Pomiędzy 24 a 27 lipcem Andaluzja, południowy region Hiszpanii, zmagał się z rekordową falą upałów. Temperatura potrafiła wzrosnąć aż do 44,4 stopni, co jest anomalna wartością dla tego regionu.
Jak donosi USA Today, hiszpańscy badacze postanowili bezprecedensowo nadać tej fali upałów imię. Od teraz okres nadzwyczajnego gorąca nazywany będzie Zoe.
Czytaj też: Czy upały były zawsze? 5 okresów z historii Ziemi, kiedy świat trząsł się z zimna lub płonął z przegrzania
Fala upałów w Sewilli. Kiedy mowa w Andaluzji o upale?
W Polsce przyjęło się, że granicą upałów jest temperatura 30 stopni. W krajach skandynawskich jest to wartość 25 stopni. Hiszpania, z uwagi na położenie w strefie klimatu podzwrotnikowego, jest zupełnie inna. Wartości rzędu 35-38 stopni są uznawane za normalne latem, jednak kiedy przekraczają 40 – wówczas na pewno mamy do czynienia z upałem.
Hiszpańska Państwowa Agencja Meteorologiczna ustanowiła oficjalny termin fali upałów. Pojawia się ona wtedy, gdy przez trzy dni z rzędu maksymalna temperatura o wartości powyżej 95 percentyle występuje w co najmniej 10 proc. stacji meteorologicznych. 95 percentyl oznacza to, że dana temperatura jest wyższa od 95 proc. wszystkich dziennych maksymalnych temperatur dla lipca i sierpnia w okresie 1971-2000.
Zoe została nazwana eksperymentalnie w ramach projektu proMETEO. Obejmuje on na razie tylko Sewillę. Jego celem jest podniesienie świadomości społecznej odnośnie fal upałów i próba zmotywowania do podjęcia jakichkolwiek działań zapobiegawczych.
Czytaj też: Od małych minerałów do wielkich interpretacji. Historia wczesnej Ziemi skrywa wiele tajemnic [WYWIAD]
Tegoroczne lato nie tylko przyniosło rekordowe 40 stopni w Wielkiej Brytanii, ale również wyrównanie rekordu dla czerwca w Polsce (19 czerwca było 38,3 st. w Słubicach). Najcieplejsza pora roku jeszcze się nie skończyła, ale już przyniosła na terenie naszego kraju kilkakrotność średniej liczby dni z temperaturą powyżej 30 stopni.