwory. Wyglądały na tyle niedorzecznie, że świat nauki nimi się nie zaciekawił. Zainteresowały się natomiast gazety!
Nauka przeciw oszustwom
To skłoniło Charlesa Di Peso, antropologa zajmującego się kulturą ludów tubylczych, do przyjrzenia się sprawie. Widząc nieudolne wykonanie figurek, brak analogii do innych znalezisk czy bardziej współczesnej kultury materialnej, zasięgnął języka u miejscowych. Pozwoliło mu to ogłosić w prestiżowym periodyku „American Antiquity”, że okrzyczane zabytki to współczesne wyroby lokalnych chłopów.
Dodatkowym dowodem był fakt, że żadna z figurek nie nosiła śladu upływu czasu. Były jak świeżo wypalone. Obserwując miejsca ich znalezienia, antropolog łatwo zauważył, że z ziemi wykopywano rzeczy dość niedawno w niej zagrzebane.
Zabytki podważyły teorię ewolucji?
Wśród czytelników naukowych czasopism nie brakuje jednak oryginałów szukających podparcia dla swoich najdziwniejszych teorii. Szybko znaleźli się obrońcy figurek Julsruda. Do dziś są popularne w kręgach teozoficznych czy kreacjonistycznych, gdzie mają dowodzić albo rzekomych związków ludzi z kosmitami, albo krótszego czasu istnienia Ziemi niż wskazują badania naukowców.
Za popularnością figurek stoi jednak dość zagadkowa próba potwierdzenia ich wieku metodami nauk ścisłych. Podobno za sprawą datowania radiowęglowego i termoluminescencyjnego uzyskiwano rezultaty wskazujące na wiek figurek od 6500 do 1500 lat! Problem w tym, że same laboratoria stwierdzały, że materiał jest zanieczyszczony, a wynik niepewny. Kreacjoniści się tym jednak nie przejęli, triumfalnie ogłaszając, że znaleźli potwierdzenie swoich teorii.
Co przyświeca kreacjonistom? W 1841 r. Richard Owen, angielski biolog i anatom, określił wymarłe wielkie gady pod wspólną nazwą dinozaury czyli „straszne jaszczury”. Ówcześni geolodzy nie mieli pewności odnośnie tego, jaki wiek ma Ziemia. Łatwo było uznać owe stworzenia za „potwory predeluwialne” (czyli przedpotopowe), które nie trafiły na Arkę Noego. Dla wielu współczesnych kreacjonistów nauka zatrzymała się właśnie na tym etapie. Odrzucając teorię Darwina, jak i późniejsze ustalenia odnośnie przeszłości naszej planety, często szukają dowodów na to, że różne wymarłe zwierzęta żyły wśród pierwszych ludzi, stworzonych zgodnie z Biblią.